25 kwi 2013

Nareszcie po egzaminach !


Jeah !

Nareszcie jestem już po egzaminie. Nie będę wysłuchiwać "uczcie się, bo niedługo egzamin a wy nic nie umiecie" itp.

Egzamin z angielskiego poszedł mi bardzo dobrze, w podstawie mam tylko jeden błąd.

A dziś po szkole tak, żeby się odstresować umówiłyśmy się z Karo i chłopakami tak połazić. Wyciągnęli nas na ruiny cementowni. Dużo się nachodziliśmy i ubrudziłyśmy się co nieco, ale to nic. Nogi mi do dupy włażą ze zmęczenia, ale opłacało się. Najlepsze wspomnienie z dziś to leżenie  i przypisywanie chmurom różnych kształtów, było świetnie. A co dopiero jakby przyjść tam w nocy i oglądać stamtąd gwiazdy, wow..

No dzień bardzo pozytywny, dawno się tak nie uśmiałam, a przede wszystkim dobre odstresowanie po egzaminie !


A jutro nie mam lekcji w szkole, bo rano mamy doświadczenia na konkursie ekologicznym, a potem próby na wtorkową akademię na 3 maja. Dobranoc !




24 kwi 2013

Wrocław !

Nie wiem czemu, ale nie mogłam się nigdy zebrać do tej notki. Robiłam kilka podejść i za każdym razem napisałam kilka zdań i zamykałam bloggera. Tak, dopiero w kwietniu opisuję wakacje.. :)

No więc zacznę od początku.


Sobota 4 sierpnia. O godzinie 6:07 mieliśmy pociąg. Jechałam razem z mamą i bratem, bo tak wyszło taniej :). Kamil przyszedł rano o 5:45 żeby mnie odprowadzić na dworzec i się ze mną pożegnać. Wyszłam z domu chwilę wcześniej, żeby jeszcze troche z nim pogadać pod blokiem.  Potem poszliśmy na dworzec, przyjechał pociąg, przytuliłam się z całej siły do Kamila no i wsiadłam do swojego wagonu.

Podróż minęła mi dosyć szybko. Czytałam książkę " Piękne Istoty", słuchałam muzyki i podziwiałam widoki.Lubię jeździć pociągami, bo mogę wtedy trochę odpocząć.Lubię patrzeć przez okno, i obserwować uciekające mi widoki.  Słuchawki w uszach i widoki za oknem to coś co lubię. Jechaliśmy około 3 godzin.  Na ostatniej stacji przed Wrocławiem bolał mnie już brzuch, i czułam stres który mnie ogarniał. W końcu za kilkanaście minut miałam pierwszy raz w życiu zobaczyć Klaudię. Przyjaciółkę poznaną przez internet, z którą przez półtora roku znajomości zaprzyjaźniłam się jak z mało kim. Nie wiedziałam jak będą wyglądać nasze pierwsze minuty, godziny. Przecież znamy się tak dobrze z internetu, ale prawdziwe życie, to zupełnie co innego.To kontakt w żywe oczy. To już nie jest gg czy facebook, gdzie wystarczy zmienić status na niedostępny. Ciekawiła mnie nasza reakcja na siebie. W końcu znamy się tak dobrze, ale nigdy nie rozmawiałyśmy w żywe oczy, nie było nam dane spędzać razem dni i nocy, ale wiedziałam, że będzie dobrze. No i stało się. Nasz pociąg wjechał na stację Wrocław Główny.Wysiadając z pociągu o mało nie zwymiotowałam ze stresu. To dziwne, że się tak stresowałam, ale tak już jest.





Moja mama poszła jeszcze kupić sobie i mojemu bratu od razu bilety powrotne, a ja przez ten czas starałam się zapanować nad walącym sercem i drżeniem rąk. Słyszałam bicie swojego serca, pomimo tłumu ludzi na dworcu. Oczy nerwowo przebiegały po tłumie wyszukując Klaudii. Moje serce biło tak szybko jak mało kiedy. Dzwoniłam do Klaudii, i już jechała z mamą na dworzec, czyli chwila naszego spotkania nieubłaganie się zbliżała. Z jednej strony nie mogłam się doczekać aż ją zobaczę, usłyszę jej głos, aż ją obejmę, a z drugiej strony stresowałam się tym spotkaniem. Gdy mama kupiła już bilety, stanęliśmy na środku budynku dworca, i czekałyśmy na tą chwilę. Czekałam na tą chwilę o której tak bardzo marzyłam, tak samo Klaudia.

W pewnym momencie moja mama pokazała przed siebie i spytała się, czy to nie Klaudia z mamą, a ja tylko zobaczyłam ją z profilu i od razu wiedziałam, że to ona. Podeszłam do niej od tyłu, palcem stuknęłam w ramię, i ledwo co zdążyła się obrócić i zorientować się, że to ja, to ja już ją ściskałam, i z tego co później się dowiedziałam ściskałam ją mocno. To było cudowne uczucie. Zobaczyć na żywo osobę, która zna Cię tak dobrze, z którą łączy Cię tak wiele, z którą się tak dobrze dogadujesz, i która jest twoją przyjaciółką, chociaż nigdy wcześniej nie widziałaś jej na oczy. Jak przytuliłam Klaudię, a ona odwzajemniła uścisk, to cały stres minął, rozluźniłam się i poczułam się po prostu szczęśliwa. Rozpierała mnie energia, i ręce mi drżały.

Nasze mamy doskonale się dogadywały już w pierwszych minutach, ale nawet nie wiem o czym rozmawiały, za bardzo się tym nie interesowałam.Wyglądało to tak jakby znały się od lat.Za to między nami było troszkę "sztywno". Starałam się uwierzyć w to, że Klaudia stoi zaraz obok mnie, jednak przez pierwsze kilka minut/ godzin dalej było to dla mnie niesamowite i niewiarygodne, zupełnie jakby to był tylko sen.. Pamiętam te pierwsze minuty tak dobrze. Między nami panowała cisza, chociaż wcale nie była niezręczna. Gadałyśmy trochę od rzeczy, głównie o tym jak nam gorąco. Jak teraz o tym myślę to się z tego śmieję. Chwilę postaliśmy na zewnątrz pod budynkiem dworca, bo nasze mamy sobie musiały zapalić. Aż mnie dziwiło jak dobrze się dogadują. Co chwilę coś mówiły, nie było miedzy nimi chwili spokoju.


Gdy już dojechaliśmy do domu Klaudii, i weszłam do jej pokoju odłożyć torbę, nie mogłam uwierzyć, że jestem w tym pokoju, który widziałam wcześniej tylko na filmiku który Klaudia nagrała dla mnie pokazując mi swój dom. Atmosfera powoli się trochę rozluźniała, ale i tak dalej byłam podekscytowana. Mama Klaudii podała pyszny obiad. Zjadłam ze smakiem, bo po długiej podróży byłam głodna. No i po obiedzie znałam już rodziców Klaudii no i brata Kamila, z którym Klaudia dzieli pokój, rozpakowałam się.
Rozpakowanie się :)

Łóżko Kamila, a łóżko Klaudii jest zasłonięte przez krzesło i biurko 


Moja mama o 17 miała pociąg, ale pożegnałam się już z nią w domu Klaudii, a Klaudia zabrała mnie na spacer po okolicy. Nareszcie mogłam zobaczyć kawałek świata Klaudii. Zobaczyłam miejsce ich treningów, chociaż nie widziałam samej sali treningowej tylko jej okolicę. Klaudia pokazała mi na ścianach dyplomy swojej grupy Taekwondo. Potem Klaudia zabrała mnie do swojej szatni, i chciała mnie wziąć na sale treningową, ale była zamknięta. W całym budynku było pusto, a my po prostu sobie weszłyśmy, i chodziłyśmy po nim, szeptając, sama nie wiem czemu. Potem pochodziłyśmy jeszcze po okolicy, a rozmowy między nami zaczynały się troszkę "rozwijać".

Potem poznałam kuzynkę Klaudii- Asię, która okazała się bardzo sympatyczną osobą. Razem z nią poszłyśmy do Rossman'a w centrum handlowym niedaleko domu Klaudii. Pierwszy raz wtedy spróbowałam napój Schweppes, który mi zasmakował. Teraz zawsze kojarzy mi się z Klaudią. Pochodziłyśmy trochę po tym Carrefourze i wróciłyśmy do domu.

Pod wieczór poszłyśmy z Klaudią i psem jej brata "Bongo" na spacer. To taki mały szczeniaczek, tzn. teraz to już jest wielkie psisko.Kochana mordzia. Ja spałam na materacu na ziemi koło szafy, i rano budziłam się z Bongiem, raz prawie mi usiadł na głowie, jak słodkooo. . Pamiętam jak "kibicowałyśmy" mu, żeby się szybciej załatwił, haha :D
A to mały Bonguś ♥ Mordko, tęsknię ! 

W pierwszą noc dość ciężko mi się zasypiało, chociaż byłam naprawdę wyczerpana, ale jednak trudniej jest zasnąć w nowym miejscu. Tyle kilometrów od domu, pierwszy kontakt z Klaudią, no i chyba mój pierwszy całkiem samodzielny pobyt tak daleko poza domem. Za dużo "atrakcji" jak na jeden dzień, ale jednak jakoś udało mi się zasnąć.

Następnego dnia wybrałyśmy się z Klaudią do Wrocławskiego Aquaparku. Było świetnie. Troszkę długo musiałyśmy czekać na pontony, ale było świetnie. I nie zapomnę na "fali" tych metali którzy bawili się w wodzie i cieszyli jak małe dzieci. W aquaparku spędziłyśmy świetne chwile, i było naprawdę fajnie !

Na 19 poszłyśmy do kościoła. W kościele poznałam kolegę Klaudii z Klasy- Tomka. Nie ma to jak na mszy kazać siadać sobie na krześle, i trzymać się za rękę bez opcji puszczenia. Po mszy poszliśmy w trójkę trochę pochodzić. Tomek okazał się bardzo pozytywnym człowiekiem, chociaż zdziwiło mnie to, bo podobno często rozmawia o fizyce kwantowej itp. Mimo to nie był żadnym sztywnym kujonem, tylko był wyluzowany i ogólnie bardzo bardzo fajny . Pamiętam, że prawie za każdym razem jak spotykałyśmy Tomka to szliśmy do żabki i on kupywał sobie energetyka, to jakoś tak szczególnie wryło mi się w pamięć. No i oczywiście to, że jego piesek Bafi gwałcił Bongo. Biedny Bongos, a Bafi to gej >.< :]

Reszta dni troszkę mi się pomieszała, bo dokładnie nie pamiętam co działo się w który dzień. Opiszę po prostu może bez kolejności.

Byłyśmy na Wyspie Słodowej. Tego dnia poznałam Olkę- przyjaciółkę Klaudii. Z tym dniem kojarzy mi się czerwona fanta, red-bull i grupka chłopaków  z wyspy. Na wyspie usiadłyśmy sobie na trawniku, i gadałyśmy. Niedaleko pod drzewem siedziało dwóch chłopaków w wieku ok.18 lat. Jeden z nich miał długie włosy i wyglądał na tzw "metala". Cały czas się na nas patrzyli i uśmiechali. Potem podeszły do nas dwie panie z red-bulla, i dały nam po puszcze redbulla, bo to była jakaś akcja promocyjna. Tych dwóch chłopaków spod drzewa też chyba chciało redbulle, ale te dziewczyny do nich nie podeszły, haha. Chwilę później na trawniku trochę dalej usiadło trzech chłopaków. Jeden miał okulary przeciwsłoneczne, drugi koszule w krate, a trzeciego w ogóle nie pamiętam. Cały czas na nich patrzyłyśmy i prowadziłyśmy tzw. lekki podryw. Klaudia mówiła, że ten w kratke jest ładny. A ja z Olką upodobałyśmy sobie kolegę w okularach przeciwsłonecznych. Oni ciągle patrzyli na nas, a my na nich. Potem miałyśmy iść do Aśki do pracy, więc zaczęłyśmy się zbierać. Jak już byłyśmy na moście, to zauważyłyśmy, ze Ci chłopcy idą za nami. Przystanęłyśmy na moście zrobić sobie zdjęcie, oni nas minęli. Zatrzymali się kawałek dalej na ławce, jakby czekali na nas. Co chwilę się tak wymijaliśmy, śmiejąc się i patrząc na siebie, ale ani oni, ani my nie zagadaliśmy. Przez dobre pół godziny tak nawzajem się śledziliśmy, aż w końcu w którejś uliczce obok pracy Aśki skręcili w bok. Tego dnia pochodziłyśmy jeszcze troche po mieście, a pod wieczór już w domu Kamil grał na PS3 w Tekkena, a my z Klaudią dostałyśmy głupawki i siedziałyśmy pod materacem na którym spałam, wspólne odpały zawsze spoko <3

Wrocławski rynek.


Jedno z moich ulubionych zdjęć <3 

Zdjęcie zrobione z wyspy.

Ja, Klaudia i Olka :]

Lubie to zdjęcie i jego oświetlenie :D

"A ona ciągle robi te zdjęcia" :D 

RedBull doda Ci skrzydeeł ! 

Lubię to zdjęcie, i Twoje żółte martensy ♥

Ja na tym zdjęciu wcale nie oglądam się za chłopakami >.<

Moje ulubione wspólne zdjęcie ♥


Rozmazana słit focia zawsze spoko ♥


Emo martynka pod materacem >.<


Innego dnia Klaudia stwierdziła, że muszę poznać jej kumpli. Umówiliśmy się na "Pafie" (taka górka-miejsce spotkań). Najpierw poznałam Marka, Wojtka i Krzyśka W. Siedzieliśmy chwilę na pafie, gadaliśmy, a potem przenieśliśmy się gdzie indziej. Tam poznaliśmy Huberta, Krzyśka, Majkela i pewnie kogoś jeszcze ale nie pamiętam dokładnie. Siedzieliśmy na górze takiego wzgórza w parku. Majkel przyjechał na bmx'ie. Wojtek wsiadł na niego i zjechał z góry, bez hamulców. Wszyscy mieli z niego taki polew. Potem chłopaki zrobili "kierownice bongo" z kierownicy od bmx'a, haha. Albo w lasku na tej górce była trójka dzieci w wieku chyba z 5-6 lat, i jeden z nich miał taką wielką kupę jakiejś rośliny i sie śmialiśmy, że fajny diler,z ziołem biega,  a potem jedno dziecko z nich rzucało w nas szyszkami, potem podbiegł do Marka z jakimś prawie metrowym patykiem, i zaczął go okładać, a Marek ubrał kask Huberta na skuter, i sie "bił" z tym dzieckiem. Ogólnie wojna  15 latków i wzwyż z 6 latkami zawsze spoko. Dostałam szyszką w łeb od tego małego kurdupla z ziołem, jak je już potem odniósł. Dzieci dziczy, hah. Potem poszliśmy na taki opuszczony basen, a po drodze spotkaliśmy pana żula, który gadał z Krzyśkiem cały czas. Poszliśmy na ten odkryty,opuszczony basen, Hubert jechał na skuterze, a Majkel na bmx'ie.  Posiedzieliśmy tam troche i połaziliśmy, a potem jakoś dzień zleciał do końca. Ale ogólnie super ludzie, te wszystkie teksty, akcje.

Któregoś dnia poszliśmy też taką ekipą do KFC, ale był jeszcze Kuba :). W kfc, no wiadome, żarcie, gadanie, łażenie do kibla we dwie, chłopaki i ich dwumetrowa porcja tabaki i takie tam.

Zrobiłyśmy też sobie "dzień spa". Spędziłyśmy ten dzień tylko w dwójke. Byłyśmy w muffiniarni, gdzie zamówiłyśmy sobie muffinki z ciasteczkowym potworem, i jakimś ptaszkiem.Zjadłyśmy je ze smakiem siedząc na ławeczce i podziwiając wróbelki,hah. Byłyśmy w rossmanie kupić maseczki na twarz. Wieczór nałożyłyśmy sobie maseczki, zapaliłyśmy świeczki, pomalowałyśmy paznokcie i delektowałyśmy się trójwarstwowym Latte. Taki dzień relaksu tylko dla kobiet. Odprężyłyśmy, no i porozmawiałyśmy dużo wtedy.

Przepyszne muffinki.

Moja z malinowym nadzieniem ♥

Klaudii z jagodowym ♥


Pychota ♥

Jak ja wyglądam, hahaha <3




Pewnego dnia zobaczyłyśmy na ziemi takiego robaka, który pewnie wlazł gdzieś przez okno, zabiłyśmy go kapciem Klaudii i wpadłyśmy na genialny pomysł, żeby zrobić z tego miejsce zbrodni jak w jakimś serialu CSI albo W11. Tak, tak, właśnie tak się bawią gimnazjalistki.



Jednego dnia wybrałyśmy się z Aśką i Klaudią przejść się. Niezapomniana akcja  ze sklepem, ochroniarzem i panem z reklamówką. Poszłyśmy nad jakieś opuszczone bunkry czy cokolwiek to było, piłyśmy somersby dla ochłody, i śpiewałyśmy jakieś piosenki, a Aśka to nagrywała na telefon.
Asia :3
Hmm, nie potrafię opisać wszystkiego co się tam działo, bo jest tego za dużo, wspomnienia na zawsze będą w mojej głowie, te cudowne chwile, kiedy nie mogłyśmy się powstrzymać ze śmiechu, wspólne oglądanie spadających gwiazd które nas tak zbliżyło, codzienne chodzenie do  biedronki po pączki i  kaszki. Zwiedzanie rynku, to wszystko, niezapomniane chwile. Czułam się trochę nieswojo w tak dużym mieście, bo jakby nie patrząc, pierwszy raz "mieszkałam" w tak dużym mieście. Jednak po paru dniach już się przyzwyczaiłam. Cudowne było to, że Klaudia poznała moje myśli na niektóre tematy, i pomogła mi jakoś przetrwać to moje "załamanie" spowodowane uczuciami które bardzo się zmieniały. Te 11 dni były najcudowniejszymi chwilami tych wakacji. Każdy moment, minuta, była cudowna. Żałuję, że byłam trochę zamknięta w sobie ale tak już mam, że potrzebuję więcej czasu, żeby się zaaklimatyzować . Spodobała mi się tam ta serdeczność ludzi, i w ogóle, zupełnie inna rzeczywistość niż tu. Nie chodzi nawet o wielkość miasta, zabudowanie itp, ale nawet o samych ludzi ich wychowanie, stosunek do drugiego człowieka. Było cudownie. Nie chciałam stamtąd wyjeżdżać. Poczułam się jakby Klaudia była moją siostrą, cudowne chwile. Cudowne jest też to, że przy niej mogę być w 100% sobą, i zaakceptuje wszystko. Jak wsiadłam ostatniego dnia do autokaru i machałam przez okno Klaudii to obydwie miałyśmy łzy w oczach. Ale niedługo się zobaczymy. Za miesiąc Klaudia wpadnie do mnie na weekend, może o dzień czy dwa dłużej <3

Mogłabym pisać dużo dużo więcej, ale było cudnie i aż trudno mi to wszystko tu opisać.
Ciesze się, że spotkałam się wreszcie z Klaudią która jest dla mnie jak siostra, i że poznałam tych wszystkich cudownych ludzi <3.

Aaa no i zapomniałabym o tym napisać. Byłyśmy z Klaudią na "sesji" porobić sobie zdjęcia. Pierwszy raz w życiu używałam lustrzanki, i nawet nie poszło mi to tak tragicznie. Klaudia zrobiła mi takie śliczne zdjęcie, które jest moim ulubionym zdjęciem. W te wakacje musimy iść na więcej sesji siostra <3


Zdjęcie w tramwaju zawsze spoko 




Uwielbiam to zdjęcie <3





wrocLOVE


















Kooocham <3

Moje ukochane zdjęcie Klaudii <3