31 lip 2011

Moje słowa.

Zawsze musze wszystko zepsuć. To moja wina, że jestem smutna i ze teraz cierpie.


Nie moge miec do nikogo pretensji o to, że sama sobie psuje życie.


Sama sobie podcinam skrzydła, dlatego jestem upadłym aniołem.


Słowa niczego nie naprawią. Za błędy trzeba płacić. Czasem bardzo wysoką cene.


Po policzku płyną kolejne łzy smutku i cierpienia. A to znów moja wina.

30 lip 2011

Sad day.

Nie umiem, choć wydaje się ze to dobrze
Ale próbuje i próbuje, i próbuje
W końcu, przegrywam wszystkie walki
I czołgam się by wrócić do domu w nadziei mojego serca
Umiem to zrobić z powodu
Kolejnej samotnej nocy, boli



Znów serce mnie boli.
Kto do snu mnie ukoi ?
Kolejna łza smutku,
płynie powolutku.
Chcę umrzeć,
by mieć spokój.
Nie wyobrażać sobie mnie, 
przy Twoim boku. 

I znów jest źle.

Ostatnio jakoś wygramoliłam, się ze smutku i tych wszystkich negatywnych uczuć. Ale teraz wróciło to ze zdwojoną siłą. Milość jest do bani. Chłopcy są do bani. Wszystko jest do bani. Nie chce mi się żyć. JA nigdy nie będę szczęśliwa. Tym razem jestem smutna tylko i wyłącznie ze swojej winy. Mogłam wcześniej interweniować, ale jest za późno. Moje plany runęły w gruzach. Życie powoli mi się sypie. Cegiełka po cegiełce. Jest mi smutno, jest mi źle. Mam nadzieje, że mi to minie. Nadzieja matką głupich. Jestem głupia. A więc mam większą nadzieje, że ten stan przejdzie, chociaż słabo w to wierze... Nie, nie będzie dobrze. Wiem to.

Zwariowany dzień.

Przedwczoraj byłam z Karoliną na polu. Do południa świeciło słońce, ale popołudniu pogoda znów strzeliła focha i zaczęło padać. Nam nie przeszkodziło to, w robieniu zdjęć w zbożu. Niebo było zachmurzone, więc zdjęcia wyszły, nie za dobrze. Potem było lekko dziwnie, ale zarazem fajnie. Co się tam działo, zostawię w tajemnicy.  Potem w czasie największej ulewy pojechałyśmy pod przystanek, i ja zadzwoniłam do mamy, z zapytaniem, czy może dziś u mnie nocować Karolina. Mama się zgodziła, z lekkimi oporami, ale jednak. Pojechałyśmy do Karoliny. Miałyśmy mokre włosy i ubrania. Karo spakowała się, wzięła jakieś tam różne rzeczy i poszłysmy do mnie. Karo odłożyła u mnie plecak, wzięłam od mamy kase, i poszłyśmy do Biedronki kupić żarcie xd.
Do 4 w nocy, robiłyśmy sobie makijaże, malowałyśmy paznokcie i wogule..
O 3 ileś wyglądałyśmy przez okno, a nagle po środku ulicy idzie sobie jakiś gościu w długich włosach.. A karo do mnie : Patrz, Gienek Loska idzie.. A ja miałam właśnie to samo powiedzieć, i wołałysmy Gienka przez okno.. A Karo pluła, i napluła sąsiadowi pode mną na parapet xd.
To była szalona noc.. Miałyśmy wstać o 10, a wstałyśmy o 12, i obejrzałyśmy "Nieodebrane Połączenie".. Film, sam w sobie fajny :)

Pozdrawiam
TyŚka~

26 lip 2011

Zapraszam.

Zapraszam Was, do obserwowania mojego nowego bloga, poświęconego fotografii..

photo-by-tyska.blogspot.com

25 lip 2011

Dwa światy.

To niesamowite. Żyjemy w dwóch różnych światach. Zaupełnie innych. Ja żyję sobie, w małym miasteczku, z dala od wielkiego zgiełku. W pobliżu las, łąki i natura. To wszystko na wyciągnięcie ręki. Ty żyjesz w wielkim mieście. Wszedzie pełno zabieganych, wiecznie spieszących się ludzi. Pełno rozrywek i wieżowców na około.
Nasze światy zupełnie się od siebie różnią, jednak nam pisane było się poznać. Jesteśmy takie same duszą i umysłem. Niczym dwie krople wody, które wpadły do innych rynien. Pomimo kilometrów dzielących nas, my stworzyłyśmy swój własny, wspólny świat. W nim jesteśmy bezpieczne bo mamy Siebie. Gdy będzie coś źle, to pamiętaj.. Ja mam Ciebie, a Ty masz Mnie.. Zawszę będę przy tobie.. Sercem.. Nawet gdyby było tragicznie, to pamiętaj. Masz mnie..
Dla kochanej siostry Klaudii.. Kocham cię siostra ;*

24 lip 2011

Pustka.

Ostatnio zdałam sobie sprawę, że co do miłości, to ranię wszystkich wokół.. Robię wszystko, bylebym sama była szczęsliwa, ale przez to sprawiam, że inni nie są szczęśliwi. Jestem cholerną egoistką. Nienawidzę w sobie tej cechy. Egoizm.
Czuję pustkę. Wszystko teoretycznie jest w porządku. Ale teoretycznie, to nic nie jest w najmniejszym porządku.. Wszystko jest zagmatwane, skomplikowane i po prostu trudne. Czy kiedykolwiek coś w moim życiu będzie takie proste, oczywiste i nieskomplikowane ?..Zawsze na drodze do szczęścia stają mi jakieś osoby/sytuacje lub uczucia. Chciałabym miec wszystko w dupie. Nie przejmować się niczym i nikim.. Nie zakochiwać się, ani, żeby nikt mi się nie podobał, bo to zawsze przysparza więcej kłopotów, niż szczęścia.
A pozatym zauważyłam, że jak jestem smutna albo  przygnębiona to pogoda też jest do bani. .Pada i wogule, a jak jestem wesoła i szczęśliwa, to pogoda jest piękna.. To pewnie tylko mój wymysł, ale często tak jest.

23 lip 2011

Filmówka z Olą :)

Wczoraj przyszła do mnie Ola. Przyniosła filmy i miałysmy takie żarcie: Popcorn do mikrofalówki, każda po paczce maczug, po dwa lizaki, paluszki z sezamem i nachosy z biedronki.  Usiadłyśmy na łóżku i włączyłyśmy sobie  Droge bez powrotu.. Fajny horror. Potem obejrzałyśmy American Pie.. Haha dobra, zboczona komedia.. A w między czasie Ola wzięła chomika i położyła na łóżku. .Mówiłam jej, żeby uważała, żeby nie wlazł do dziury.. I okazało się, że wlazł pod łóżko.. Ja zaczęłam panikować.. Ale wyszedł.. Było smiechowo.. W dodatku pobiegłyśmy do biedronki po chipsy, a po drodze " przypał na biedronke" !.. Zabije cię za tą karteczke, którą rzuciłaś przez okno, i wylądowała sąsiadom na parapecie dwa piętra niżej.. Śmierdziało potem kadzidełkami w moim pokoju, a sprzątania to było trochee.. I mam twoją Umbrelle ;d;d

20 lip 2011

3 dzień u dziadka.

Dopołudnie minęło jak zwykle sielankowo. Leżałam na hamaku, czytałam książkę, robiłam zdjęcia i relaksowałam się na łonie natury.. Na wieczór pojechaliśmy do Zielonogórskiego Amfiteatru na Festiwal Piosenki Rosyjskiej.. Było fajnie.. Ale w pewnym momencie moje serce przestało bić.. Nie całe trzy metry ode mnie przykucnął najprzystojniejszy chłopak na ziemi. Był cudowny. Mógłby równie dobrze być bogiem.. Jego kamienna twarz wyglądała jakby był wampirem.. Jego twarz była niczym twarz boga.... Zaparło mi dech w piersi.. Gapiłam się na niego jak idiotka przez dobre 5 minut.. On tego nie zauważył, wpatrywał się swoimi diabelsko pociągającymi oczami w scenę.. Siedziałam jak sparaliżowana dopóki nie podszedł bliżej sceny i straciłam go z widoku.. Ehh..

2 dzień u dziadka

Wstaliśmy dość późno bo o 11.. Zjedliśmy tradycyjnie śniadanie, które u dziadka wygląda zazwyczaj podobnie.. Na stole stoją półmiski z serami, wędliną.. Każdy ma albo herbatę albo kawę.. lubię te "rodzinne" śniadania. W domu zawsze jak wstaje, to mamy i ojczyma nie ma, brat śpi, więc robie sobie jakąś kanapke i jem ją przed kompem.
Całe przedpołudnie czytałam książkę na hamaku. Około 14 pojechaliśmy na basen,  Było fajnie :)

14 lip 2011

1 dzień u Dziadka.

O 11.30 byłam już z mamą i bratem na dworcu. O 11.44 miał przyjechać pociąg z Krakowa jadący do Zielonej Góry.. Był opóźniony o 45 minut.. O 12.30 wsiedliśmy do pociągu Inter regionalnego "Ślązak".. Na szczęście znaleźliśmy miejsca. Na początku drogi na przemian słuchałam muzyki i czytałam książke. Po minięciu Wrocławia zaczęłam czytać książkę tak na dobrę. Jej tytuł to "Naznaczona". Ta książka jest boska. Jest taka.. Magiczna. Główna bohaterka w pewnym sensie odzwierciedla mnie.. W pewnych momentach czuje sie, jakby ta książka opisywała mnie.
Przyjechaliśmy na 20.. Zjedliśmy kolacje i jakoś minął czas do wieczora.. Dostałam aparat.. Nie jest jakiś boski, ale zdjęcia robi dobre, a pozatym, lepsze to niż nic, prawda.. Najważniejsze, że ma tryb makro. Aparat 3.2 ale jakosć fajna.. No, w kazdym razie mam swoją pierwszą, prywatną cyfrówkę..
Jutro jedziemy na Basen, będzie fajnie, i duzo zdjęć..

Pozdrawiam
TyŚka~

13 lip 2011

20. Niezapomniana noc !

Około 21 przyszłam do Oli.. Schowałam rower, do jej garażu i wzięłam kołdrę Karoliny, a Ola swoją.. Musiałyśmy przecież pod czymś spać, a karo jest na obozie.. A jak jedną noc się prześpię pod jej kołdrą to się nic nie stanie przecież.. Śmiesznie było maszerować pomiędzy domami z kołdrą i poduszką w ręce xd..
Naszą pościel położyłyśmy na huśtawce u Sylwii.. Poszłyśmy do domu po różne rzeczy, i tak kilka razy chodziłyśmy.. Potem Sylwia myła się w domu, a ja i Ola pompowałyśmy materac pompką... Gadałyśmy o różnych rzeczach, i dziwiłyśmy się czemu ten materac wogule się nie pompuje, a dopiero po 15 minutach zorientowałyśmy się, że rurka, jest włożona do złego otworu w pompce, i to wysysało powietrze z materaca zamiast pompować.. Haha.. Po napompowaniu jednego materaca dwuosobowego i jednego pojedynczego męczyłyśmy się, żeby je upchać do namiotu.. Niby jest 3 osobowy, ale materace na styk wchodziły.. Potem jak już w namiocie wszystko było gotowe, to poszłyśmy do domu, zjadłyśmy pizze,  i wróciłyśmy do namiotu. Miałyśmy laptopa to zaczęłyśmy oglądać jakiś film, ale wydał się badziewny, więc włączyłyśmy "Dziewczyny z St. Trinian". Ten film jest suuuper.. Potem po obejrzeniu filmu Diana położyła się na namiocie tak, że przygniotło nam nogi.. Wystraszylymy sie tego. Potem zgasiłyśmy latarki, i zaczęłyśmy świrować.. Odbijało nam totalnie.. Ty Sylwia wiesz o co chodzi ;d Hahaha, to było proo
Około 4 otworzyłyśmy namiot i wyszłyśmy na ogródek.. Było chłodno.. Ogarnęłyśmy w namiocie.. Miałyśmy zamiar iść biegać na boisku trawiastym przy szkole, ale nam sie odechcialo. Potem oglądałyśmy "Lęk" polecam, chociaż troche dziwne.. Ale podobał mi się tam jeden aktor <3
Po obejrzeniu filmu, Sylwia zasnęła, a ja potem..
Nie zapomne tej nocki , i tego co się tam działo w tym namiocie..
Kocham was ~!

 OMG. W czwartek ( jutro) Jadę do dziadka.7 godzin jazdy pociągiem.. W taki upał.. No, powodzenia życzcee ;p  


Pozdrawiam
TyŚka~

12 lip 2011

19. Namiot i Rudzielce

Wczoraj zafarbowałam się z Olą szamponetką na rudo.. Oli fajnie wygląda, taka rudo-brązowa czerwień, a ja mam od spodu czerwone, a na górze takie naturalne, z rudym połyskiem.. Lubię to !

A dzisiaj śpię w namiocie z Olą i Sylwią.. Ojj, będzie się działo, bo mama Sylwii poszła na noc do pracy, więc nie będzie co chwile nam mówić, żebyśmy były ciszej.. I będzie ogólnie fajnoo !
W czwartek jadę do Zielonej Góry do dziadka.. Wracam w niedzielę.. W tym terminie, nie wiem czy będę dawać posty.. Jeśli dziadek da mi laptopa, to tak, a jeśli nie, to nadrobię to wieczór w niedzielę, bo wezmę ze sobą pamiętnik, i potem przepisze to na bloga... Będą też fotki !

Kocham was!... Wasza TyŚka ♥


Pozdrawiam  ;*

18.

Nie działo się nic ciekawego

10 lip 2011

17. Sosina i Namiot

O 16 wybrałyśmy się na sosinę.. Poszłyśmy na rowerek. Chciałyśmy isć na dwie godziny, więc wzięłyśmy 20 zł..Zapomniałyśmy, że jest sobota i jest 15 zł za godzinę, więc powiedziałyśmy, że w takim razie chcemy wypożyczyć na godzinę, ale pan powiedział, że po znajomości.. Dał nam rabat 10 zł, dlatego, ze nie miałyśmy przy sobie kasy. Lubie go za to :)
Było fajnie, "opalałyśmy się" chociaż ciągle rowerek płynął gdzieś, i słońce, ciągle było za nami zamiast z przodu.. Po tych dwóch godzinach na wodzie pojechałyśmy na rowerach pod dom Sylwii. Sylwia zadzwoniła do taty, czy może rozłożyć na ogródku namiot, i czy Ja i Karo możemy spać.. Zgodził się ^^
Poszłam do domu się wymyć i spakować. Około 21 przyszłam do Sylwii, i lada moment nadjechała Karo na rowerze.. Sylwia i Karo mieszkają na tej samej ulicy, tylko na innych końcach, ale mają bliziutko. Sylwia jeszcze była nie umyta, i musiała coś robić w domu tzn. pomagać mamie.. Pojechałyśmy jeszcze do Karo po kołdrę i latarki. Wracając wiozłam kołdrę na kierownicy. Musiało to komicznie wyglądać.. Około 21.30 Sylwia była w domu, a ja z Karoliną siedziałyśmy sobie na ogródku na huśtawce, bawiłyśmy się z Dianą ( pies ) i gadałyśmy.. Około 22 przyszedł Jacek i Przemek pod bramkę Sylwii.. Około godziny gadaliśmy przez bramę.Oni byli mega głodni, bo gadali tylko i wyłącznie o jedzeniu.. Ich rozmowy polegały np. na takim czymś:
Jacek: Hmm.. A lubisz gołąbki ?
Przemek: Nie gadaj o gołąbkach, bo mi żołądek zasysa..

Albo Jacek mówi: Sylwia ma kark jak dinozaur
Przemek: Mniam karczek z grilla, albo karkówka..

O 23 poszli sobie do domów, żeby zjeść..
Za chwilkę zobaczyłyśmy Damiana i Kamila jak sobie szli przez ulicę, zaczełysmy świecić na nich latarką, ale nie zauważyli i poszli dalej.. Za chwilkę obeszli całe osiedle, i byli na innej ulicy naprzeciwko domu Sylwii.. Zaczęłyśmy świecić na nich latarką i inne głupoty.. W końcu przyszli, i sobie z nimi pogadałyśmy, Sylwia się kryła, bo nie chciała, żeby widzieli ją w nowej fryzurze. [ Sylwia obcięła włosy na dość krótko jakby na pazia ].. Ogólnie było fajnie, ale najlepsze było ich śledzenie.. Świecenie latarkami, jakieś nawoływanie itp. Haha
Około północy weszłyśmy już do namiotu, i gadałyśmy, jadłyśmy Kruszynki i Zozole.. Zasnęłyśmy..

Było fajnie. :)


Pozdrawiam
TyŚka~

9 lip 2011

16. Pogoda zmienna jest

Rano znów poszłam do Mileny i grałyśmy w simsy.. Po południu miałam iść z Karo i Sylwią na Sosine, ale co chwilkę lało, za chwilkę słońce, i znów deszcz. .Posiedziałam u Niej do 17, a potem byłam na rowerze z Sylwią i Karoliną.. Jeździłyśmy sobie na rowerach, na różne sposoby.. Nogi na kierownicy, na stojąco bez rąk.. Haha to było boskie ^^
Fajnie spędzony dzionek

15. Wariatki

Dziś do południa byłam u Mileny, grałysmy w Wii i w Simsy. Około 15:30 poszłam do piwnicy po rower, i pojechałam pod dom Karoliny, podjechałyśmy pod dom Sylwii, i pojechałyśmy nad zalew. Wsiadłyśmy na rowerek wodny.. Rozebrayśmy sie do bielizny zeby sie opalić.. Popłynęłyśmy do brzegu, i wskoczyłyśmy do wody.. Była zimna, ale co tam ;d Zaszalałyśmy troszke, ale szczegółów nie mogę zdradzić xdd. Pokazałyśmy, że bez chłopaków też można się bawić, i to nawet lepiej ! Niezapomniany dzionek.. Ten wiatr we włosach, i słońce.. Prawdziwe Lato !

6 lip 2011

14 dzien wakacji

Rano poszłam do Mileny. Grałbyśmy w Simsy 2, zjadłyśmy tosty i przyszła jej Mama. Zjadłyśmy zupe pomidorową, ziemniaki, kotleta i mizeryjkę. Potem grałyśmy na Wii.. Grałam w kręgle, w tor przeszkód, byłam na lekcji kung-fu, boksowałam się i coś jeszcze.. Koło 17 poszłam do Karo. Ja,Karo,Sylwia i Wera pojechałyśmy z tatą Sylwi i Wery do Fashion House'a.. Połaziłyśmy po sklepach, ale nic nie kupiłyśmy.. Najadłyśmy się w Mr.Hamburger i pojechałyśmy z powrotem do domu. Poszłam do Karo i robiłyśmy coś na laptopie. Około 1:30 w nocy poszłyśmy się wykąpać. O 2:00 przyszła kuzynka Karo-Paulina która mieszka piętro wyżej. Karo mieszka w 2-piętrowym domu prywatnym razem z Kuzynostwem i Babcią. Zaczęłyśmy oglądać Ramona i Beezus. Fajne to- polecam.. Około 3 w nocy coś się stało z netem, więc poszłyśmy spać. Obudziłyśmy się o 10:30.. Kombinowałyśmy z netem, bo nie chciał działać, ale w końcu zaskoczył. Wskoczyłam do łóżka Karoliny i pomagałam jej zapoznać się z bloggerem. Jej Blog. <-----Zapraszam serdecznie do komentowania i obserwowania. Zaczęłyśmy sobie cykać dziwaczne fotki z kamerki. Oto one:
Akuku :)

Nie róbcie nam zdjęć.. Dopiero wstałyśmy ! xdd.

Hi, Hey, Hello !

Hahaha..Buhahahaha..Młaahahahaa

4 razy po dwa razy ^^

Jedzie mi tu czołg ??

Peace & Pixels

We ♥ Pixel World ( moja ręka to ta murzynska xdd.)

Scream !
Przed chwilą zaczęłyśmy się wydzierać.. Czyli "śpiewać" piosenki Ewy Farnej, Dżemu i wogule.. Hahaha... Za chwilkę będziemy jeść śniadanko. Napiszę później. I nie zapomnijcie wpadnąć na Colourful-photo.blogspot.com


Pozdrawiam
TyŚka~

4 lip 2011

12 dzień wakacji

Dalej jest mi smutno. Rana w moim sercu dalej zionie cierpieniem, ale staram się o tym nie myśleć, nie moge się przecież załamać, to byłby koniec. Będzie dobrze.
Jutro idę spać do Karo <3
Ojj, będzie hardkor. Ładuj baterie w aparacie ! Będzie ostro ! Porobimy mase zdjęć.. A w środe czekajcie na meega notke, odnośnie tej nocki.. Napewno nie będzie nam się nudzić tak jak w poprzednich latach.. Wymyślimy jak zwykle coś głupiego, szalonego i ogólnie ;)
Nie moge się doczekać.. 
Wezmę Horrory ok ? Nie wiem czy straszne, ale najwyzej sie posmiejemy.
Mam: Trzynaście duchów,Krzyk 3,Droga bez powrotu, Dark Water. Mam jeszcze straszny film 2 do pośmiania się. 
To będzie niezapomniana nocka. Obiecuję Ci !


Pozdrawiam
TyŚka~

3 lip 2011

11 dzień wakacji

Ta pogoda mnie rujnuje.Dołuje mnie. Mam zły chumor. Każda kolejna kropla deszczu jest kolejną kroplą w moim własnym morzu smutku. W mojej duszy jest jezioro szczęścia, i morze smutku.. Zauważyłam, że jezioro powoli wysycha, a morze przybiera.. Chciałabym, żeby było na odwrót, ale chyba się tego nie doczekam.Powoli przyzwyczajam się do życia w cierpieniu i bez swojej drugiej połówki.. Pragnę miłości i jej potrzebuję, ale widocznie nie jest mi pisana szczęśliwa miłość.. Jeśli dalej będzie taka pogoda, to calkowicie wyschnie jezioro szczęścia i pozostanie bezdenne morze rozpaczy, bólu i smutku.. Jest źle. Próbuję się trzymać. Próbuję. Nie wychodzi mi to zabardzo, ale próbuję. Oby tylko nie było gorzej. Będzie dobrze.

TyŚka~

2 lip 2011

10 dzień wakacji.

Rano otwarłam oczy i chyba przez 5 minut gapiłam się w sufit.. Nie wiem o czym myślałam, ale mam wrażenie, że o niczym..Czułam się jak zwłoki. Wywiezione z kostnicy, położone na łóżku, i przykryte kołdrą. Nie miałam siły, ani ochoty na nic. Nie miałam po co wstawać. Dla kogo wstawać.. Kompletnie jak kupa kości i mięcha obciągniętych skórą. Poczucie bycia zwłokami powoli przechodziło.  Obróciłam się na bok, spojrzałam na monitor, ale jakoś nie miałam ochoty od rana na kompie siedzieć.. Przypomniałam sobie, że wczoraj wieczór czytałam siążkę "Wróg"- Charlie Higson, kiedy nagle mama wparowała do pokoju ni stąd ni zowąd i zgasiła światło.. A więc, opuściłam dłoń na podłogę, i poczułam plastikową okładkę.. Wzięłam książke w swoje ręce, przewertowałam kartki, wąchając przy tym książke. Lubię zapach papieru. Książki mają swój specyficzny zapach. Lubię go. Otwarłam na tej stronie na której skończyłam.. Była to napewno strona z mniejszą numeracją niż 100. Wcześniejszego wieczoru przeczytałam niewiele, bo mama zgasiła światło, a nie miałam ochoty się z nią sprzeczać, więc grzecznie poszłam spać. Usiadłam wygodnie, owinęłam się kołdrą i zaczęłam czytać.. Czytałam chyba godzinę bez przerwy.. Powoli, tak, aby zrozumieć tą kiążke. Zaciekawiła mnie. Wciągnęło mnie poznawanie przygód bochaterów, wyobrażanie sobie ich w trudnych momentach. Wręcz czułam się tak, gdybym była tam z nimi. W Londynie. W którym nic nie było normalne. Dorosłych opanowała jakaś choroba. Objawami były bąble, wypryski, ropienie i inne paskudztwa wychodzące na całym ciele.. Tylko dzieciom nic nie było. Czułam się tak jakbym razem z nimi zabijała tych potwornych zombie w walce o przetrwanie.. Właśnie dlatego kocham czytać.. Mogę znaleźć się w zupełnie innym miejscu. Znaleźć przyjaciół, którzy tak naprawdę nie istnieją. Poczuć się inaczej. Być częścią opowieści.. Około 16 skończyłam czytać, bo wybrałam się z mamą na wieś.. Książke wzięłam, żeby czytać po drodze i to też robiłam.. Gdy dojechałyśmy to poszłyśmy odwiedzić mojego wujka i pradziadka, i poszłyśmy z wujkiem w pole, nazbierać wiśni.. Mama podstawiła drabinę pod drzewo i weszłam na nie. Usiadłam na gałęzi i zrywałam wiśnie. Słońce delikatnie muskało moją twarz promykami. Wiatr rozwiewał mi włosy.. Siedząc tak na tym drzewie byłam szczęśliwa. Tak po prostu. Bez powodu.. Siedziałam na drzewie, patrzyłam jak listki tańczą na wietrze, jak słońce świeci. Było tam tak fajnie. Wdychałam czyste, wiejskie powietrze do płuc i jadłam wiśnie.. Poczułam się jak dziecko, które wdrapało się na drzewko i siedziało tam całe popołudnie. Nie wiem z kąd takie odczucie, bo przecież wychowałam się w mieście.. Na wsi jestem tylko czasem z dwa razy w miesiącu.. Jakoś nie ciągnie mnie do wsi. W końcu mama powiedziała mi, żebym zeszła.. Zeskoczyłam w wysoką trawę i razem z mamą poszłam za wujkiem w pole.. Doszliśmy do wielkiego, naprawdę ogromnego krzaka porośniętego malinami.. Pełno ciemnoróżowych malinek wisiało sobie na krzaku i wręcz wołało "zjedz mnie, zjedz mnie !".. Zaczęliśmy zrywać je.. Zerwaliśmy 3 dosyć duże pojemniki, a na krzakach i tak zostało pełno owoców.  Było fajnie.. Tak po prostu odpocząć od tego wszystkiego. Od zgiełku miasta. Od cywilizacji.. Pobyć sobie na polu, chwytać garściami promienie słońca, i siedzieć beztrosko na wiśni, spoglądając radośnie w niebo..
Nareszcie poczułam przypływ weny.. Gdyby nie on to nie napisałabym takiej wyczerpującej notki, której zapewne nie będzie się chciało nikomu czytać. Uświadomiłam sobie, że niepotrzebnie piszę notki typu: wstałam,zjadłam,poszłam,wróciłam, zasnęłam.. Nie muszę tego przekazywać w tak prymitywny i prostacki sposób.. W tej notce również opisałam swój dzień, ale inaczej niż zwykle.. Opisałam to co czułam, opisałam swoje odczucia i przeżycia.. Myślę, że ta notka bardziej was zaciekawi.. Choć tak naprawdę nie szukam już waszego zaciekawienia. Owszem miło gdy ktoś czyta to, docenia moje godziny spędzone na pisaniu tego wszystkiego, ale nie jest to najważniejsze w pisaniu bloga.. Dzięki pisaniu tego bloga odkrywam siebie..Swoją dusze i wszystko co z tym związane.. Myślę, że zmieniłam się.. Kiedyś, 2 lata temu pisałam bloga na onecie.. Napisałam 2 notki i straciłam zainteresowanie.. Po prostu zapomniałam o blogu, i nie miałam takiej potrzeby, żeby pisać.. Notki były tak obklepane, jakby odpisane od schematu tzn. Rano cośtam.. po południu cośtam... ble ble ble.. Owszem, teraz też piszę takie notki, ale tylko wtedy gdy mam blokade weny.. Wtedy nie mam chęci ani pomysłów na pisanie notek.. Pisze tak z wykłego przyzwyczajenia, ot tak, żeby napisać.. A dziś miałam taką szczerą potrzebe serca, żeby to wszystko opisać.. Po kilku latach czytając to przypomne sobie to wszystko.. Jestem sentymentalna.. Mam nawet małe metalowe pudełeczko w którym są rzeczy dość ważne dla mnie. Takie jak : 
-Kora drzewa z wydrążonymi tunelami po kornikach- przywiozłam to z 3-dniowej wycieczki.. 
-Buteleczka z gazetki, taka na łańcuszek z niebieskimi diamencikami w środku- pamiątka po zabawie z Karoliną w czarodziejki, których był to magiczny piasek od dziwnej staruszki.
-Pieczątka- łapka psa- przypomina mi o kolonii w Międzyzdrojach. O mojej pierwszej kolonii.
-Bransoletka z brązowych koralików- Przypomina mi o kolonii w Zakrzowie.
-Niebieskie wiszące kolczyki- Z zielonej szkoły.
-Zdjęcie Oli jak miała 3 latka- Wygląda na nim uroczo i przypomina mi o niej.O naszej przyjaźni
-Bransoletka z napisem Martyna- Kupiłam ją na wyjeździe z drugą Karoliną do Krakowa..
Niby to tylko zwykłe rzeczy, ale dla mnie mają wartość sentymentalną.. Każda z tych rzeczy kojarzy mi się z jakimś miejscem lub osobą.. Chyba ciężko byłoby mi pozbyć się tych rzeczy. Może uznacie, że powinni po mnie przyjechać z wariatkowa z kaftanem, ale musicie się z tym pogodzić. Jestem stuknięta. To cała ja. Taka sobie zwykła Ja. Martyna. W internecie TyŚka~

Życzę miłej nocy. Kocham ♥

Pozdrawiam
TyŚka~

1 lip 2011

9 dzien wakacji

Wstałam o 11:30.. Usiadłam na kompa, pooglądałam blogi, obejrzałam jeden odcinek K-On i puściłam muzyke.. I nagle opanowało mnie nowe, nieznane dotychczas uczucie. Miałam chęć wysprzątać kuchnię na błysk, tak zeby wszystko bylo nieskazitelnie czyste. Nie wiem czy to przez ta pogode czy po prostu coś mi się poprzestawiało w tym moim malutkim móżdżku, ale puściłam muze, i zaczęłam sprzątać.. Po około godzinie cała kuchnia była czysta. Każdy blat czyściusieńki.. Każdy skrawek mebli umyty. Sama sie dziwiłam, że to moja robota. Jak już wszystko lśniło czystością to czułam sie jakaś spełniona. Zmęczylo mnie to sprzątanie, ale to nic, bo kolejny taki napad chęci do sprzątania raczej nie przyjdzie szybko.. W sumie i tak nic nie mam do roboty, a kuchnia przynajmniej wysprzątana, mama odrazu w lepszym nastroju. Ale moja mądrość i tak przebija wszystko.. Rano pomalowałam paznokcie na fiolet- który wygląda jak czarny, a po sprzątaniu juz był pozdzierany na koncowkach, wiec musialam pomalować jeszcze raz. Nie ma to jak być takim mądrym jak Ja :]
Przed chwilką sobie brzdąkałam na mojej gitarce. Nauczyłam się wlazł kotek na płotek.. Chciałabym już normalne piosenki sobie grać, ale nie umiem.. Gdybym regularnie ćwiczyła, to juz bym umiala zagrac kilka piosenek, ale przez swoje lenistwo nie umiem nic. Chociaż ja chyba wogule jakieś smykałki do gitary nie mam.. ;|
Nie moge się doczekać wyjazdu do dziadka..  W końcu będę miała swój własny aparat.

P.S   Chce się komuś może zrobić mi jakiś nowy nagłówek.. Byłabym bardzo wdzięczna.. Sama nie mam zabardzo zdolności..


Muzyka pozwala myśleć czysto i logicznie. ~
TyŚka~

8 dzien wakacji

Wstałam o 13, nie robilam praktycznie nic, tylko zamulałam na kompie,potem poszłam do babci, jak wróciłam to dalej zamulałam i tak minął mi 8 dzien wakacji.

Pozdrawiam
TyŚka~