30 maj 2013

Fuc*ing memories..

Ajajaj..

Pogodę jaką mamy za oknem chyba każdy widzi, rano było nawet w porządku, a teraz ta ulewa, i przelotne burze zachęcają tylko do pozostania w łóżku pod ciepłą kołderką z laptopem na kolanach i rozmyślaniu. Często w taką pogodę mam jakieś dziwne rozkminy. 

Wspomnienia. Już nawet nie chodzi o konkretną osobę. Z tego już się całkowicie wyleczyłam. Nie chodzi o Niego. Chodzi o uczucia jakie miałam wtedy. O to, jak się czułam przy nim, mając tak bliską osobę.

Wstajesz rano i wiesz, że jesteś komuś potrzebna, że ktoś czeka na to, żeby Cię zobaczyć. Wiesz, że cokolwiek by się nie działo, możesz wtulić się w ramiona, które Cię ochronią przed samotnością. Wiesz, że masz osobę, której będziesz mogła się wypłakać w ramię nie tłumacząc powodu swoich łez. Wiesz, że gdy będziesz rozpadać się na kawałki z powodu natłoku myśli on otuli Cię ramieniem i pozwoli się pozbierać. Ten magiczny moment, kiedy wasze usta stykają się w delikatnym pocałunku, a Ty masz wrażenie, że Ty i On to jedność. Gdy oddychacie tym samym powietrzem, wymieniając się nim z ust do ust. Kiedy patrząc w jego oczy zapominasz o całym świecie. Gdy wracając do domu czujesz motylki w brzuchu i szczęście. Gdy po krótkiej drzemce budzisz się, a obok jest on. Poczucie, że jest ktoś dla kogo jesteś ważna. Tego mi w jakimś stopniu brakuje.

Już w sumie ten humor i wspomnienia mnie powoli opuszczają. Nie jestem przygnębiona ogółem, w moim życiu dzieje się teraz bardzo dużo dobrego, mam wspaniałych przyjaciół, bliżej poznaję niektórych znajomych, dzieje się pełno wspaniałych rzeczy, spotkań i w ogóle i nawet nie wiem czy byłabym gotowa na taki bardzo poważny związek, po prostu czasem to uczucie pomimo zamykania go w zakamarkach umysłu się wymyka. Pragnienie przytulenia się do kogoś i trwaniu w takiej bliskości, ono ciągle jest, niezaspokojone.  Znajdzie się odpowiednia osoba i będzie okej.

Już jest okej ! Wspomnienia, wspomnieniami ale trzeba żyć dalej. Napewno kiedyś znajdzie się osoba, która   znów zapewni mi poczucie bezpieczeństwa i szczery uśmiech szcześcia :) Może już niedługo ! Oby :D 

27 maj 2013

Special Gift !

Hej !

Niedawno byłam na spotkaniu do bierzmowania. Ćwiczyliśmy wychodzenie z ławek, ustawienie i tak dalej. No jakoś to wyjdzie, mam nadzieję. Możliwe, że się wkręciłam do czytania prośby do Biskupa, super,hah ;p

No a po spotkaniu Ada i Adam zawołali mnie, żebym chwilę została. No więc reszta "ekipy" poszła, a ja poszłam z Adamem i Adą obok kościoła. Jak tylko zobaczyłam, że mają dużą reklamówkę to domyśliłam się, że to prezent dla mnie. Kazali mi się obrócić, a sami wyjęli prezent z reklamówki, i gdy zaczęli mi śpiewać "Sto lat" to się obróciłam. Adam trzymał w rękach podusię owiniętą wstążką, a Ada pudełko po butach oklejone wycinkami z gazet i kokardką na wierzchu. Poduszkę dostałam z tego względu, że ostatnio na polskim mi się usnęło, a to żeby mi było wygodniej. Pudełko otworzyłam tylko na chwilkę, i wyjęłam z niego folię bąbelkową. Hah, staliśmy pod kościołem w ok.10 osób i pstrykaliśmy folię, a ksiądz tylko stał z boku i się z nas śmiał. Przy okazji te osoby i ksiądz zaśpiewały mi sto lat, i chcieli mnie podrzucać, tak jak w filmach np. ale się nie zgodziłam, haha. No a potem jeszcze staliśmy pod kościołem z pół godziny i rozmawialiśmy, a potem Adam poszedł mnie odprowadzić nad rzekę i wspominaliśmy czasy przedszkola.

A w ogóle, już coś czuję, że na wakacjach te dwa tygodnie, to będzie pełno śmiechu, jak będziemy w takim składzie, haha .

Po powrocie do domu pierwsze co zrobiłam, to otworzyłam prezent. A tam znalazłam kliszę do aparatu, bo tak o niej trułam zawsze przy Adzie, kredki, kolorowankę, własnoręcznie robioną kartkę, ze świetnymi życzeniami, życzenia w formie książeczki, czekoladę nussbeiser, czekoladki Lindt i peeeeełno małych cukiereczków.

Tak się ucieszyłam z tego prezentu. Taki od serca, oryginalny i w ogóle. Świetny pomysł. Jeszcze jutro muszę Adę wyściskać więcej razy za to, bo Adama już wyściskałam. Kurde, to chyba jeden z najlepszych prezentów urodzinowych jakie kiedykolwiek dostałam. Dziękuję, ciesze się z niego teraz jak dziecko, jest cudny !

No i dziękuję jeszcze wszystkim razem i każdemu z osobna za złożone dziś życzenia. Ludzie, jesteście cudowni !

16 rok mojego życia mogę oficjalnie uznać za bardzo dobrze rozpoczęty ! Jak głosi napis na pudełku z prezentu "Będzie się działo!"

Jak dobrze, że niedługo  malowanie ścian, bo już widać, że są "zużyte"





Urodziny ^ ^

Nie było mnie tutaj tydzień. A działo się sporo.
   W piątek pod szkołą był Piknik Rodzinny, który prowadziłam razem z Olą,Czają i Szymonem. Fajne było tańczenie pod sceną do piosenek przedszkolaków i "szokolate" ale tak zmarzłam, bo za cienko się ubrałam, że masakra.
  W sobotę byłyśmy razem z Digerido w Katowicach na Koszutce na festiwalu tanecznym. W drodze do Katowic okazało się, że nie mamy farb do malowania twarzy, ani płyty z naszym mix'em, pani Marta chciała nas zabić, ale po prostu trzeba być z Digerido, żeby być tak nieogarniętym. No ale na szczęście Pani kupiła farby, Damian miał mix'a na telefonie, więc dałyśmy radę. Nie zapomnę tego, jak siedziałyśmy już po występie w szatni, takie wyluzowane, a tu nagle ze sceny słychać "Pierwsze miejsce zespół Digerido". Odrazu cała nasza garderoba wypełniła się krzykiem, piskiem, uściskami a nawet łzami. Po prostu byłysmy tak zaskoczone a zarazem ucieszone, że masakra. I takim pięknym sposobem zakończyłyśmy ten sezon festiwalowy. Teraz pozostały tylko festyny, występ na dzień matki (jutro).Byłam też na urodzinach u Ciurki, ahh śmiesznie było, wesoło.
Wczoraj byłam ze znajomymi się przejść, było śmiesznie, ale jednak chodzenie tak długo po polu nie służy mojej alergii.
 A dzisiaj mam urodziny. 16 lat minęło jak jeden dzień..Jak tak patrzę na to, ile się zmieniło przez ten rok, od tamtych urodzin to jakaś masakra. Rozstałam się z Kamilem, pierwszy raz spotkałam się we Wrocławiu z Klaudią, jakoś przeżyłam egzamin gimnazjalny, rozpadła się moja przyjaźń z Johnym, poznałam Tomka i wiele innych.W ogóle ja się zmieniłam przede wszystkim. Może nie jakoś diametralnie ale jednak troszkę. Denerwuje mnie to, że trochę "zamknęłam" się w sobie w kontaktach z nowymi ludźmi. Siedzę z boku i nic nie mówię, nie potrafię wymyślić tematu. No ale będę z tym walczyć, a poza tym  ten dzień nie jest dla mnie bardziej wyjątkowy od reszty. Imprezkę (czyli wypad ze znajomymi na pizzę) robię prawdopodobnie w niedzielę dopiero. Życzenia dziś złożyło mi kilka osób, to miłe, dostać życzenia na żywo a nie tylko pisemnie na fb.

Jestem chora. Katar, kaszel,a do tego dochodzi alergia czyli łzawiące oczy. Ale damy radę. Musze się jakoś kurować podczas normalnego życia, bo nie mogę teraz leżeć w łóżku i nic nie robić, bo mam występy, próby i w ogóle.


Moje motto ostatnimi czasy :)








21 maj 2013

Świetny dzień!

Hej!

W tytule posta nawiązanie do dnia wczorajszego, który był bardzo pozytywny. Miałam takiego stresa, że serce waliło mi jak oszalałe jakieś pół godziny przed spotkaniem, ale potem jak już atmosfera się rozluźniła, to poszło z górki. Nie powiem, że jeszcze mam zastrzeżenia co do swojego zachowania, małomówności i wstydliwości, no ale to nie jest problem. Dzień spędzony bardzo pozytywnie, i gdyby nie to, że musiałam wracać do domu to chętnie bym została dłuużej. :*

W szkole się nic nie dzieje, jutro mamy tylko 4 lekcje z czego dwa w-f bo drugie klasy przedstawiają projekt gimnazjalny. No a w piątek prowadzę ze znajomymi taki piknik rodzinny organizowany przez szkołę. Występów publicznych za bardzo nie lubię, ale wyjść na scenę, wyczytać coś z kartki to nie problem. W sobotę prawdopodobnie jedziemy z Digerido do Katowic na festiwal taneczny, po którym zaraz muszę szybko wracać, bo idę do Ciurki na urodziny. Jutro razem z Olą i Karoliną jedziemy coś kupić Ciurce.

 No a dziś po treningu poszłam z Maćkiem,Czają,Karo i Pauliną się przejść.

Ale był śliczny zachód słońca dzisiaj, szkoda, że na zdjęciu z kochanego fona nic nie widać ;x


19 maj 2013

Sobota u chrzestnego i słoneczna niedziela :)

No więc sobotnie popołudnie spędziłam u chrzestnego tak jak już pisałam. Co prawda nie bawiłam się z dzieciakami tylko relaksowałam na leżaku, to i tak był to świetny dzień. Raz za czas świetnie tak odpocząć na łonie natury, trochę pomyśleć i w ogóle :)

No a dzisiejszy dzień wyglądał też raczej dość pozytywnie.
Rano byłam na 10 na mszy. A po mszy poszłam z Olą na spotkanie z Metanoią. No i w pewnym momencie zrobiło mi się tak gorąco, zaczął mnie masakrycznie boleć brzuch, że powiedziałam Oli, że muszę iść do domu, no i jak tylko weszłam do domu to rzuciłam się na łóżko, zwinęłam z bólu i zasnęłam.Zadzwoniła do mnie Ciurka, że już wyjeżdża z domu, bo miałyśmy się spotkać. No więc tylko jej odpowiedziałam i zasnęłam. Obudziło mnie dopiero jak gilgotała mnie po stopie która mi wystawała spod kołdry. No jako, że ból brzucha trochę przeszedł, to poszłam z Ciurką się przejść, bo chciała, żebym jej zrobiła zdjęcia. No więc ona byla na rowerze, a ja na piechotę, poszłyśmy się przejść, zrobiłam jej zajebiste zdjęcie, a potem stwierdziłyśmy, że wracamy do mnie po rower. No więc w pośpiechu ja jechałam na rowerze, a ona szła obok (ja nie umiem szybko chodzić), żeby zdążyć jeszcze przed 18 do sklepu. Potem przeprowadziłam taką śmieszną rozmowę z taką dziewczyną, wzięłam rower, i pojechałyśmy na Sosinę. Tam pobyłyśmy tylko chwilkę, co nie zmienia faktu, że nie spodziewałam się takich tłumów ludzi. Poza tym pewna osoba, ma bardzo przyjemny głos, nawet jeśli słyszałam go dopiero przez telefon :)

A teraz staram się nauczyć wiersza o miłości na polski, i odpoczywam. A jutro zapowiada się dzień pełen wrażeń. Mam nadzieję, że dam sobię radę ze stresem !

Ciurka ^ ^

Zdjęcie swoich butów zawsze spoko. Tak gimbusiarsko.

Tutaj i poniżej zdjęcia od chrzestnego :)



Podoba mi się tutaj efekt odbitego nieba :)


Wszyscy mają mambe. Mam i ja !





18 maj 2013

No to jedziemy !

Witam !

Dziś nareszcie od dłuższego czasu się naprawdę wyspałam, bo pospałam do 11. A teraz się zbieramy bo całą rodzinką jedziemy na 40-tke chrzestnego :)

Będzie fajnie, lubię do niego jeździć. Nie przepadam za dziećmi, ale akurat w mojej rodzinie są same rozkoszne, mądre dzieciaki które uwielbiam :)


15 maj 2013

Heello !

Hej wam !

A więc, co się ostatnio u mnie dzieje ?

Spędziłam bardzo miło weekend. Byłam na wyjeździe od nas z parafii dla bierzmowanych. W sumie, stwierdziłam, że co mi szkodzi spróbować i pojechałam.

W sobotę przed 8 była zbiórka pod kościołem. Wsiedliśmy do autokaru i pojechaliśmy do Sławkowa. Wszystkie osoby praktycznie znałam, bo byli to moi rówieśnicy z którymi bierzemy bierzmowanie. No ale nie miałam z kim siedzieć, bo wszyscy jechali "w parach" no to Adam koło mnie usiadł i takim sposobem jakoś minęła podróż. Po dojechaniu na miejsce zajęliśmy pokoje. Ja dostałam pokój z Adą i Anią.Potem zjedliśmy śniadanie po którym poszliśmy na krótkie wprowadzenie i "powitanie" do kościoła. Potem poszliśmy na polankę obok kościoła, gdzie się zapoznaliśmy nawzajem w dość ciekawy sposób. Każdy miał do wyboru (góry,morze), (pomidorówka,rosół),(wiosna,lato,jesień,zima). Trzeba było poszukać ludzi, z którymi zgadzają Ci się choć dwie rzeczy, poznać jego imię i porozmawiać o zainteresowaniach itp. Nie zapamiętałam wszystkich imion ale niektóre owszem. Potem zostaliśmy podzieleni na grupy. Każdej grupie odpowiadał jeden animator czyli opiekun. W grupach rozpoczęliśmy zabawę terenową, jeśli można to tak nazwać. Musieliśmy szukać na kartkach w różnych miejscach wykrzykników z kolorem swojej grupy. W skład mojej grupy o kolorze zielonym wchodziła Justyna- animatorka, Ada,Gosia,Iza,Ania,Beata i Nikola. No więc po znalezieniu wykrzyknika ze swoim kolorem trzeba było w pobliżu znaleść rulonik w tym samym kolorze. Na ruloniku zawsze był fragment Pisma Świętego, jakaś wkazówka do następnego miejsca no i tekst też zazwyczaj dotyczył czegoś związanego z miejscem ukrycia kolejnego rulonika. Wydaje się nudne, jednak na rozluźnienie atmosfery początkowej jak najbardziej okej. Potem jak wiadomo, obiad. Powiem, że jedzenie jak na Schronisko Młodzieżowe było bardzo dobre. Po obiedzie było trochę czasu wolnego na pogranie w siatkówkę, pogadanie, odpoczynek w pokoju itp. Krzysiek ninja był najlepszy. Po odpoczynku i zabawie była spowiedź i msza. Kazanie ks. Andrzeja z gąbką i pumeksem jest the best. Potem pod wieczór było jakieś nabożeństwo w kościele, które mi się podobało, a potem nocne manewry. Jest to taka zabawa zespołowa. Zostaliśmy podzieleni na grupy, z czego w każdej był animator. Było trzech "predatorów" którzy łapali nas. Każdy na początku dostawał dwie karteczki, i jak predator kogoś złapał to trzeba było oddać mu karteczkę, a te karteczki potem decydowały o wyniku. Mieliśmy za zadanie dojść do "X" na 22.15, i do "O" bez okreslonego czasu. Nie udało nam się dojść nigdzie. Były wyznaczone trasy np. zielona, czerwona. I każda trasa była bezpieczna od predatorów w określonych godzinach. Nasza kochana grupa poszła "na dziko" przez las. Krzaki po kolana, błoto, którego nie było widać, bo chodziliśmy po ciemku,  bo latarki mogły przyciągnąć predatorów. Zrobiliśmy dwa razy kółka, wracając do punktu wyjścia. Nie zapomnę naszego zdziwienia jak wyszliśmy z lasu i okazało się, że jesteśmy spowrotem pod kościołem. No ale nieważne. W pewnym momencie też inna grupa nas wystraszyła i się schowaliśmy np. ja głową w ziemię. No ale było bardzo. bardzo pozytywnie, a śmiechu co niemiara.Koło północy wróciliśmy do ośrodka brudni ale szczęśliwi, potem szybka kąpiel, i spanko. Następnego dnia była też msza, i taka zabawa, że musieliśmy przekonywać animatorów do różych rzeczy, a oni nas okłamywali, i musieliśmy wiedzieć kiedy kłamią a kiedy mówią prawdę, to było dość dziwne. I dzień też spędzony bardzo pozytywnie. Tańczenie tańca belgijskiego pod ośrodkiem było bardzo ciekawym doświadczeniem. Aż nie chciało mi się z tamtąd wracać.

Teraz w tygodniu nic szczególnego się nie dzieje, bo dalej mam rehabilitacje, ale nie chodze na basen.

Jutro jadę zawieść podanie do Liceum. Wiem, że to bardzo szybko, i "pośpiesznie" ale nie chcę się dłużej zastanawiać, bo będą wieksze wątpliwości, a główna szkoła czyli ta priorytetowa i tak mi się już napewno nie zmieni. Czuję, że od tego zalezy w sumie moja przyszłość, i troche się wacham, ale nie ma się czego bać.
Potem idę na resztę lekcji, jadę na rehabilitacje, wracam a potem mamy spotkanie do bierzmowania.

A co do humoru mam go bardzo dobrego od dłuższego czasu, praktycznie od początku maja za sprawą Tomka. :D Kilka słów a potrafi wprowadzić świetny nastrój na cały dzień. Według koleżanek to mój nowy "chłopak" hehe ;>

No a teraz lecę. Buziaki dla wszystkich którzy to czytają. Dla Ciurki, Karo,Olki i Tomka. :D





8 maj 2013

Zmiany !

Hej !

Dawno nie pisałam, sorki.  A ogólnie coś czuję, że moje życie zmienia się na lepsze, że wszystko jest okej.

Od września liceum, mam nadzieję i w duchu błagam o to, żebym dostała się na ten profil na który chcę do LO1. Procent w sumie nie będę mieć aż tak mało, ale jednak jest lekka obawa. No co nie zmienia faktu, że bardzo ciekawi mnie moje życie od września. Nowi znajomi, nowe środowisko, nowy tryb życia. Tak dużo nowości, ale bardzo mnie to ciekawi. Będzie świetnie, tak czuję.

W szkole jak to w szkole, my jako trzecie klasy nie mamy teraz już zbyt dużo kartkówek, sprawdzianów itp.   Na matmie piszemy scenariusz na zakończenie roku szkolnego. Zapowiada się bardzo ciekawie i wesoło, ale też płaczliwie. Jestem pewna, że na pewno się poryczę na zakończeniu roku, i to pewnie nie raz, ale taka już jestem wrażliwa beksa i dobrze mi z tym !

Ostatnio nowe też jest to, że od poniedziałku jeżdżę na 16 na rehabilitacje na kręgosłup. Mam pół godziny ćwiczeń na sali gimnastycznej, a potem 45 minut basenu. Ćwiczenia na sali mnie wykańczają. Nie są bardzo męczące, ale jednak bolą mięśnie ud, ramion, a dziś zrobiły mi się odciski na rękach od wiszenia na drabinkach.

Poza tym ostatnio poznałam pewną bardzo fajną osobę, która sprawia, że potrafię momentalnie zmienić nastrój na bardzo dobry, który nie opuszcza mnie potem przez bardzo długi czas, uwielbiam z nią pisać, i w ogóle ciesze się, że ją poznałam, bardzo  :)



Dobranoc !

3 maj 2013

Weekend majowy !

Tegoroczny weekend majowy mija pod znakiem chmur, deszczu i burz. Mam nadzieję, że się rozpogodzi chociaż na dzień, lub dwa. W poniedziałek byłam z Karo na rolkach na Sosinie, nogi mnie trochę bolały, ale mimo to, miło było trochę pojeździć, porobić zdjęcia, i się powygłupiać. Wczoraj miałam jechać z Ciurką i jej rodzicami oraz Olą do Krakowa na "wycieczkę", ale mieliśmy również plan B. Gdy tylko otworzyłam oczy, i zobaczyłam pogodę za oknem wiedziałam, że zrealizowany zostanie drugi scenariusz dnia.  Pojechaliśmy do Dectahlonu, Auchana i Leroy Merlin. Nogi mnie bolały od chodzenia, ale fajnie było.

A plany na dziś ? Przelotny deszcz nas nie opuszcza, ale cóż. Dzisiaj z lekką pomocą mamy sprzątnęłam w szafie, i półce z butami. A na 15 idę na spowiedź do kościoła, bo jest pierwszy piątek miesiąca, potem chyba odrazu pójdziemy na majówkę, żeby już choć jedną mieć z głowy ;)

Miłego dnia !



Włosy rozburzone przez wiatr ^ ^ 



Proszę państwa, oto Martynka z przedziałkiem na środku ;p

Ja i Karo :3