20 wrz 2014

Zmiany na lepsze i rzeczywistość !

Witam !

Znów od dłuższego czasu nic nie pisałam, no ale cóż, chyba przez najbliższy czas tak będzie dopóki nie ogarnę jakoś szkoły i swojego wolnego czasu. Cały czas coś się dzieje, nie ma mowy o nudzie, a nawet czas dla samej siebie żeby poleniuchować ciężko jest wygospodarować, ale to bardzo dobrze.

Po wakacjach rzeczywistość zmiażdżyła mnie z impetem, ale jakoś staram się powoli otrząsnąć i ogarnąć te wszystkie dziedziny życia, jakoś zagospodarować czas. Muszę nad sobą pracować, a przede wszystkim nauczyć się uczyć, bo siadam nad książkami i nie mogę się skupić, i ogólnie jest ciężko.

Poza tym moje życie zmieniło się o 180 stopni i jest naprawdę dobrze. Nie wspominałam, ale we wrześniu tak całkowicie po koleżeńsku spędziłam kilka razy czas z Kamilem, naprawiał mi komputer, i tak jakoś dobrze poczuliśmy się w swoim towarzystwie. Nie będę pisać tutaj szczegółów i tego wszystkiego, bo to dosyć osobista sprawa, ale wyszło na to, że postanowiłam dać nam 3cią a zarazem ostatnią szansę.

Mówi się, że nie powinno się wchodzić dwa(a tym bardziej trzy) razy do tej samej rzeki bo to bez sensu. Jednak z drugiej strony istnieje powiedzenie "do trzech razy sztuka". Postanowiłam jednak zrobić to co podpowiada mi serce, i dać szansę. Nie należę do ludzi chowających urazę, i jeśli widzę, że ktoś się stara coś zmienić i naprawdę pracuje nad sobą i tą relacją, to daję taką szansę, jeśli sama mam chęć i nie robię tego na siłę.

Na początku było trochę dystansu, nie czułam nic bardziej szczególnego, czułam jakby te uczucia cały czas były we mnie, dobijając się od środka, jednak przez wcześniejsze okoliczności zatrzasnęłam je na dziesięć spustów w głębi siebie i nie dopuszczałam do głosu. Jednak po jakimś czasie, bardzo dobrze spędzonym czasie uczucia zaczęły "wypływać na powierzchnię".

W aktualnym stanie mogę porównać to do sytuacji kiedy odpalamy fajerwerk. I czasem zdarzy się tak, że coś zaiskrzy, lekko się zapali, jednak po chwili gaśnie. Wydaje nam się, że jednak nic z tego, zaczynamy zbliżać się do ładunku pirotechnicznego, i nagle fajerwerk szybuje w górę z pełną prędkością i tworzy na niebie piękne obrazy, które zachwycają każdego, mimo, że nic nie wskazywało, że to się uda. Tak właśnie się czuję. Myślałam, że to będzie niewypał bo nie czuję już tego samego, jednak wszystko się odblokowało i jest dużo mocniejsze, stabilniejsze i dojrzalsze niż wcześniej.

Jestem po prostu zakochana po same uszy. Nie wierzę w to, że mam tak cudownego chłopaka, i mimo, że mieliśmy problemy, nie układało nam się pewien czas i nie zawsze było kolorowo, to skoro po tym wszystkim potrafimy być tak mocno szczęśliwi i nadal czuć do siebie te same uczucia co od grudnia 2011 roku, to musi być coś poważniejszego.

Teraz idę już spać, mam straszny katar i boli mnie gardło, a jutro w szkole odbywa się coroczna spartakiada, na której będzie bardzo ciekawie. Każda klasa losowała motyw który wykorzysta do zbudowania pojazdu oraz przebrania się. Moja klasa wylosowała Gwiezdne Wojny, a ja przebieram się za Darth Maul'a. Porobię zdjęcia bo to będzie super ! Muszę wcześniej wstać żeby się ucharakteryzować, dlatego już lecę !

P.S. MUSZĘ się tym z Wami podzielić bo to jest cudowna sprawa. W ferie lecę z Kamilem do Anglii na 6 dni. Już nie mogę się doczekać ! Jest naprawdę niesamowicie, aww <3



Nasz niesamowity pojazd na jutro ! ;3

My i nasz perfect matching <3 Identyczny kolor spodni i butów,
a to wszystko całkowicie przypadkiem


4 wrz 2014

Rok szkolny pełną parą.

Witam !

Wiem, że ostatni post pisałam jeszcze pod koniec wakacji, jednak tak to wszystko szybko zleciało. Nawet nie wiem kiedy. Nie pisałam, bo nie miałam motywacji, chęci i czasu trochę też.

Co się działo? Dotarł do mnie autograf Madsa, to naprawdę cudowne uczucie mieć świadomość, że widział to zdjęcie, podpisał je. Razem z autografem dostałam też kartkę od Susan, która załatwiła mi autograf. Mimo, że ma 58 lat i jest emerytowaną nauczycielką to jest naprawdę cudowną osobą. Piszemy ze sobą często, i chyba pierwszy raz od bardzo dawna spotkałam tak miłą i kochaną osobę. Ja narysowałam dla Susan rysunek Madsa, napisałam list, wysłałam kilka pocztówek. Paczuszka dotarła do niej i bardzo się ucieszyła z tego. Internet jednak nie jest taki zły, a czasem potrafi posłużyć do poznania niesamowitych ludzi.

No, a od prawie tygodnia jestem już drugoklasistką. Co do nauczycieli trochę się pozmieniało. Mamy nową prof. od wf (jutro mamy z nią pierwsze dwie lekcje), i zmienione nauczycielki od angielskiego. Trochę się cieszę, trochę nie. Wiadome, że każdy nauczyciel i jego sposób nauczania/osoba mają swoje plusy i minusy.

Poza tym w ciągu 3 dni nauki zapisaliśmy już prawie pół zeszytu z chemii. Wczoraj mieliśmy zadane bardzo dużo zadania, choć nie było bardzo trudne, to ja jako, że mam trudności z matmą to z obliczeniowymi z chemii też mi czasem ciężej idzie. Tak mnie jakoś chwyciło, że aż poryczałam się nad zeszytem z chemii, no ale wzięłam się w garść, i dzisiejsze zadanie poszło już dużo łatwiej, chociaż było go mniej i było prostsze, ale samo podejście dość dużo zmienia.

Na szczęście we wtorki i czwartki znów chodzę na treningi taneczne. Bardzo się za tym stęskniłam. We wtorek mamy "trening pokazowy" na rynku miejskim. To może być ciekawe doświadczenie, jednak z drugiej strony trochę się boję jak to wszystko wyjdzie.

Teraz idę już spać bo jestem padnięta, dobranoc :)