17 lip 2013

Jedziemy !



Także ogłaszam wszem i wobec, że dziś o 13:00 wyjeżdżam na 17 dni. Wracam 2-go sierpnia, i z pewnością opiszę tutaj to wszystko co się wydarzy, jeśli nie zabraknie mi słów. Z pewnością będzie to 15 pełnych dni razem z najweselszymi i najlepszymi ludźmi pod słońcem. W końcu kto jak nie Oazowicze są najbardziej pozytywnymi i nieogarniętymi (w pozytywnym sensie) ludźmi. No teraz pakuję do końca walizkę, pakuję plecak ze swoimi pierdółkami, a potem w drogę. Miejmy tylko nadzieję, że pogoda dopisze. A poza tym, co do okolicy do której jadę nie mam żadnych zastrzeżeń. To taka mała wioska koło Rabki. Z tego co widziałam po zdjęciach widoki i okolica są przepiękne. Także, życzę wam dobrego wykorzystania tych ponad dwóch tygodni. ! I jadę, papa ! :*

16 lip 2013

Niedziela i poniedziałek.

W niedzielę byłam na 10 na Mszy, bo wakacje nie zwalniają z Boga. Potem poszłam z Adamem odprowadzić Olę, trochę pogadaliśmy, no a potem posiedziałam u babci. Potem w sumie nie wiem co robiłam, ale pod wieczór całkiem poszłam z Karo do Pawła na działkę razem z Sebą i Czają. Fajnie siedziało się na drzewie, Paweł,Czaja i Karo oblewali się wodą z małego baseniku, i wszyscy byli mokrzy, a ja i Seba siedzieliśmy w altance, i nauczyłam się czegośtam na gitarze, haha.

A dzisiaj wstałam nie wiem o której, chyba koło 11. Zaczęłam ogarniać ciuchy na wyjazd. Miałam na podłodze rozłożone wszystkie ciuchy, tak, że miałam "dywan". Ale w końcu wszystko mam przyszykowane, tylko jutro poprasować koszulki i jestem gotowa. Także zapowiadam, że w środę wyjeżdżam na 17 dni. Jak jutro znajdę czas to zaplanuję jakieś posty. A teraz lecę spać, bo jestem zmęczona !




14 lip 2013

Sobota.

Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych. Pojechałam do Ciurki. Po dwóch tygodniach nie widzenia się sobie sporo pogadałyśmy, powydurniałyśmy się, i w ogóle jak to zwykle my, brakowało mi tego. Karolina zadała mi też takie jedno pytanie na które w tym momencie nie znam jednoznacznej odpowiedzi, ale zmusiło mnie do refleksji, i cały dzień mi gdzieś tam błądzi po zakamarkach umysłu. A pozatym po obiedzie pojechałyśmy z jej rodzicami do Plejady. W sumie nie miałyśmy na celu zakupów ani nic, tak tylko połazić trochę. W sumie miałyśmy przy sobie trochę kasy, ale nie było nic co by przykuło naszą uwagę.. Humor dzisiaj mam dobry, tylko trochę mam zaprzątnięte myśli ale w takim neutralnym sensie :) Dobranoc. Muszę wczesniej iść spać, żeby trochę odespać za wczoraj :p

Deszczyk w piątkowe popołudnie.

No a wczoraj od Karo wróciłam w południe, ogarnęłam pokój, potem jako, że padał deszcz, to spytałam mamy czy mogą do mnie znajomi przyjść. Przyszedł Seba, Czaja, Paweł, Paulina i Karolina i zaczęliśmy oglądać film, ale nie mogliśmy się zdecydować i w ogóle, to poszliśmy na perony. Tam jak zwykle kupa śmiechu i w ogóle. No a potem zaczęłam pisać z Kimś na facebooku. Pisaliśmy i pisaliśmy, a godziny mijały, aż w końcu kilka minut przed piątą zebrałam się na siłę do spania, bo miałam świadomość tego, że dzisiaj muszę wstać o 9 tej.  Pierwszy raz chyba pisałam z kimkolwiek aż tak długo. Zawsze była to max. 3-4. Jednak wczoraj pisało mi się za dobrze, tak błogo, że nie chciało mi się ani spać ani żegnać. Pozatym w głowie miałam mętlik, i to niezły, więc nie pomagało mi to w zaśnięciu. Aaaj, dużo się teraz dzieje w mojej główce. Trzeba to jakoś ogarnąć. A swoją drogą, ta rozmowa jakoś tak mnie ucieszyła, no sama nie wiem jak to ująć.

P.S. Pożyczyłam sobie też na dzisiaj od Karoliny jej aparat i bawiłam się w "paparazzi" przez okno.
"Tatuaż" wykonany długopisem. Plus- uwielbiam wystające żyły, ale głównie u facetów. 

Mój widoczek z okna, gdzieś tam między blokami. Prawie co wieczór z któregoś z kominów unosi się jakby płomień.

Słodki piesiu.

Jakże interesujące kwiaty na balkonie sąsiadki z naprzeciwka.

Miejsce w którym spędziłam 3/4 swojego dzieciństwa. Ukochany trzepak. <3

Tak w ogóle to było zwykłe zdjęcie nieba, ale odwróciłam kolory i jest takie oryginalne.







"Nic, naprawdę nic nie pomoże, jeśli Ty, nie pomożesz dziś miłości. Moja i Twoja nadzieja, uczyni realnym krok w chmurach. Moja i Twoja nadzieja, pomoże uwierzyć dziś w cuda"

13 lip 2013

Czwartek

No więc w czwartek wstałam o 13, zjadłam śniadanie, po czym po południu poszłam z Karo na rolki. Pojeździłyśmy trochę, i gadałyśmy na temat naszego "przedsięwzięcia" sierpniowego. A potem o 20 poszłyśmy z naszą "ekipą" połazić. Poszliśmy na perony, bo tam jest zadaszenie. No i siedzieliśmy, gadaliśmy, wydurnialiśmy się podczas rozmowy Karo przez telefon, ludzie którzy czekali na pociąg gapili się jak na psycholi, jak potem Karo chciała coś Paulinie zrobić dla jaj, i ona piszczała. Wczoraj miałam też nocować u Karo na ogródku w namiocie, ale jako, że w nocy ze środy na czwartek w nocy padało i była jakaś niewielka burza, to wczoraj było dość chłodno, no i ja stwierdzilam, że w taką pogodę nie będę spać w namiocie, bo i tak już jestem trochę przeziębiona, a jako, że w środę wyjeżdżam, to nie chcę spędzić wyjazdu w łóżku. No i jakoś to wykombinowałyśmy tak, że ja i Karo spałyśmy w domu, a Olka i Sylwia w namiocie. No i z Karo oglądnęłyśmy sobie do końca horror, a potem oglądałyśmy film "Niemożliwe". Cóż, pod koniec filmu zauważyłam, że Karo śpi, ale obejrzałam film do końca, no i poszłam spać, była już jakaś czwarta. O 5:30 Olka i Sylwia przyszły do domu bo zaczęło lać, i mama Olki i Karo zaczęła się wściekać, że każda z nas tej nocy powinna być w swoim łóżku a nie robić problemy i tak dalej, i tak dalej. W sumie, moja mama zgodziłaby się na to, żeby Karo u nas nocowała, a wtedy nie byłoby problemu, ale ja się głupio uparłam, że chcę nocować u Karoliny. No cóż, mój ośli upór nie zawsze wychodzi na dobre. Co lepsze, zazwyczaj upieram się wtedy gdy nie trzeba, i gdy przynoszę nieporządane skutki. Trzeba nad tym popracować.

Kamerkowa słitka.


Moje fioletowe, farbowane szamponetką włosy.


11 lip 2013

Wieczorne przemyślenia.

Sen ?

Przyszedł do mnie,musnął moje powieki swoimi dłońmi, jednak odrzuciłam go. Przebudziłam się i jak narazie nie mam zamiaru do niego wracać. Nie chce mi się spać, za to mam dobry nastrój na przemyślenia i pisanie.

Czy mam uczucia ? Jasne,że mam. Od jakiegoś czasu coraz mniej ich okazuję, coraz mniej rozmawiam z ludźmi o tym co czuję. Zamykam się w sobie. Niby rozmawiam z wszystkimi, nie zmieniłam swojego zachowania ale czuję to, że izoluje się od ludzi.Czemu tak jest ? Nie wiem. Może dlatego, że pojawiła się we mnie jakaś blokada. Nauczyłam się tłumić w sobie uczucia, nie okazywać ich tak. Po prostu chyba zaczęłam tworzyć wokół siebie mur, żeby już nikt nie mógł mnie zranić. Ale ja nie chcę tego muru. Wolę czuć, kochać, szanować, nienawidzić. Chcę mieć uczucia. Chociaż ostatnio czuję ich coraz mniej. Hmm..NIE,ja nie czuję ich mniej. Jest ich tak dużo, że nie potrafię nawet ich rozróżnić i nazwać. Kumulują się w mojej podświadomości, nawet gdy tego nie zauważam. Bo na co dzień wszystko jest okej, nie czuję żadnej tęsknoty, smutku, bólu, ani niczego z tych rzeczy, bo po prostu nauczyłam się to w sobie zabijać i ukrywać w najskrytszych zakątkach swojej duszy. Każdy z nas ma jakieś lęki, fobie, rany. Każdy z nas ma miejsca które go bolą, jednak ukrywa je gdzieś głęboko. I ja też mam takie sprawy i myśli które są tylko moje. Są one tak osobiste, że nawet ja sama ich do końca nie znam, a tym bardziej nie potrafię ich nazwać i określić. Wydaje mi się, że się pogubiłam sama ze sobą. Z własną osobowością i uczuciami. Nie chce się zamykać na uczucia i tłumić wszystkiego w sobie, ale już do tego przywykłam. Cały czas wydaje mi się, że jest okej. Bo tak naprawdę jest. Ale jakby się tak głębiej zastanowić, to cały ten czas tłumiłam emocje i zabijałam je w zalążku. I przez to zrobił mi się w głowie niezły burdel, który przysłonił mi możliwość odczuwania emocji. No  chyba nadchodzi czas porządkowania tego w swojej małej, naiwnej dziecięcej łepetynce. No łatwe to może nie być. Ale nikt nie powiedział, że życie będzie łatwe. No a teraz jeszcze kilka cytatów..Ten pierwszy jakoś szczególnie chyba oddaje to co się ze mną stało przez ostatni czas.

W końcu się poddajesz. Nie walczysz, nie krzyczysz, nie płaczesz. Patrzysz obojętnym wzrokiem na to co Cię otacza i nie potrafisz już zrozumieć o co było to zamieszanie. Nie interesuję Cię już czy ktoś odejdzie, albo czy może zranić. Zgadzasz się na wszystko. Twoja dusza umiera.

Dziś człowiek tak często nie wie, co no­si w so­bie, w głębi swej duszy, swe­go ser­ca. Jak często jest niepew­ny sen­su swe­go życia na tej ziemi. Ogar­nia go zwątpienie, które prze­radza się w rozpacz.

Ci którzy milczą, skrywają w sobie najwięcej emocji.

Czasami ukrywamy się z tym co czujemy , co nas boli , za czym tęsknimy.Chowamy to tak głęboko w sobie by nie żyć tym na co dzień.I całkowicie przypadkowo usłyszymy piosenkę , wpadniemy na zdjęcie , lub głupi sen.I to wszystko tak po prostu wraca , mimo , że tego nie chcemy.

Przychodzi taki moment w naszym życiu, kiedy zmienia się w nas wszystko. Wówczas gubimy się na chwile we własnym życiu. Kiedy już wszystko się ułoży i każda nowa rzecz znajdzie w nas swoje miejsce, my stajemy się całkowicie kimś innym. To, kim byliśmy dawniej, staje nam się obce.

Nie zdarza mi się to często, ale dziś jes­tem kom­plet­nie smut­na. Nikt nie jest te­mu wi­nien, nic złego także się nie wy­darzyło. Ale chy­ba każdy z nas ma ta­kie dni, kiedy po pros­tu, najzwyczaj­niej w świecie, jest nam smutno. 

Naj­bar­dziej prze­rażającym dźwiękiem na świecie jest bi­cie włas­ne­go ser­ca. Nikt nie lu­bi o tym mówić, ale to praw­da. Jest to dzi­ka bes­tia, która w sa­mym środ­ku głębo­kiego strachu do­bija się ol­brzy­mią pięścią do ja­kichś wewnętrznych drzwi, by ją wypuścić. 

Poniedziałek, wtorek, środa..

Post z trzech dni, bo tak jakoś wyszło..

No więc w poniedziałek do południa byłam z Adamem w Sosnowcu, on zawoził papiery do szkoły. Potem byłam jeszcze w centrum odebrać zdjęcia od fotografa. No te z kliszy z zenita. Cóż, większość z nich w ogóle nie wyszła i jest prześwietlona, ale jeszcze nie umiem obsługiwać tego aparatu, ale damy radę. Potem siedziałam w domku i odpoczywałam.

We wtorek do południa pomagałam mamie w porządkach domowych, a potem z Sebą, Czają i Karoliną wybraliśmy się nad zalew. Trochę popływaliśmy, a potem Karolina pojechała na konie, a ja z chłopakami powłóczyłam się trochę po okolicy. Posiedzieliśmy sobie przy drodze i mieliśmy chillout, potem poszliśmy na perony, po drodze opowiadając sobie o swoich schizach np. po horrorach i różnych dziwnych rzeczach. No a potem poszliśmy do Seby na ogródek, i czekaliśmy na Karo, i omawialiśmy szczegóły pewnej sprawy. Miejmy nadzieję, że wszystko wypali. Jeśli tak to od początku sierpnia się zacznie !

No a dzisiaj do południa poszliśmy w tym samym składzie na sosinę. Troche się opaliłam, nareszcie. Miałam pełno wody w nosie, jak się podtapialiśmy i wyrzucaliśmy, ale ogólnie było bardzo fajnie. Potem poszłyśmy z Karo na próbę ich zespołu "Therapy not found", i powiem, że nie miałam zielonego pojęcia, że perkusja jest tak głośnym instrumentem. Ale muszę powiedzieć, że chłopaki zajebiście grają. Jeszcze trochę praktyki, swoje własne teksty i mogą wydać amatorską płytę :D

A no i jeszcze dzisiaj dostałam kartkę od ks. z Rzymu, bo mu podaliśmy swoje adresy wszyscy, żeby nam powysyłał. Piękne miasto..

Zdjęcia z zenita :

Szymon, Ciurka, Maniek i Ola 

Szpan świadectwem ;3

Szymon i ksiądz Andrzej 

Klimatyczne zdjęcie świeczuszki

Karo

Jaa 

Karo i Ola 

Karo i Ja 
A teraz jakieś inne zdjęcia :


Leżing, smażing, plażing 




8 lip 2013

Sobota i niedziela.

W sobotę byłam do południa u babci na urodzinach, gdzie zjadłam pysznego torta, no i zobaczyłam się z tatą. A potem byłam z ekipą na polku, dokładniej na moście, gdzie się trochę powygłupialiśmy. Potem Karo przyszła do mnie i zaczęłyśmy oglądać horror. Potem Seba i Paweł przyszli pod mój blok i nas wołali, żebyśmy na chwilę jeszcze wyszły. Z 10 minut gadałyśmy z nimi przez okno, rzucałyśmy papierowe kulki z wiadomościami na nich, i nawet Karo rzuciła w nich jajkiem. No ale jednak poszłyśmy z nimi. Poszliśmy na plac zabaw. Tam posiedzieliśmy sobie trochę i słuchaliśmy muzyki i ogólnie gadaliśmy o tym. Trochę się pochuśtaliśmy, no a potem Karo poszła do domu a ja wracałam z chłopakami bo to akurat w tę samą stronę. Haha, ta akcja z tym wózko-koszem.. No a wieczór spędziłam na facebooku rozmawiającdo 3ciej w nocy, jak za starych czasów.

No a w niedzielę byłam na Mszy na 10, potem poszłam się przejść z Johnym, kurde stęskniłam się, trzeba się jeszcze w te wakacje spotkać. A potem nic kompletnie nie chciało mi się robić to obejrzałam film "przerwana lekcja muzyki". Polecam. Szczególnie spodobała mi się postać głównej bohaterki i to jak pisała i notowała coś ciągle w swoim zeszycie, też bym tak chciała. Chociaż czasem mam problem z określeniem swoich uczuć i myśli w danym momencie a co dopiero prowadzić taki zeszyt.. :)

Aaa no i jeszcze narysowałam Johnnego Deppa. Strasznie mi się podoba ten rysunek, jestem z siebie zadowolona, i widzę, że powoli mi się ręka wyrabia w rysunku, ale muszę mieć odpowiedni dzień i nastrój na rysowanie :)


Inspirowane tym gifem. W porównaniu z nim rysunek jest lipny, ale tak naprawdę bardzo fajnie wygląda.



Mój przyjaciel w te letnie dni..

6 lip 2013

It's Friday !

No więc dzisiaj wstałyśmy z karo o jakiejś 9. Wcześniej kilka razy się budziłyśmy, ale zasypiałyśmy z powrotem. No i jak już wstałyśmy to sprawdziłyśmy wyniki rekrutacji. Obydwie się dostałyśmy, ale na necie nie ma możliwości wglądu na listę klasy. No więc pojechałyśmy o 10:25 autobusem do szkoły. Jechałyśmy razem z Pawłem,Krzyśkiem i Czają, tyle, że oni wysiadali w centrum, i potem przesiadka. Ja i Karo poszłyśmy do naszej nowej szkoły oddać papiery. Wchodzimy, idziemy zobaczyć na tablicę z listą uczniów. Tam trochę się sprawy pokomplikowały, ale nie z nami. Ja jestem w 32 osobowej klasie, prawdopodobnie 1D, razem z Ciurką, mamy 6 chłopaków w klasie, i mam swoją imienniczkę. Tak to zawsze byłam jedyną Martyną w całej szkole, a teraz nawet w klasie nie będę sama, hah. Karo jest w klasie połączonej z inżynierską, więc 16 osób ma b-ch tak jak my, a 16 mat-fiz. Na liście uczniów w naszej klasie byłam na 18 miejscu, licząc od najlepszych wyników w punktach. To i tak bardzo dobrze. Widziałam już jedną osobę ze swojej klasy, Wiktora. No a pozatym mam w klasie Ciurkę, Weronikę i taką Karolinę, więc znam choć trzy osoby. Miejmy nadzieję, że jakoś się dogadamy i będziemy naprawdę zgraną klasą. Tego sobie życzę. :D

No a dziś po południu była dość spora burza, a ja w tym czasie słuchając sobie na słuchawkach muzyki klasycznej i podziwiając wyładowania atmosferyczne za oknem, w końcu zasnęłam i przespałam całe popołudnie, i dalej chce mi się spać, dlatego się zbieram :)



Taką 3ke na ręce ma Johnny Depp, a mi się ogólnie podoba to długopis poszedł w ruch xd





5 lip 2013

Czwartkowo.. :D

Hmm, czwartek był w porządku. Pojechałam z Karo do centrum, żeby sobie zrobiła zdjęcia do legitymacji. Potem wróciłyśmy, i wpadłyśmy na pomysł, żebym poszła do niej nocować, ale moja mama się nie zgodziła, no to Karo zanocowała u mnie. Przyniosła sobie rzeczy do mnie, i poszłyśmy z Czają, Pawłem i Sebą się przejść. Poszliśmy w takie fajne miejsce, na taki most dość wysoko nad małą rzeczką. I Paweł szczególnie mnie denerwował bo podchodził do brzegów mostu, a ja jestem przewrażliwiona strasznie, i co chwile latałam do niego, żeby go stamtąd wziąć. No a potem Karo do mnie już przyszła, kupiłyśmy żarcie jak to na nocowanie, i obejrzałyśmy horror "Nienarodzony". Ja jak zwykle troche się cykałam, ale co tam, haha..

Słitka z kamerki.. Jakie mam podbite oczy od tej alergii.. -.-

4 lip 2013

Życie jak pociąg..



Życie jest jak pociąg.
Pociąg, którego Ty sam jesteś maszynistą i sam decydujesz o tym, w którą stronę pojedziesz. To Twój wybór, i odpowiedzialność za to spoczywa na twoich barkach. Na pewno nie raz źle wybierzesz, ale nie ma powrotu, Twój pociąg ma możliwość jazdy tylko naprzód. Nie ma nawet możliwości się zatrzymywać, może jedynie zabierać nowych pasażerów, a wysadzać starych.Spotkasz wielu ludzi podczas tej podróży. Niektórzy będą dla Ciebie ważni, inni mniej. Kilkoro z nich będzie jechać z Tobą wiele godzin i lat, niektórzy zaś pojawią się tylko na moment, ulotną chwilę. Jednak z każdym z nich prędzej czy później będziesz musiał się pożegnać. Czasem będzie to bardzo ciężkie, bo przywiążesz się do ich obecności, tego jak umilali Ci tą monotonną jazdę, jak pomagali Ci wybierać kierunek i ciągle uczyli Cię czegoś nowego co było dla Ciebie bardzo cenne. Jednak pomimo bólu w sercu,musisz po prostu podziękować im za wszystko co dla Ciebie zrobili, mocno przytulić, zapamiętać ich uśmiech, spojrzenie, głos i pozwolić im wysiąść, bo nic nie trwa wiecznie. Będą też takie chwile, kiedy Twój pociąg się zepsuje. Stanie się nagle w szczerym polu, a Ty bezradny nie będziesz wiedzieć co z nim zrobić. Nie będzie chciał ruszyć do przodu ani się cofnąć. Po prostu rozsypie się na milion kawałków. Wtedy będzie ciężko, ale z pomocą ludzi i własną determinacją oraz doświadczeniem i mądrością, poradzisz sobie z tym, i ruszysz w dalszą podróż wzmocnionym pociągiem. Jednak nie musisz się martwić, bo będzie też wiele chwil, kiedy nic nie przeszkodzi Ci w drodze, a Ty będziesz pełen radości podśpiewywać sobie wesoło pod nosem i cieszyć się pędem wiatru na zewnątrz.
______________________________________________________________

Cała ta przygoda z pociągiem zaczyna się na samym początku wszystkiego. Niczego nie świadomy, beztroski wsiadasz do niego, i jedyne o czym myślisz, to jechać przed siebie. Cała ta podróż jest dla Ciebie zabawą i czymś całkiem niesamowitym. Od podstaw uczysz się kierowania tym wszystkim. Wszystko jest okej, i nie musisz się niczym martwić, jednak z czasem, zaczynasz zauważać, że coś jest nie tak. Pod koła wpadają Ci kamienie, które niejednokrotnie spowalniają Twój pociąg, albo powodują usterki. Potem zaczynają pojawiać się różne drogi. Ciężko jest wybrać, ale pędzisz przed siebie z nadzieją, że wybierasz właściwie. Potem Twoja maszyna staje się coraz bardziej wysłużona. Jej stan jest coraz gorszy i coraz częściej coś się w niej psuje. Jednak Ty sam jesteś już coraz lepszym maszynistą, i potrafisz coraz lepiej i szybciej naprawić to, co się zepsuło. Twój pociąg przez cały czas nabiera prędkości. Na początku jedzie spokojnym tempem, w którym możesz podziwiać widoki, cieszyć się tym, co sprawia Ci radość i żyć beztrosko. Z czasem przybywa Ci obowiązków , i masz coraz mniej czasu na inne przyjemności. Twój pociąg rozpędza się, masz coraz więcej pracy, jest Ci coraz ciężej zapanować nad tym wszystkim, i nieraz miałbyś ochotę rzucić to wszystko, usiąść w kącie i płakać, ale wiesz, że nie możesz, bo stracisz panowanie nad pociągiem, i pogubisz się w tym wszystkim jeszcze bardziej. Dlatego cały czas ćwiczysz w sobie wytrwałość, i determinację, żeby Twoja podróż była najcudowniejsza. Słuchasz uważnie tego, co pasażerowie mają Ci do powiedzenia, ponieważ czasem mają większe pojęcie o działaniu pociągów niż Ty. Potem nie masz już nawet czasu spojrzeć za okno, bo obowiązki Cie przytłaczają, jednak zaczynasz żyć tak, że cieszysz się każdą chwilą, każdym promieniem słońca i każdym uśmiechem który Cię spotka. Zaczynasz cieszyć się małymi rzeczami. Twój pociąg jest przepełniony zapachami, dźwiękami, słowami pamiątkami i wspomnieniami momentów spędzonych z każdym pasażerem. To właśnie ten pociąg staje się tym co kochasz. Zaczynasz go doceniać i coraz bardziej się do niego przywiązywać. To wszystko składa się na to, co czyni Cię szczęśliwym. Każdy pasażer spotkany na drodze, każda dobra i zła chwila. Gdy podróż dobiega końca zaczynasz zdawać sobie sprawę, że jeszcze tak wiele można było w nim dopracować, zrobić, tak wielu pasażerów mogłeś bliżej poznać i pokochać. Jednak w końcu dojeżdżasz na tę ostatnią stację. I podejmujesz już ostatnią decyzję co do dalszej drogi. Wysiadasz z pociągu, i postanawiasz dość do mety pieszo. Jesteś nieco zmartwiony, ale masz w sobie siłę której nauczyło Cię życie. Przestajesz się bać, bo wiesz, że tam gdzie pójdziesz będzie Ci dobrze. Lepiej niż w pociągu. Lepiej niż gdziekolwiek. Wtedy na końcowym przystanku zakończysz swoje życie, a zaczniesz coś zupełnie nowego i o wiele cudowniejszego.Coś, co będzie trwało wiecznie. Tam też już nigdy nie zaznasz smutku ani łez, i patrząc w tył powiesz sobie "To było cudowne życie".


Wednesday !

Dziś wstałam dość wcześnie jak na wakacyjną rzeczywistość. O 9.55 miałam autobus do Centrum. Pojechałam, poszłam do fotografa wywołać kliszę z Zenita, do odebrania będzie w poniedziałek.. Ciekawe czy w ogóle którekolwiek z tych 36 zdjęć będzie w porządku. Nie mam zielonego pojęcia, bo jednak z tymi wszystkimi parametrami i ustawieniami nie jestem za bardzo zaznajomiona więc robiłam zdjęcia na wyczucie. Miejmy nadzieję, że będą w miarę okej, bo są tam fajne wspomnienia..Byłam też zrobić sobie zdjęcia do dowodu tymczasowego. Nie cierpię robić zdjęć do dokumentów, bo są takie sztuczne i wyglądam na nich jak.. No nieważne, jak trzeba to trzeba. No a w drodze powrotnej wszystko było okej, i przed przystankiem na którym miałam wysiąść zaczęło mi się robić tak strasznie gorąco, zaczęłam gorzej słyszeć, a przed oczami miałam czarne plamy. Zrobiło mi się też niedobrze. Jedyne co myślałam, to żeby nie zwymiotować w autobusie, a nagle ocknęłam się po upadku na ziemi, przed oczami dalej miałam chyba czarno, ale czułam, że chłopak/facet który stał za mną mnie podtrzymuje i pomaga mi wstać. A ja jakby zupełnie nieprzytomna i niekontaktująca wysiadłam po prostu z autobusu, i poszłam w stronę domu. Dopiero po dłuższej chwili się zorientowałam, że przed chwilą chyba zasłabłam. No ale cóż, to przez upał, no i rano nie zjadłam śniadania, muszę się nauczyć je jeść.. No a potem spałam całe popołudnie, i pod wieczór poszłam do Babci, bo Tata przyjechał. Pogadaliśmy trochę i w ogóle, było okej. No a teraz sobie odpoczywam w łóżeczku, i ciesze się chłodnym powietrzem wpadającym przez okno. Dziękuję temu kto wymyślił siatkę na okno na owady. Ten ktoś był geniuszem !

No a poza tym zainstalowałam sobie dzisiaj w kompie kamerkę, więc będzie trochę takich kamerkowych zdjęć, hah :p


Takie słitaśne ;3

Specjalnie dla Ciebie Johny ! Bracie, spotkajmy się bo mi tęskno ;*

Nigdy nie pozwól by cokolwiek zgasiło w Tobie uśmiech i wolę walki ! 

Rawr ;>



3 lip 2013

Wtooorek !

Aloha !

Wczoraj do południa wybrałam się z Olą i Karoliną na zdjęcia. W sumie miałyśmy lekkie opóźnienie i nie wiedziałyśmy gdzie iść, no więc ja zaproponowałam iść na taką ścieżkę w lesie. Po drodze też robiłyśmy zdjęcia. Ja też robiłam zdjęcia moim zenitem na kliszę, a Karo swoim aparatem. Powydurniałyśmy się troche, pośpiewałyśmy [czyt. pofałszowałyśmy],no i zdjęcia też są niczego sobie. No a potem poszłyśmy w stronę takiego jakby parku, i tam usiadłyśmy na takich dużych kamieniach. Tam też porobiłyśmy sobie zdjęcia, a przy okazji przejeżdżało obok nas dwóch chłopaków, mieli może z 17 lat lub troszkę więcej. I jeden z nich, taki blondyn się spytał nas o drogę, przy czym tak słodko się do mnie uśmiechał, że mi kolana miękły. No a potem jak dalej robiłyśmy sobie zdjęcia, to jechało dwóch facetów, może po 22 lata mieli, i też taki jeden przystojny szatyn do nas "Sesje zdjęciowe?" a my że jasne, bo trzeba korzystać z wakacji i słońca. No ogólnie dzień bardzo udany. Potem wyszłam z Karo,Pauliną,Czają i Pawłem się przejść. Połaziliśmy trochę, potem poszliśmy na boisko szkolne, gdzie cykaliśmy sobie fotki i starałam się nauczyć robić gwiazdę, ale no niestety mi nie wychodzi. Dość szybko się zwinęłam od nich, bo mnie komary chciały pożreć, a Paulina i Karo były popsikane sprejem więc były bezpieczne ;)




To mi się szczególnie podoba, tylko mam dziwnie dłoń.. xd


Chyba nigdy nie wyrosnę z chodzenia po krawężniku .. <3

Słit focia musi być ;3


Super zdjęcie Oli ;3