31 gru 2015

Podsumowanie 2015, plany na 2016


Witam !
Już dziś ostatni dzień tego roku, który był dla mnie nad wyraz łaskawy i pomyślny. Rok ten mimo wszystko nie minął tak szybko, a dzięki miłym wydarzeniom bardziej cieszyłam się chwilą co pozwoliło mi na "delektowanie" się czasem a tym samym pozorne wolne biegnięcie czasu. Jednak notke tą piszę, żeby podsumować najważniejsze i najfajniejsze wydarzenia z minionego roku bo działo się naprawdę wiele :)

W zwyczaju miałam rozpisywać post z podsumowaniem na miesiące i każdy z nich streszczać osobno, jednak w tym roku zrobię to po prostu w formie takiej listy, wpisując każdą pozytywną rzecz która przyjdzie mi do głowy i którą udało mi się przeżyć w tym roku, w kolejności losowej.

Rok 2015 przyniósł mi :

-Wkroczenie w pełnoletność z dość dużym przytupem i jedną z lepszych imprez 18 na jakiej udało     mi się być co jest dużym osiągnięciem bo nigdy nie organizowałam żadnej imprezy.

-Zdanie egzaminu na Prawo Jazdy za pierwszym razem, zarówno teorii jak i praktyki, co pokazało mi, że jeśli czegoś bardzo się pragnie to los czasem staje po naszej stronie

-Pierwszy raz pracowałam ! Przez prawie 2 miesiące w magazynie firmy Amazon w Wielkiej Brytanii. Było to całkiem nowe doświadczenie jednak wydaje mi się, że poradziłam sobie dość dobrze (pomijając fakt siedzenia na stołówce samej aż do ostatniego tygodnia mojego pobytu tam, kiedy to poznałam Arka i Patryka i posiedziałam z nimi kilka ostatnich dni)

-Pierwszy raz byłam za granicą, w ferie zimowe pojechałam z moim chłopakiem do Anglii na ponad tydzień,

-Byłam też w Wiedniu na Jarmarku Bożonarodzeniowym. Jest on naprawdę wart zobaczenia i sądzę, że na pewno w przyszłości jeszcze się tam wybiorę

-Byłam z Kamilem na jego studniówce która była naprawdę bardzo udana

-Udało mi się wyciągnąć najlepszą średnią z mojej "licealnej" kariery. Mam nawet 4 z matematyki na semestr co jest największym zaskoczeniem nie tylko dla mnie ale też dla nauczycielki i kolegów z klasy

-Spełniłam największe marzenie dzieciństwa czyli byłam na koncercie Ich Troje i zobaczyłam i usłyszałam na żywo Michała Wiśniewskiego

-Wygrałam konkurs organizowany przez AXN na cosplay postaci z Hannibala i jako nagrodę zdobyłam zdjęcie z autografem Mads'a Mikkelsena (to już mój drugi jego autograf)

-Dużo wspaniałych imprez 18tkowych, szkoda, że ten rok się kończy bo będzie mi ich brakowało

-Diametralną zmianą było też obcięcie włosów przed ramiona w czerwcu

-Genialną wycieczkę klasową do Wrocławia

Na tą chwilę wydaje mi się, że te najważniejsze i najbardziej zapadające w pamięć fakty z tego roku udało mi się wypisać powyżej. Oczywiście było też bardzo dużo innych pozytywnych chwil, ale to tak na co dzień i gdybym chciała to wszystko wypisać to nie wyrobiłabym się przed północą.

Jednak nie wszystko zawsze się udaje, i jestem niezadowolona z paru spraw, a mianowicie m.in.:

-Zaczęłam bać się ludzi i stresować ich opinią albo tym, że zrobię coś źle i ktoś się na mnie wkurzy. Muszę z tym walczyć bo to jest bardzo złe a przecież nie mam powodów, żeby się tego wszystkiego obawiać

-Znów zaniedbywałam relacje z ludźmi, zamykałam się nich i ignorowałam. Muszę z tym walczyć bo zamykam się na ludzi bez powodu a potem narzekam, że nie mam znajomych itd.

-Nie wykorzystałam swojego "potencjału" tak jak bym mogła. Rozleniwiłam się i zmarnowałam bardzo dużo czasu na nic nie wnoszące czynności zamiast wykorzystać ten czas kreatywnie albo do nauki.

-Oprócz lektur nie przeczytałam w całości ani jednej książki za co mam ochotę samą siebie wychłostać


Czego chcę dokonać w 2016?

-Otworzyć się na ludzi, nie bać się ich i nie przejmować się tym co pomyślą

-Odnaleźć jakiś kierunek w którym chcę iść i wybrać też jakiś kierunek studiów

-Przede wszystkim, zdać wystarczająco dobrze maturę, przynajmniej z matematyki i polskiego
-Nie leniuchować tyle tylko kreatywnie i produktywnie wykorzystywać czas

-Nauczyć się systematyczności, ćwiczyć żeby mieć ciało takie jakie chcę mieć

-Uporządkować swoje życie w kwestii snu i posiłków. Jeść bardziej regularnie i zdrowiej, chodzić spać wcześniej

-Wyjechać gdzieś w wakacje po zakończeniu szkoły, zwiedzić parę nowych miejsc

-Nie dać się wciągnąć w monotonię i zawsze starać się szukać niezwykłości wśród codzienności

-Kochać jeszcze mocniej i jeszcze dojrzalej

-Dbać o znajomych i przyjaciół i budować prawdziwe relacje

-Ograniczyć marnowanie czasu na Facebooka i badziewne rzeczy w internecie

-Pisać na blogu dość regularnie, utrwalać rzeczywistość i wspomnienia tutaj

-Robić dużo więcej zdjęć i rozwijać swoje umiejętności, nie chować zdjęć "do szuflady"

-Nie stać w miejscu i zawsze walczyć z przeciwnościami i  własną prokrastynacją

-Mieć otwarte oczy i horyzonty i ciągle je poszerzać

Teraz parę zdjęć które lubię i które po prostu mają dla mnie jakąś wartość 























Wszystkim życzę udanego Sylwestra i żeby ten nadchodzący, 2016 rok był dla wszystkich łaskawy i obfitował w pozytywne emocje i wrażenia ! 

28 gru 2015

Koncert Ich Troje

Witam !

Znów nie było mnie tutaj tak długo, ale naprawdę chce się zrehabilitować. Nowy rok, nowe postanowienia, i tak wyjdzie w praniu jak się to wszystko poukłada, ale zawsze warto próbować.

Jednak głównym powodem dla którego piszę ten post jest to, że chcę się podzielić bardzo radosną "nowiną" z mojego życia, a mianowicie: Spełniłam swoje największe marzenie dzieciństwa !

Mając 5 lat zaczęłam słuchać zespołu Ich Troje i wpadłam jak śliwka w kompot. Mama opowiada mi jak codziennie śpiewałam razem z Michałem piosenki z ich płyty. Ja natomiast pamiętam to, że miałam nad łóżkiem powieszony ogromny plakat z Panem Wiśniewskim, i CO WIECZÓR dawałam mu buziaka na dobranoc i w wieczornym pacierzu modliłam się o to, żebym pewnego dnia spotkała Michała. Byłam tak wielką-małą fanką, że potrafiłam zalewać się łzami, ponieważ chciałam, żeby Michał przyjechał do mnie do domu i zaśpiewał dla mnie.

Potem nastał dla mnie czas słuchania innej muzyki, innych wykonawców, takich jak np. Avril Lavigne, Pink, Rihanna itd. Ich Troje zeszło na dalszy plan, ja też w pewien sposób wyrosłam z mojej miłości do tego zespołu, a szczególnie do Michała, który był moją "pierwszą miłością".

Minęło 13 lat od momentu gdy miałam obsesje na punkcie Michała, jestem już pełnoletnia, piszę w tym roku maturę. Przeglądając pewnego razu Facebooka kilka miesięcy temu zauważyłam, że zespół Ich Troje w tym roku obchodzi 20lecie istnienia i z tej okazji wyruszają w trasę koncertową po Polsce. W mojej głowie zrodził się pomysł, żeby pojechać na koncert. Jednak przez pewien czas nie mówiłam o tym nikomu.

Jednak ciągle chodziło mi to po głowie, z ciekawości sprawdziłam transport. Na początku miałam pewne problemy z ogarnięciem tego, jednak w końcu się udało. Powiedziałam o tym koncercie mojemu chłopakowi. On z Ich Troje nie ma nic wspólnego, zna kilka piosenek, tych co wszyscy czyli np. "A wszystko to..". Jednak ciągle o tym mówiłam. Kamil zobaczył, że naprawdę mi na tym zależy i postanowił, że pojedzie ze mną na ten koncert. Kupiliśmy bilety na PolskiegoBusa i na koncert i wszystko zostało już ustalone. Odliczałam dni do 13 grudnia, do godziny 18.00 o której miał się zacząć koncert.

W końcu nadszedł ten dzień. Pogoda była okropna, jednak pojechaliśmy do Częstochowy te 70 km. Na miejscu okazało się, że ta Hala Sportowa na której odbywał się koncert jest położona dość spory kawałek drogi od dworca kolejowego. Jednak nie zniechęciło to nas. Zjedliśmy obiad w Galerii Jurajskiej i potem wyruszyliśmy spacerem na miejsce koncertu. Byliśmy godzinę wcześniej i czekaliśmy przed drzwiami. Na początku wydawało mi się, że będzie mało ludzi. Jednak parę minut przed otwarciem drzwi, całe duże pomieszczenie w Hali Sportowej było wypełnione ludźmi.

O godzinie 18.00 wpuszczono nas na Halę gdzie stała już wielka scena. Udało mi się z Kamilem stanąć w 4 rzędzie przy samym środku sceny. Byłam tak bardzo podekscytowana, że cały czas coś mówiłam do Kamila, podskakiwałam itp. Emocje były naprawdę oszałamiające. No i w końcu na scenę wyszedł cały zespół Ich Troje, a przede wszystkim Michał Wiśniewski. Spełniło się moje największe marzenie z dzieciństwa. Zobaczyłam moją pierwszą miłość i idola. Byłam naprawdę bardzo szczęśliwa. Nawet jeśli od wielu lat słucham Ich Troje naprawdę sporadycznie to jednak spełnianie marzeń zawsze niesie ze sobą niewyobrażalne szczęście dla mnie. Pozwala mi to naprawdę uwierzyć w siebie i w to, że nie ma rzeczy niemożliwych.

We wspaniałej atmosferze minęły 2 godziny koncertu. Bujałam się pod sceną, zdzierałam gardło przy piosenkach których tekst dobrze znałam, kilka razy miałam łzy w oczach gdy przez uczucia uniesienia docierały do mnie te realne przemyślenia, że naprawdę pare metrów ode mnie stoi Michał, że naprawdę słyszę TEN głos który tak uwielbiałam, i nadal uwielbiam. Był to naprawdę genialny koncert, zarówno pod względem audio-wizualnym jak i pod względem po prostu występu i "teatralności" Michała którą zawsze tak bardzo lubiłam. Oczywiście nie mogę zapomnieć o Marcie Millan, która ma naprawdę dobry wokal, no i o genialnym Jacku Łągwie, który ma świetny wokal, i dopiero na koncercie to zauważyłam i doceniłam.

Po koncercie udaliśmy się taksówką na dworzec PKS i czekaliśmy na powrotnego PolskiegoBusa. Siedząc na przystanku, gdy emocje już trochę opadły po prostu siedziałam z uśmiechem na twarzy a po policzkach leciały mi łzy. Koncert był świetny, jednak najbardziej uszczęśliwił mnie chyba sam fakt spełnionego marzenia. Marzenia, które siedziało w mojej podświadomości i sercu od 13 lat, aż w końcu doczekało się spełnienia. Oczywiście nie udało by się to bez ogromnego poświęcenia ze strony mojego chłopaka, który pomimo tego, że nie lubi Ich Troje to pojechał ze mną, żeby spełnić to moje ogromne marzenie. To był najpiękniejszy prezent jaki mogłam dostać (trochę wcześniej) na Gwiazdkę - Koncert mojego pierwszego i największego idola w towarzystwie mojej największej miłości.

2002-2015. Michał od zawsze, na zawsze <3 


1 gru 2015

No i mamy 1 grudnia.

Witam !
Znów nie było mnie tu miesiąc.. Kurcze. Muszę pracować nad systematycznością w każdej dziedzinie życia i blog może być do tego dobrym "trenerem". Jako, że zaczął się grudzień, ostatni miesiąc tego roku to chciałabym żebym już teraz zaczęła coś zmieniać w swoim życiu. Nie ma sensu czekać na nowy rok, nowy tydzień czy jutro. Trzeba działać bo życie umyka między palcami..

Sama nie wiem jak to szybko zleciało. Już 3 miesiące nauki za nami. Zostało 5 miesięcy do matury. Z czego wiele dni to święta, ferie itd. więc nauki w szkole zostało już bardzo mało. Ja z moimi powtórkami maturalnymi jestem.. w lesie.. Jestem tym trochę załamana no ale na mnie najbardziej motywująco działa jakiś nieodległy deadline. Te 5 miesięcy to jest jakiś deadline, ale póki co wydaje się to tak odległe, że jeszcze nie czuję aż tak tej presji.. A przydałoby się. Może wtedy wzięłabym się porządnie do roboty..

Jednak nie ma co narzekać. Biore się za siebie w wielu aspektach. Jak mi to wyjdzie - nie wiem, jednak warto próbować każdego dnia, bo każdy wschód słońca to nowa szansa !

A teraz lecę spać aby jutro mieć siłę jakoś produktywnie funkcjonować i działać. Zostawiam parę zdjęć z ostatniego czasu, m.in. wyjazd do laboratorium na Uniwersytet Śląski na Wydział Biologii i Ochrony Środowiska.