5 lut 2015

Ferie 2015

Witam !

Mam kilka zaległych postów, ale jak to ja ostatnimi czasy-"kiedyś" je nadrobię. Póki co chcę Was powiadomić o tym co u mnie słychać.

Minęło już kilka dni moich ferii. Weekend minął spokojnie, w poniedziałek do południa miałam 3 godzinny trening, który w sumie był bardzo przyjemny. Wczoraj do południa byłam na kursie projektowania w programie AutoCAD, który jest jednym z najpopularniejszych programów komputerowych używanych przy projektach architektonicznych i inżynierskich. Nauczyłam się w sumie dość dużo jak na kilka godzin które tam spędziliśmy i spodobało mi się to. Żałuję, że nie lubię i nie umiem matmy, bo może wtedy wybrałabym w liceum mat-fiz i poszła na jakąś inżynierię. W sumie fajna praca, bo ja jestem perfekcjonistką, a do tego wolę pracować sama w skupieniu także to byłaby praca dla mnie, no ale życie potoczyło się inaczej, jestem na bio-chemie, choć i tak nie idę na studia związane z biologią i chemią. Tak to już jest jak się jest zagubionym i podejmuje się ważne decyzje nie znając do końca własnego JA.

No ale nie o tym miałam pisać tylko o moich feriach. Po wcześniej wspomnianym kursie udałam się z Olą i Ciurką do kina na "Pingwiny z Madagaskaru". Naprawdę fajna bajka, teksty śmieszne i czasem dające do myślenia i ogólnie jestem na tak.

No a jakie plany na kolejne dni ferii ? Na pewno jakimś cudem muszę przeczytać "Lalkę" i nie byłoby to takim problemem, gdyby nie fakt, że od jutra do przyszłej środy nie będzie mnie w domu. Nie będzie mnie nawet w kraju. Dlaczego ? A no dlatego, że właśnie jutro zaczną się spełniać moje marzenia.

Lecę jutro do Anglii. TAK, TAK TAK ! Jestem totalnie podekscytowana, nie jestem też tego póki co całkiem świadoma, a temu wszystkiemu dodatkowo towarzyszy lekki strach. Kamil zabiera mnie tak jak obiecał parę lat temu do Anglii, wliczając w to Londyn. Między nami były "zawirowania" więc powątpiewałam w to, że się to kiedykolwiek uda. Na szczęście los i miłość tak nami pokierowała, że jesteśmy razem i jutro o 15 wzniesiemy się nad ziemię.

Lecimy na 6 dni. Bardzo stresuje się lotem, bo nigdy nie leciałam- ba! - nawet nigdy nie byłam za granicą, nawet na Słowacji czy w Czechach mimo, że to tak niedaleko. No ale zawsze musi być ten pierwszy raz. Nie dość, że pierwszy raz będę lecieć samolotem, do tego pierwszy raz za granicą, zobaczę też Londyn, pierwszy raz znajdę się w środowisku które będzie posługiwać się innym językiem niż ja a do tego też czeka mnie kilka innych atrakcji które będę robić pierwszy raz.

Jestem totalnie podekscytowana. Nie mogę się doczekać aż wzniesiemy się nad ziemię, pewnie porobię zdjęcia przez okno samolotu bo już umówiłam się  z Kamilem, że ja siadam pod oknem. Potem wysiądziemy na lotnisku w Londynie, skąd razem z bratem Kamila pojedziemy do jego miejsca zamieszkania, a przez te 6 dni również naszego. Będzie wspaniale. Będę robić zdjęcia wszystkiego znając mnie, i telefonem i aparatem i w ogóle jedna wielka ekscytacja.

Boje się lotu.. Całe dzieciństwo oglądałam programy na Discovery i National Geographic o katastrofach lotniczych jednak muszę być dobrej myśli i oddać się pod opiekę "tam u góry".

Teraz kładę się do łóżka, bo pewnie z podniecenia i nadmiaru emocji ciężej będzie mi zasnąć. W miarę możliwości postaram się pisać posty wieczorami w Anglii, żeby wszystkie szczegóły poszczególnych dni mieć zapisane tutaj, bo jak wrócę to połowy nie zapamiętam. Oprócz tego pewnie na moim Instagramie będę coś wrzucać w miarę możliwości. Nie chcę zbyt siedzieć w internecie tylko zwiedzać i się cudownie bawić z moim ukochanym, ale też moja natura "dokumentatora" mi na to całkowicie nie pozwoli, i nawet bez aprobaty Kamila raz za czas wrzucę gdzieś jakieś zdjęcie czy coś. Lubię mieć utrwalone wszystkie chwile i tyle no.

Teraz życzę wszystkim dobrej nocy, i udanych ferii lub przyjemnego chodzenia do szkoły.