31 gru 2013

Nie śpię po nocach..

Dobry wieczór, a może już dzień dobry ?

Przez to, że teraz całe dnie spędzam w domu, i takie też mam perspektywy na nadchodzący miesiąc, to mam nieco zmieniony zegar biologiczny. Nawet jeśli położę się do łóżka o północy, to i tak leżę około dwóch godzin nie mogąc zasnąć, po czym rano nawet nie słyszę budzika nastawionego na dziewiątą, i budzę się o 11 lub parę minut przed 12. Trochę to męczące, bo tracę cały dzień, ale nie pozostaje mi nic innego. Od przyszłego tygodnia pewnie będzie to wyglądało podobnie, bo nawet nie będzie z kim rano popisać, bo wszyscy będą w szkole, więc będę spać. No ale nieważne.

Święta minęły spokojnie i dość nudnawo, rodzinnie. Nie działo się nic szczególnego. Na Wigilii był u nas chrzestny z dzieciakami, w Boże Narodzenie byliśmy u cioci w gościach. Pod choinkę dostałam coś, z czego jestem bardzo zadowolona i co chciałam dostać już od dłuższego czasu, mianowicie MP3.

Tak szczerze, to jestem zagubiona w czasoprzestrzeni, i gdyby nie to, że dziś sylwester, i wiem, że jest wtorek 31 grudnia, to nie wiedziałabym jaka jest data.

Wczoraj przyjechała do mnie kuzynka, z którą nie widziałam się z półtora roku. Jako, że jesteśmy rówieśnicami, mamy wspólne tematy, i jako, że my się rozumiemy czasem bez słów było bardzo miło, i prawie nie posikałyśmy się obydwie ze śmiechu. Mam nadzieje, że w ferie znów się zobaczymy ! :)

A dzisiejszy dzień spędzony bardzo, bardzo miło. Przyszedł do mnie Kamil.
NIC nie sprawia większej przyjemności i nie jest większym szczęściem dla mnie, niż Jego uśmiech i szczęście. Jak myślę o tym, że prawie dokładnie rok temu (różnica trzech dni), przez własną głupotę i idiotyzm straciłam taki skarb, to mam ochotę wykopać sobie grób i do niego wskoczyć. Jestem cholerną szczęściarą, że mam Jego, i nie wiem czym na to zasłużyłam, żeby mieć obok siebie tak cudowną osobę.KOCHAM GO. Razem z wszystkimi wadami i zaletami. Kocham to jak mnie wkurza i drażni, czasem do granic możliwości, i ten Jego czarny humor, który nie zawsze rozumiem - też. Wiem, że raczej mało kogoś obchodzi to co czuję, ale po prostu ta miłość przepełnia każdy zakątek mojego umysłu i serca. Jeśli kiedykolwiek zrobię coś głupiego, zacznę Go ranić, olewać, cokolwiek, co będzie negatywne, co sprawi, że na Jego twarzy z mojego powodu pojawi się smutek, to jak Boga kocham, sama sobie nakopie do dupy. Już nigdy nie chcę obudzić się rano ze świadomością, że Jego nie ma, że nie mogę Go przytulić, sprawić, że się uśmiechnie, pocałować go.  Chcę, by już zawsze był obok. Chcę już zawszę być dla Niego. chcę już zawsze móc Go wspierać, denerwować, rozśmieszać, zadziwiać, całować, przytulać, kochać. Chcę byśmy byli. Do końca świata i jeden dzień dłużej. Pomimo przeciwności. W dobrych i złych chwilach. Chcę móc już zawsze szeptać Mu do ucha te dwa tak proste, a zarazem jak cenne słowa. Chcę już zawsze móc przytulić go do siebie, i głaskając jego blond włosy, mieć świadomość, że oto mam w ramionach cały świat.


Chcę każdego dnia móc spoglądać w te oczy.. :3


30 gru 2013

Postanowienia 2013. Udało się, czy nie ?

Jako, że dzisiaj mamy przedostatni dzień tego roku, postanowiłam sprawdzić jak udało mi się w tym roku z postanowieniami.  Także oto podsumowanie, kolorami zaznaczone jest co mi się udało, co tak średnio, a co po prostu okazało się totalną porażką.

1.Starać się jeść mniej fast foodów, chipsów itp.
2.Czytać zdecydowanie więcej książek.
3.Spędzać mniej czasu na komputerze.
4.Przynajmniej raz w ciągu dnia szczerze się do kogoś uśmiechnąć.
5.Starać się otworzyć na nowe znajomości, szczególnie od września.
6.Mieć więcej cierpliwości.
7.Zwracać uwagę na piękno wokół.
8.Mówić prawdę.
9.Być szczera w każdej sprawie.
10.Starać się pomagać innym.
11.Poświęcać co najmniej 15 minut dziennie na naukę.
12.Rozwijać pasję do fotografii i rysunku.
13.Nie wchodzić w niepotrzebne kłótnie/konflikty.
14.Kierować się rozsądkiem i sercem.
15.Nie podejmować pochopnych decyzji.
16.Dobrze napisać egzaminy gimnazjalne.
17.Zaprzyjaźnić się z kimś w nowej szkole.
18.Dążyć do spełnienia marzeń.
19.Mieć zadowalające mnie oceny na koniec roku szkolnego.
20.Spędzić wakacje tak, żeby były zapamiętane na całe życie.
21.Spotykać się więcej z przyjaciółmi.
22.Poświęcać uwagę i czas tym, którzy tego potrzebują.
23.Potrafić wysłuchać tego, co ktoś ma mi do powiedzenia.
24.Nie obrażać się o byle co.
25.Podchodzić do niektórych rzeczy z większym dystansem.
26.Mniej płakać.
27.Dostrzegać pozytywy nawet w złych momentach.
28.Nie przejmować się opinią  innych.
29.Zmienić coś w swoim wyglądzie.
30.Zrobić sobie drugą dziurkę w uchu.
31.Zrobić coś spontanicznego i szalonego.
32.Rozwijać się.
33.Wybrać dobrego patrona na bierzmowanie.
34.Zawrzeć kilka prawdziwych przyjaźni.
35.Poświęcać czas na robienie rzeczy które kocham.
36.W miarę możliwości aktywnie spędzać czas.
37.Robić dużo zdjęć, takich które będę mieć na pamiątkę.
38.Chodzić wcześniej spać.
39.Po prostu być szczęśliwa.
40.Nie sprawić, by ktokolwiek przeze mnie płakał.
41.Umacniać więzi z obecnymi znajomymi i przyjaciółmi.
42.Choć raz mieć świadomy sen.
43.Oglądać więcej filmów.
44.Nauczyć się czasem odmawiać.
45.Nie dać łatwo sobą manipulować.

Podsumowanie :
udane           19
średnio         8
nieudane     18

Nie spodziewałam się, że uda mi się aż tyle. Nigdy nie wierzyłam w siebie i swoje możliwości, a jednak nie było tak źle. Nieudane i średnio udane postanowienia przechodzą na następny rok, i dojdą pewnie nowe, ale to napiszę już 1-go stycznia. 

24 gru 2013

Pieniczki + Jazz Club

Witam.

Wczoraj dekorowałam upieczone razem z mamą pierniczki. Do dekoracji użyłyśmy fioletowego i białego lukru, kolorowej posypki, żółtych cukrowych gwiazdeczek, wiórków kokosowych i polewy czekoladowej. Powiem, że dużo roboty z tym było, ale efekt jest cudowny, a pierniczki przepyszne.


No a dzisiaj do południa odwiedziła mnie babcia, dała mi drobny prezent pod choinkę, a potem po obiedzie pojechałam do Centrum. Nasz trener Damian miał niedawno 20-te urodziny. Więc od całego Digerido postanowiłyśmy kupić mu prezent i zrobić niespodziankę. Dostał od nas zegar ścienny, bo akurat niedawno zaczął wynajmować mieszkanie, i dałyśmy mu, żeby miał na umeblowanie. O 15.30 potkałyśmy się na przystanku w centrum, i jeszcze musiałyśmy czekać chwilę na koleżankę, było strasznie zimno, ale w końcu Monika do nas dojechała, i poszłyśmy na rynek. Tam czekały jeszcze dwie dziewczyny i chłopak jednej z nich. Mieliśmy kupione dwa piccolo- tak, żeby było śmiesznie, i 20 balonów. No więc po nadmuchaniu balonów Kajak zaczęła je wiązać ze sobą, i trzy razy do Karoliny powiedziała "Martyna" no ale to nic.

W końcu po uporaniu się z balonami poszliśmy do klubu w którym pracuje Damian. Okazało się, że drzwi były zamknięte,no ale na szczęście Damian otworzył lokal, bo i tak była już godzina otwarcia. Zaśpiewałyśmy sto lat, potem był czas na uściski, życzenia, i usiadłyśmy przy barze. Damian był w pracy, więc mył kieliszki itd. Zaproponował nam herbatę (na koszt firmy) bo byłyśmy trochę zmarznięte. Potem przenieśliśmy się na kanapy, bo było nam wygodniej. Damian przyniósł kieliszki do piccolo, no i wznieśliśmy toast urodzinowy, i ogólnie posiedziałyśmy trochę, pośmiałyśmy się, no a potem do domciu.

Muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się lokal. Panuje tam wystrój i klimat jazzowy, w końcu to "Jazz Club". Skórzane kanapy, saksofony jako ozdoby, bordowe ściany, jazzowa muzyka. Ogólnie bardzo przytulne miejsce, coś czuję, że jeszcze tam zajrzę jak będzie okazja.

Jest dość późno, dlatego zbieram się do spania. Jutro do południa zobaczę się z Kamilem. Ostatnio rzadziej się widujemy, bo ja po tej operacji mam bardzo ograniczone wychodzenie z domu, bo mam dużo odpoczywać, no ale cóż. Jest dobrze :3




Zdjęcie pochodzi ze strony http://www.muzeumjazzclub.pl/
Zdjęcie pochodzi ze strony http://www.muzeumjazzclub.pl/
Uwielbiam naszą domową choinkę ;3
Takie zdjęcie z piątku :)

Omnomnom
I bohater tych świąt czyli renifer inwalida <3

22 gru 2013

Christmas time is coming !



Witam !

Nie pisałam oj, dość długo. Ostatni post ukazał się jeszcze podczas mojego pobytu w szpitalu, a dokładnie 12-go grudnia. Od tamtego czasu zmieniło się to, że jestem już w domu, od poniedziałku. W środę zdjęli mi resztę szwów. Zdejmował mi je, tak samo jak w poniedziałek lekarz, na którego mówiłam "misiu" taki dość młody, postury "misia" a jeszcze dobiło mnie to, jak mama powiedziała mi potem, że jak wyjmował mi szwy i schylał się nade mną, to widziała jego szare bokserki w prosiaczki, haha. No i tak od poniedziałku leżę w domu, nudze się, jestem jeszcze słaba. W piątek mama zawiozła mnie do szkoły na wigilię klasową, bo i tak trzeba było iść do dyrektorki, dowiedzieć się co z moją klasyfikacją i ocenami na półrocze. Mam przesuniętą klasyfikacje do końca lutego, żebym mogła nadrobić zaległe oceny, bo do szkoły idę, uwaga... dopiero 2-go lutego, po feriach. Masakra.

Wracając do szkolnej wigilii. Pierwsze co stało się jak weszłam do klasy, to uwaga wszystkich zwrócona na mnie, i kilka osób podlatujących do mnie, wołających "Martynka" i przytulających mnie, pytających jak się czuję. Standardowo w tle leciały kolędy z radia, a my dzieliliśmy się opłatkiem. Pierwszy raz dostałam tyle razy życzenia o rozwijaniu talentu w rysunku, i fotografii. Bardzo miłe było to, jak ludzie przytulali mnie, i życzyli zdrowia i tego, żebym już nie znikała na tak długo, no i żebym w lutym powróciła w wielkim stylu. Potem zasiedliśmy do stołu, ja mam dość ograniczone możliwości żywieniowe narazie, więc zjadłam kilka ciasteczek, no i jednego małego pasztecika. Ogólnie, było bardzo miło na tej wigilii, pomimo tego, że nie pogadałam zbyt dużo ze wszystkimi, to składanie sobie życzeń było naprawdę bardzo miłe. Chcę już wrócić do szkoły, bo lenistwo mnie męczy, a w szkole zawsze dzieje się coś ciekawego, są jakieś akcje, i w ogóle. Poza tym, przez ten wyrostek stracę praktycznie dwa miesiące w szkole. Stęsknie się za tymi ludźmi, już trochę mi ich brakuje.

No a swoją drogą, to w ciągu dwóch tygodni schudłam 6-7 kg. Podobno widać to po moich nogach i rękach. Faktycznie, ostatnio zauważyłam, że bardziej widać mi żyły na rękach i kostki u dłoni. Jestem słabsza, i czuję to, że schudłam. Na wigilii ludzie życzyli mi tego, żebym przytyła, bo wyglądam jak szkielet. Jak już zacznę normalniej jeść, jak dieta nie będzie tak rygorystyczna(narazie nie mogę jeść czkolady,pić soków, jeść smażonych, ani ostrych potraw itd.) to pewnie przytyję kilka kg, ale nie wiem czy wrócę do tamtej wagi. Całe życie miałam niedowagę, więc to dla mnie nic nadzwyczajnego, ale teraz moja waga w stosunku do wzrostu klasyfikuje się jako "wychudzenie". Trzeba będzie chociaż trochę przytyć, dla własnego dobra.

No a w piątek wieczór byłam też na wigilii Oazowej. Też stęskniłam się za tym towarzystwem. Jak tylko mama mnie przywiozła tam na naszą salkę, to wszyscy mnie wyściskali na powitanie, potem zasiedliśmy do stołu, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, coś tam przekąsiliśmy. Oni wszyscy jedli sobie pyszne ciasto z galaretką i zatopionymi w niej delicjami, a ja mogłam tylko patrzeć i jeść zwykłe ciasteczka, ale cóż. Potem pośpiewaliśmy kolędy, i daliśmy sobie prezenty. Wcześniej każdy losował sobie osobę dla której ma prezent. Ja miałam prezent dla Aldony, a ona dla mnie. Przypadek? Nie sądzę. Ja dałam jej budzik, kartkę no i bransoletkę, którą sama wykonałam. Kupiłam tylko w bardzo fajnym sklepie taką "blaszkę" z napisem, i sznurek, no i zrobiłam z tego bransoletkę, z resztą dodam zdjęcia. Sobie też sprawiłam taką bransoletkę, ale z innym napisem.

No a dzisiaj porządki przedświąteczne, prezenty zapakowane (sama sobie wybierałam prezent, ale przynajmniej mam pewność, że jest to coś co chcę i co mi się przyda), szafa przystrojona lampkami, no i przede wszystkim, przepyszne pierniczki upieczone. Jutro zostaje ubieranie choinki, ale to działka mojej mamy, bo ona robi to najlepiej, no i dekorowanie pierniczków. Z ogromną chęcią zjadłabym je wszystkie, no ale muszą zaczekać do wtorku. Dla Kamila też mam prezent, który po zapakowaniu wygląda tak uroczo, że masakra.

A co ze świąteczną atmosferą ?
Zaczynam ją powoli czuć. W tym roku jest to trochę pokomplikowane przez ten mój wyrostek, bo za dużo w domu pomóc nie mogę i w ogóle. Jednak jak wczoraj zaczął prószyć śnieg, to poczułam nieco atmosferę świąt. Dzisiaj przy pakowaniu prezentów razem z mamą i ciocią też to poczułam. No i przede wszystkim słuchając świątecznych piosenek, ale nie tych standardowych lecz nieco innych, a konkretnie jednej. KLIK <-- jest to piosenka w wykonaniu moich ulubionych youtube'rów czyli Karola i Włodka(uwielbiam Karola za całokształt, jego teksty, rymowanie, i za śpiewanie, szczególnie w tym filmiku na końcu, po prostu uwielbiam tego mężczyznę).

A teraz idę spać, bo jutro czeka mnie pracowity dzień :)
Ja, Kamil "Jeleń" i Ciurka. Wigilijnie

Z tyłu też jest grawer. Hope shapes the future, a Aldona ma Faith to always believe

Zapakowany prezent dla Kamila. Czy taka paczuszka nie wygląda uroczo ? ;3
To dostałam od Aldonki. Mega fajny piórnik/saszetka z prasowanego drewna ozdobiony decoupage i choineczka z filcu, która jest przeurocza

12 gru 2013

Półmetek i szpital.

Witam.

Piszę ten post z dość nietypowego miejsca, a dokładnie ze szpitala, no ale zacznijmy od początku.

W sobotę pojechałam z Kamilem na jego półmetek. Było bardzo fajnie, potańczyliśmy, pobawiliśmy się, potem trochę "się działo" ale ogólnie było dobrze, nawet bardzo. O 3 moja mamusia po nas przyjechała, bo w sumie nie działo się już nic takiego, a większość towarzystwa już nie ogarniała za bardzo rzeczywistości..

No a w niedziele wieczór zaczął mnie trochę boleć brzuch, jakby jelita czy coś. W nocy się co chwilkę budziłam, przewracałam z boku na bok, no ogólnie nie była to za dobra noc. W poniedziałek od rana bolał mnie brzuch ale myślałam, że to z innego powodu, dlatego wzięłam tabletkę i pojechałam do szkoły. W  autobusie było mi na zmianę gorąco i zimno, co było dość niepokojące, ale to nic. Jednak gdy dojechałam już na właściwy przystanek stwierdziłam, że chyba wracam, bo mnie tak boli, że nie wytrzymam tylu godzin w szkole. Wróciłam do domu, ledwo wywlokłam na to 4 piętro, i zasnęłam. Wieczór jak się obudziłam ból ulokował się w prawej części brzucha. Miałam ograniczone ruchy prawą nogą i w ogóle. Jak tylko mama wróciła z pracy, to wzięła mnie do szpitala na pogotowie. No i przyjęli mnie na oddział, po USG dowiedziałam się, że wyrostek powiększony o 10mm to dość sporo, no i tego samego dnia tj. w poniedziałek o 21 wzięli mnie na blok. Leżałam już na stole operacyjnym, maseczka mi tłoczy "usypiacz" a anestezjolog do mnie "No to co Martynka, odlatujemy?" a ja mu odpowiadam w pełni świadoma "no chyba jeszcze nic, bo nic nie czuje" i tylko jak to powiedziałam, to odleciałam, i obudziłam się już w drodze do swojej sali.

No i tak w poniedziałek o 23 byłam już lżejsza o wyrostek. Pierwsze dwa dni, wtorek i środa były tragiczne, nie mogłam się prawie w ogóle ruszyć. Cały czas faszerowali mnie tylko środkami przeciwbólowymi i kroplówkami, żebym się nie odwodniła. We wtorek był u mnie Kamil to sam wie, jaki ze mnie zombie był, wczoraj odwiedziła mnie Ciurka,Patka,Ola i Paulina ale tylko na chwilę.

No a dzisiaj jest już o niebo lepiej. Tylko rano jak jeszcze na wózku pielęgniarka wiozła mnie do ubikacji to zrobiło mi się słabo, ale wsadziłam głowę między nogi i przeszło. No a potem już o własnych siłach trzy razy byłam w ubikacji, odwiedził mnie Kamil, wywieźli mnie na łóżku na korytarz, bo sala była myta. Ogólnie straszne tu nudy. Dzisiaj właśnie wypisano dwie dziewczyny ode mnie z sali i zostałam sama, ale chociaż trochę spokoju mam. Reszta dzieci, i ludzi w moim wieku siedzi na korytarzu albo w pokojach i gadają, ale ja jakoś nie mam ochoty i chęci z nimi przebywać. Wolę sobie siedzieć tu sama w pokoju, i słuchać muzyki z laptopa.

W sumie jestem otoczona technologią. Mam laptop i internet, niestety muszę go "oszczędzać" i nie mogę oglądać filmików ani grać, ale ważne, że mogę wejść na fb i wieczór popisać trochę z ludźmi. Mam PS VITA od Kamila i gram sobie w takie fajne wyścigi z Sonica, i ogólnie nie jest źle. Mam też Grę o Tron i czytam w międzyczasie, jutro np. wieczór będę oglądać na TVN'ie Zmierzch. No i najważniejszy punkt każdego dnia czyli odwiedziny Kamila, jedyny czas w tym szpitalu kiedy się uśmiecham :)

Okej, lecę, może pogram jeszcze albo coś, bo spać zbytnio nie usnę, jak na korytarzu wszyscy jeszcze pełni werwy..

Aa no i zapomniałabym, mam już listę rzeczy które zjem jak będę mogła już jeść normalnie. Zaczęłam doceniać normalne jedzenie po takiej głodówce. Zwykła bułka z serem i ketchupem to spełnienie moich marzeń..

7 gru 2013

Mikołajki i wolontariat



Witojcie* !

W czwartek po dwóch matematykach wybraliśmy się z klasą w ramach mikołajek do kina. Pojechaliśmy komunikacją miejską do kina, jednak na salę kinową weszliśmy nieco spóźnieni, w połowie reklam. Mieliśmy jechać na Thora, jednak z przyczyn niezależnych od nas musieliśmy wybrać coś innego, i padło na "Krainę lodu". Jak o tym usłyszałam w poniedziałek, to stwierdziłam, że nie pojadę na bajkę, bo to bezsensowne i nieodpowiednie dla pierwszej liceum. Jednak fakt opuszczenia paru godzin lekcyjnych i spędzeniu "luźniejszego" czasu z klasą wydała się spoko. Film okazał się.. rewelacyjny ! Zaczynając od dbałości o szczegóły i szatę graficzną, poprzez wspaniały soundtrack w bardzo dobrym wykonaniu, a kończąc na samej fabule i tekstach bohaterów. Były momenty w których śmialiśmy się do rozpuku, ale w niektórych momentach było dość smutno. Mogę śmiało powiedzieć, że od czwartku jest to jedna z moich ulubionych bajek disney'a, a na pewno ulubiona z tych kilku wydanych w ciągu ostatnich kilku lat. Samo utożsamienie się z bohaterem dużo daje w filmie, a tutaj bardzo się to udało. Poza tym, jak niektórym się to wydaje nie jest to tylko durna animacja dla dzieci, przekazuje wartości. Ta słynna "nauka" Disney'a.
Naprawdę polecam wszystkim ten film animowany, nawet jeśli nie przepadacie za tym gatunkiem, to warto zrobić wyjątek od reguły, i poznać "Krainę Lodu".

No a dzisiaj w szkole były mikołajki, wszędzie czapki mikołaja, sam mikołaj rozdający cukierki, a od razu po szkole pojechałam z Ciurką do naszej dawnej szkoły jako wolontariuszki przy turnieju rodzin. Mama Kamila od nas z klasy pracuje w takiej świetlicy środowiskowej, więc zgłosiłyśmy się do pomocy. Mimo okropnego chłodu na sali gimnastycznej i w drodze na nią było miło. Tyle żarcia + "ja uwielbiam ją".

* Specjalnie tak napisane. Obejrzyjcie Krainę Lodu to zrozumiecie ^ ^

Klik, piosenka z filmu.

"Bo dla niektórych, czasem warto się stopić"


+ Jutro wieczór idę z Kamilem na jego półmetek :) 

Ja, Laura i Ciurka dzisiaj na zastępstwie ;3

2 gru 2013

Andrzejki + rozkminy.

Babski wieczór andrzejkowy udany, nie powiem. Śmiechu było dużo. Szczególnie nasza wyprawa do sklepu, i granie w Cluedo. Nie mam zbyt rozwiniętego zmysłu kojarzenia faktów, ale i tak ostatnią naszą grę rozegraną dziś rano udało mi się wygrać. I co jeszcze się działo? Jak to na nocowaniu bywa oglądałyśmy jakieś filmiki na youtube, tańczyłyśmy na macie przez chwilę, gadałyśmy, i tak nam zleciało do 5-6 nad ranem. Spałyśmy do 10 tej, potem ogarnięcie się, śniadanko, jedna partyjka w Cluedo i jeszcze w "Zgadnij kim jestem" tylko o innej nazwie. Ciesze się, że z Ciurką znalazłyśmy w nowej klasie choć jedną osobę z którą się tak dobrze dogadujemy, i spotykamy poza szkołą, bo jak już ostatnio wspominałam w naszej 1D ciężko ze spotkaniami klasowymi, bo po prostu ich NIE MA. No cóż.

Dzisiaj też miałam trochę taki dzień refleksyjny, jeśli można to tak nazwać, bo przypominałam sobie moje myśli, obawy itd. związane ze szkołą rok temu, i w wakacje. A rzeczywistość i tak jak zwykle potrafi zaskoczyć. Np. w wakacje myślałam, jak to będzie jak będę czasem odmawiać wyjść na klasowe imprezy, albo jak na nich będę odmawiać alkoholu, lub, że w mojej klasie będą tylko osoby pijące, palące, spędzające weekendy na imprezach itp. A jak jest naprawdę ? Jest zupełnie na odwrót. Nie mamy żadnych imprez klasowych, prawie wszyscy są poukładani i grzeczni, co na dłuższą metę zaczyna być nudnawe i męczące. Mimo wszystko szkoła mi się podoba, i raczej nie żałuję wyboru, przekonamy się w przyszłości.


Często w okresie grudniowo-styczniowym łapią mnie rozkminy nad przeszłością. Jednak teraz staram się nie roztrząsać tego co było, bo w tym i tak nic się nie zmieni. Mogę jedynie wyciągać wnioski z wydarzeń z przeszłości, i zmieniać zachowanie, pracować nad tymi częściami własnej osobowości z którymi od zawsze miałam/mam problem. No i tak też w związku z tymi rozkminami przypomniałam sobie ostatni rok tak ogólnikowo. I był naprawdę tak zakręconym rokiem, w mojej sferze uczuciowej głównie. Popadałam ze skrajności w skrajność. Ten rok był chyba najbardziej zaskakującym rokiem mojego życia. Jeszcze się nie skończył, jednak jak patrzę z perspektywy obecnej w tył, to widzę jak od grudnia 2013 dużo się wydarzyło. Niektórych spraw w ogóle wolałabym nie pamiętać. Szczególnie związanych z jedną osobą, ale cóż. Nieważne, nie chcę tracić nerwów, bo nie warto na taką osobę. Z kolei niektóre wydarzenia były dla mnie jak osobista apokalipsa, porażka dla własnej siebie, moje zachowanie w niektórych momentach było tak infantylne, idiotyczne i egoistyczne, że nie potrafię tego ogarnąć rozumem. Wydaje mi się, że wpływ na to miało może dojrzewanie, może moja głupota, może po prostu bałagan w głowie. Nie wiem, ale był to naprawdę dziwny rok. Przeżyłam w nim dwa najbardziej skrajne momenty. Totalnego szczęścia i zaskoczenia, jakiego nigdy jeszcze nie czułam, ale też rozsypania się na tysiące kawałeczków, i po prostu upadku w "czeluści piekieł". Po prostu, dużo się działo, dużo się zmieniło.

Podobno ja też się zmieniłam. Nie widzę tego, nie dostrzegam zbyt wielkich zmian. Jedyne co teraz zaczęłam zauważać, to chyba troszkę zmienił mi się styl pisania/mówienia. Jest inny, to muszę przyznać. Co do egoizmu.. Pewnie dalej czasem zachowuję się egoistycznie, ale staram się nad tym panować ze wszystkich sił, bo ta cecha kiedyś zniszczyła wszystko na czym mi zależało. Jednak też w ciągu tego roku zauważyłam, że czasem najciężej jest dostrzec własne błędy i potknięcia. (Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Mt 7,3). Ja często zauważam swoje błędy po czasie, jak już wszystko jest zniszczone, i jest tzw. musztarda po obiedzie. Wolałabym gdyby ludzie "na bieżąco" mówili mi gdy coś jest nie tak w moim zachowaniu. Tak czy siak, praca nad sobą to nie jest PSTRYK i już, mam wspaniały charakter, wszystkich traktuję cudownie itp. To jest proces, który musi trwać trochę czasu, musi mu być poświęcone sporo uwagi, żeby zaczął przynosić dostrzegalne efekty.

Dzisiaj też myślałam trochę o walce. Najgorszym co może być to nie walczyć. Pamiętam, jak przestałam WTEDY walczyć. Jak to bardzo mądrze ujęła Ciurka, moje podejście do sprawy można było nazwać "spadło - niech leży". Był to wielki błąd. Jak się coś/kogoś kocha to się o tą rzecz lub osobę walczy. Nie ważne co by się działo powinno się walczyć, a nie wycofywać się mówiąc "nie, to nie". Warto rozmawiać o problemach, walczyć, kłócić się, tworzyć kompromisy itd. Najgorsza postawa jest to usunięcie się w cień, poddanie się na starcie bez jakiejkolwiek walki. Pozatym, związek to ciągłe staranie się o drugą osobę. Nie można w momencie gdy wszystko jest okej, po prostu tego olać, trzeba się starać. Nawet jakby coś się sypało.Trzeba walczyć. Dopóki walczysz jesteś wygrany (P.S. To zdanie usłyszane w wakacje na Oazie od kleryka Mateusza zapadło mi chyba najbardziej w pamięć, i miało ogromny wpływ na to co się stało w moim życiu potem).

Teraz zbieram się już do spania. Muszę jeszcze powtórzyć sobie słówka na angielski, bo idę jutro poprawić jedynkę z kartkówki, o której kompletnie zapomniałam. Mam nadzieję, że dostanę chociaż to 3-4. Pewnie jeszcze poleżę sobie na łóżku i porozmyślam.

Zdjęcia z wczoraj.






30 lis 2013

Co jest..?

Witam !

Ostatnio jakoś nie piszę tutaj za często. Jestem na siebie o to zła. Muszę się wziąć za systematyczne pisanie. No a co dzisiaj ?

Rano posprzątałam pokój, w ramach "wstępnych" świątecznych porządków i spakowałam się, bo dzisiaj jadę na noc do Ciurki. Będę ja, Ciurka i Patka, czyli taki babski wieczór. Wiem, że będzie dużo pysznego jedzenia, muzyka, na pewno gra "Cluedo" i jak to zwykle u nas pełno śmiechu.

Pogoda za oknem jest w miarę dobra, jest dość chłodno, ale właśnie słońce wyszło zza chmur.

A co w szkole? Czuje się już zintegrowana z nową klasą. Ludzie są bardzo pozytywni i ogarnięci co jest dużym plusem. Jako, że jesteśmy "najlepszą" klasą mamy plusy u nauczycieli co też jest pomocne. Trochę nie podobają mi się niektóre sytuacje i nasze "niezdecydowanie" klasowe oraz podzielone głosy, no ale wiadome, że nigdy wszyscy nie będą mieli takiego samego zdania. Trochę też dziwne jest dla mnie to, że jest trzeci miesiąc nauki, a my nie spotykamy się z nową klasą za bardzo poza szkołą. Ludzie głównie trzymają się w grupkach znajomych z gimnazjum, i tak też spędzają czas. Powinniśmy się spotkać raz za czas w gronie klasowym. Nie chodzi mi koniecznie o zakrapiane imprezy jakich inne klasy miały niezliczoną liczbę, ale o zwykłe spędzenie razem czasu na pizzy, lub gdziekolwiek. Mam nadzieję, że to kwestia czasu, i za jakiś czas już zintegrujemy się też poza szkołą.
I love You..  110 days :*

25 lis 2013

First snow.

Zawitałam tutaj tylko na chwilę, żeby "upamiętnić" sobie to, iż dnia dzisiejszego spadł pierwszy śnieg tej zimy. Może to idiotyczne, ale potem za rok mogę sobie porównać jak późno przyszła zima itp. :)

W szkole i poza nią wszystko jest w porządku. Plus muszę nauczyć się doceniać to co mam, i walczyć o swoje, nie poddawać się. Najbardziej chodzi mi ogólnie o docenianie osób które mnie otaczają, i tego co spotka mnie każdego dnia. Więcej samozaparcia w dążeniu do celu, i wytrwałość. WYTRWAŁOŚĆ.

                                                                Tak, nudziło mi się, i robiłam gify..





Dobranoc.

22 lis 2013

Busy week.

Ostatni raz pisałam notkę tydzień temu. Nie miałam czasu ani chęci do pisania czegoś tutaj. Nie wiem nawet, czy byłabym w stanie sklecić coś sensownego i trzymającego się kupy. Ten tydzień pod względem nauki był "dość" napięty. Każdego dnia jakaś kartkówka, sprawdzian, odpowiedź. Ale na szczęście tydzień już się kończy.

Środa była bardzo miłym dniem. Mogłam pospać trochę dłużej, bo w środy mam do szkoły na 9.50. Nie miałam na ten dzień też za dużo nauki oprócz sprawdzianu z angielskiego, który poszedł mi w miarę dobrze. Tego dnia jednak spotkała mnie motywująca i bardzo miła sytuacja. Na wf zdawaliśmy odbijanie piłki górnym sposobem od ściany. Za 20 odbić była 2, 30-3 itd.. No i, jakoś tak dziwnie mi nie wychodziło. Zaczęłam się wkurzać, i coraz bardziej starać, żeby osiągnąć lepszy wynik. Klasa zaczęła grać w koszykówkę, ale nauczyciel dalej pozwolił mi próbować. Z każda nieudaną próbą denerwowałam się na siebie jeszcze bardziej, jednak postawiłam sobie za cel dostanie piątki lub szóstki. Wiedziałam, że potrafię to zrobić, bo nie jest to nic trudnego, jednak nie mogłam się skupić za bardzo na tym, bo robiłam to zbyt na siłę. Profesor cały czas mówił tylko "Uśmiech na twarz, i spróbuj jeszcze raz". No i w końcu nie udało mi się zdobyć tej szóstki, piątki teoretycznie też, ale w dzienniku i tak mam wpisaną -5, ponieważ nauczyciel lubi ambitnych ludzi, i widział, że naprawdę staram się to zrobić, i, że mam ambicje na wyższą ocenę niż 4. To mi trochę uświadomiło, że warto być ambitnym. W różnych sprawach. Wymagać od siebie, nawet gdy inni od nas nie wymagają.

Teraz idę spać, bo jutro po od razu po szkolę jadę z Kamilem, Ciurką, Patką i Olką na Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia

Dobranoc !


Budynek Miejskiej Biblioteki Publicznej w Centrum wieczorem :) 

14 lis 2013

Uwielbiam.

Kocham Go.

Kocham
ten uśmiech i przekomarzanie się
to jak specjalnie stara się mnie wkurzyć
jego oczy, ten głęboki błękit
wplatać palce w jego blond włosy
mieć ubrania przesiąknięte jego zapachem
leżeć na łóżku twarzą w twarz i patrzeć mu w oczy
gładzić go po twarzy
jego usta
go gilgotać
śmiać się razem z nim
trzymać go za rękę
patrzeć na jego szczęście
z nim rozmawiać
patrzeć jak śpi
wtulać się w jego ramiona
gdy całuje mnie po szyi
całować go w czółko
spędzać z nim każdą wolną chwilę
zapominać przy nim o problemach
ton jego głosu
jego poczucie humoru, choć tak specyficzne
jak wybucha śmiechem
jak obejmuje mnie w pasie i przyciąga do siebie
stawać na palcach, żeby dać mu całusa
kilkudniowy zarost
jego charakter
przytulać go mocno do siebie
słuchać bicia jego serca
widywać się z nim rano w drodze do szkoły
myśleć o nim
mieć o nim sny
pisać z nim
jeść razem posiłki
pić herbatę zrobioną przez niego
powtarzać mu ciągle, że go kocham
szeptać mu do ucha
czuć ciepło jego ciała
odpoczywać razem


Kocham wszystko związane z nim. Jest pierwszą myślą gdy wstaję rano, i ostatnią kiedy kładę się spać. Chyba właśnie tak smakuje szczęście. Kocham go, po prostu kocham. Nie za coś, ale pomimo wszystko. Tak mocno, taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak mocno !

12 lis 2013

Tuesday

Witam.
Dzisiejszy dzień w szkole minął nawet dobrze. Na fizyce nie poszłam do odpowiedzi, co nie zmienia faktu, że i tak nie kumam nic z tych zadań i nie umiałabym ich rozwiązać. Na sprawdzianie z geografii napisałam prawie wszystko, także bardzo dobrze. No a kartkówka z angielskiego wcale nie tak źle jak się spodziewałam. Źle napisałam chyba tylko dwa słówka.

Także jest okej, chociaż pogoda jest okropna. Strasznie zimno, ale dosyć narzekania.



 * Sosna tap madl, dotknij swoją laskę, test z geografii, i siedzenie w zimowych kurtkach na polskim * 

10 lis 2013

Before i die.

Kiedyś zobaczyłam na bardzo ciekawym blogu taki post. "100 rzeczy do zrobienia przed śmiercią"

Postanowiłam, że ja też zrobię taką listę, ale ona zapewne zajmie więcej niż 100 punktów. Niektóre rzeczy są mniej ważne, inne bardzo. Niektóre się już spełniły. One będą przekreślone.  Są to jakieś cele, marzenia, niektóre zupełnie nierealne, a nawet zabawne. Jak coś wpadnie mi do głowy to tutaj dopiszę :)

1.Skoczyć ze spadochronem.
2.Skoczyć choć z małego klifu do wody.
3.Polecieć samolotem.
4.Odwiedzić Japonię.
5.Pojechać na safari.
6.Zobaczyć narodziny zagrożonego gatunku np. Pandy.
7.Napisać piosenkę.
8.Napisać książkę.
9.Nauczyć się grać na gitarze.
10.Nauczyć się grać na pianinie.
11.Trzymać na ręce dużego pająka np. ptasznika.
12.Zdobyć jakieś miejsce w konkursie o wysokim szczeblu.
13.Zobaczyć lęg żółwików na plaży.
14.Mieszkać w domu prywatnym.
15.Pójść na wielką imprezę.
16.Wielka bitwa na balony z wodą.
17.Odwiedzić USA.
18.Zwiedzić Londyn.
19.Spać na plaży.
20.Być na każdym kontynencie.
21.Zapuścić bardzo długie włosy.
22.Napisać wiadomość w butelce i ją posłać.
23.Zobaczyć zorze polarną.
24.Oglądać zaćmienie księżyca.
25.Ujrzeć zaćmienie słońca.
26.Przefarbować włosy na ostry kolor.
27.Mieć psa.
28.Zwiedzić katedrę  Notre Dame.
29.Być w Disneylandzie
30.Spotkać się z osobą poznaną przez internet.
31.Pływać z delfinami.
32.Posadzić drzewo.
33.Być na koncercie Evanescence.
34.Nauczyć się zupełnie nie przejmować opinią innych.
35.Obejrzeć zachód słońca z ukochaną osobą.
36.Usłyszeć po przebudzeniu się rano "Dzieńdobry" od kochanego.
37.Zaakceptować to jaka jestem, kim jestem i jak wyglądam.
38.Pójść na studia.
39.Mieć wymarzony zawód.
40.Urządzić komuś przyjęcie niespodziankę.
41.Wejść na wieżę Eiffela.
42.Pojechać w podróż z paczką przyjaciół.
43.Leżeć i oglądać gwiazdy z kimś wyjątkowym.
44.Pocałunek w deszczu.
45.Jechać na tydzień pod namioty  ze "starymi" przyjaciółmi.
46.Poczuć się piękna dzięki komuś.
47.Mieć tatuaż na wewnętrznej części nadgarstka.
48.Mieć drugą dziurke w uchu.
49.Być w telewizji.
50.Jeść sushi.
51.Pomieszkać kilka tygodni z ukochaną osobą w odosobnieniu. Np. chatka nad jeziorem.
52.Oglądać film z ukochaną osobą.
53.Usnąć wtulona w ramię chłopaka.
54.Namalować obraz.
55.Umeblować pokój według własnego pomysłu.
56.Napisać inicjały swoje i ukochanego na drzewie.
57.Zostać zaskoczoną przytuleniem od tyłu.
58.Zrobić świetną "piżama party".
59.Polecieć balonem napędzanym ciepłym powietrzem.
60.Odwiedzić jakąś afrykańską wioskę.
61.Zobaczyć Taj mahal.
62.Oglądać wschód słońca z Nim.
63.Utrzymywać przyjaźń od dzieciństwa do starości.
64.Zobaczyć wielki mur chiński.
65.Odwiedzić operę w Sydney.
66.Nauczyć się surfować.
67.Stworzyć drzewo genealogiczne.
68.Nauczyć się jeździć na snowboardzie.
69.Umieć język Angielski w stopniu bardzo dobrym, i oprócz tego dwa języki w dobrym.
70.Zdać prawo jazdy za pierwszym lub drugim razem.
71.Nauczyć się śpiewać.
72.Zostać honorowym dawcą krwi (cholernie boje się igieł).
73.Mieć syna o imieniu Kuba.
74.Mieć zadbany ogródek.
75.Mieć pudełko z pamiątkami z całego życia.
76.Mieć co najmniej dwóch przyjaciół płci męskiej.
77.Być w stanie nieważkości.
78.Spędzić noc w lesie.
79.Galopować na koniu o zachodzie słońca.
80.Spędzić wieczór na dachu wieżowca z butelką dobrego wina i kimś wyjątkowym.
81.Odwiedzić miejce wybrane przypadkowo na globusie.
82.Napisać list do samego siebie i odczytać go za 20 lat.
83.Ułożyć puzzle co najmniej 1000 części.
84.Zakopać z przyjaciółmi pudełko, które odkopiemy za kilka/kilkanaście lat.
85.Wychować dzieci na wspaniałych ludzi.
86.Prowadzić tego bloga do starości.
87.Mieć wspaniały ślub.
88.Wziąć udział w indyjskim święcie kolorów Holi.
89.Zwiedzić Rzym i Watykan, oraz być na Mszy na placu Św. Piotra.
90.Napisać wiersz.
91.Poznać kogoś sławnego.
92.Dostać różę bez powodu.
93.Miesiąc bez internetu.
94.Wydoić krowę.
95.Zagrać w paintball.
96.Przejechać się na wielbłądzie.
97.Wejść na ściankę wspinaczkową.
98.Wziąć udział w profesjonalnej sesji fotograficznej.
99. Iść na randkę na kawę itp.
100.Przejechać się rollercoasterem
101.Mieć lustrzankę.
102.Uchwycić na zdjęciu błyskawicę.

9 lis 2013

Chorobaa

Witam..

We wtorek rano było mi bardzo gorąco. W autobusie do szkoły czułam jak pot mi spływa po brzuchu, i nie wiedziałam, czym to jest uwarunkowane. W szkole zaczęło mi się robić zimno, i tym sposobem na ostatniej lekcji siedziałam w bluzie, zimowej kurtce, a i tak trzęsłam się jakbym siedziała na krześle elektrycznym. Jak wróciłam ze szkoły, to miałam 37,5 stopnia gorączki, i zasnęłam. Jednak musiałam jechać do szkoły na chwilę zdać wiersz z polskiego, za który i tak dostałam 3. Jak wróciłam ze szkoły to gorączka podskoczyła do 38,5. Pojechałam z mamą na dyżur, dostałam antybiotyk, tabletki na gardło itd.. Jednak najbardziej zmartwiło mnie to, jak moja mama rozmawiała z panią doktor, i gdy ona dowiedziała się, że ja jestem nie szczepiona, i mam zakaz szczepień, to moge się nie dostać na studia medyczne, bo tam są wymagane wszystkie szczepienia, a szczególnie to na WZW typu B.. Zrobiło mi się przykro po prostu, i jak wyszłam z przychodni, to miałam łzy w oczach. Niby to nie jest pewne, może jednak będę mogła mieć wykonywane szczepionki, albo zmieni mi się jeszcze. Ale ta medycyna to w sumie taki mój cel/marzenie, a we wtorek tak jakby w jednym momencie się rozsypało.. No cóż..

Leniwa sobota

Witam !

Dzisiaj spałam do dość późna, potem oczywiście ogarnęłam neta, i to wszystko. No i stwierdziłam, że skoro siedzę w domu, to może zrobię coś produktywnego i posprzątam w szafie. Uzyskałam niezłą kupkę ubrań w których już nie będę chodzić, ale za to w szafie mam wszystko poukładane. A poza tym nie robiłam nic konkretnego. Niedawno założyłam sobie tumblr. no i też, w sumie przez większość wolnego czasu oglądałam obrazki właśnie na tej stronce. Humor mam w porządku, jednak odzywa się we mnie już tęsknota trochę. Hug me please.. No a jutro przyjeżdża chrzestny z dzieciakami na kawę i ciastko. Chyba dzisiaj pójdę wcześniej spać, bo jestem zmęczona. Zdjęcie które widzicie, to moja słit focia z wczorajszego wieczoru. No i zmieniłam dzisiaj wygląd bloga, bo było mi tutaj za ponuro, co wprowadzało mnie w zły nastrój. Podoba wam się ? 

Podoba mi się, a wam ? ;3

3 lis 2013

Długi, melancholijny weekend.

Witam.

Dni od piątku mijają dosyć spokojnie. W piątek wiadomo od rana jeżdżenie po cmentarzach.. Jednak zauważyłam, że niewiele osób naprawdę pomodliło się choć nad grobami bliskich. Mam wrażenie,że to wszystko zaczyna być robione na pokaz, tak samo jak np. tłumy ludzi święcących koszyczki na Wielkanoc, a niepojawiających się nigdy w kościele. Każdy stara się kupić jak najładniejszy znicz, wiązankę, ubrać się tak, żeby znajomi widzieli nasz przepych, albo wykorzystać jeżdżenie po grobach do spotkania z rodziną/sąsiadami i poplotkowania sobie o ludziach.. Naprawdę uważam, że ludzie coraz więcej rzeczy zaczynają brać tylko powierzchownie, materialnie i na pokaz. W te dni powinniśmy powspominać zmarłych bliskich, modlić się za nich, i po prostu pamiętać, ale nieważne.

Sobota jakoś minęła, tak trochę leniwie, w domku.

No a dzisiaj byłam u babci, potem poszłam do Kamila i na Mszę. Ogólnie dzień trochę przygnębiający, ale nie chce wnikać w szczegóły..

Zaraz zbieram się do spania. Ale dodam jeszcze kilka jakiś zdjęć, obrazków..

Zdjęcie na konkurs "Trzynaście"

Taki miałam makijaż na dyskotece halloweenowej w szkole. Wygrałam z Ciurką bilety do kina ;3

Bardzo mi się to zdjęcie podoba. Mojego autorstwa, robione aparatem Ewy z klasy :) 




Ja i Natalka na wycieczce klasowej do stadniny <3

29 paź 2013

Praca nad sobą

Piękne.
Witam !

W szkole itd. wszystko okej, ale mam ochotę poruszyć pewną kwestię a mianowicie pracę nad sobą.

Każdy z nas chyba ma takie aspekty swojej osobowości, zachowania nad którymi chce pracować, bo niosą ze sobą negatywne skutki. No i tak też zdałam sobie sprawę, że czasem zaczynamy popadać w rutynę i tą pracę nad sobą rzucamy gdzieś w kąt. A to jest złe. Także podwijam rękawy i biorę się za siebie i swoją osobę, bo znowu się zrobi z tego niezły szajs (w sensie ze mnie). No, a teraz idę spać, dobranoc !

26 paź 2013

Festiwal w Pyskowicach.


Tydzień minął bardzo spoko, no a dzisiaj rano pojechałam z mamą po buty. Po prostu się w nich zakochałam, jeszcze po spędzeniu w nich całego dnia stwierdzam, że są mega wygodne i po prostu je uwielbiam. Kupiłam sobie czarne, skórzane workery (że tak powiem oficerki sznurowane), mega są.

No a potem razem z moim ukochanym Digerido pojechaliśmy na festiwal do Pyskowic. Zapakowaliśmy się w dwa busy, i pojechaliśmy. Było tak bardzo gorąco, po prostu cudowna pogoda.. Przebieranie się w busie ze swetra w koszulkę występową zawsze spoko. No i na miejscu oczywiście nasz Joker-owski makeup na początek. Tak, tak.. Tańczyłyśmy dziś ostatni raz ten stary układ z zeszłego roku, bo nowego jeszcze nie mamy, dopiero nad nim pracujemy. No i zatańczyliśmy, Damian razem z nami w zastępstwie za Martę, i ogólnie wyszło dobrze, ale jak zeszłam ze sceny to myślałam, że głowa mi eksploduje. Bolały mnie bardzo zatoki i ogólnie głowa, nie mogłam wytrzymać. No i jeszcze musieliśmy czekać około 2 godzin na ogłoszenie wyników. Zdobyłyśmy wyróżnienie. I tak nieźle, bo dostałyśmy statuetkę i dyplom..No a potem zabraliśmy się znów w dwa busy. Śmiesznie wyszło, bo jechałam z Damianem na przednim podwójnym siedzeniu obok kierowcy. Pierwszy raz zdarzyło mi się jechać busem z takimi miejscami obok kierowcy, ale przynajmniej dużo było widać. W trakcie podróży zmógł nas sen, przynajmniej mnie i Damiana, bo wiem, ze w tylnej części busa dziewczyny rozmawiały. No i potem wróciłam już do domku, kąpiel, zmycie do końca pozostałości tej cholernej farbki do twarzy. No ale na szczęście to ostatni raz kiedy tańczyłyśmy ten zeszłoroczny układ. Teraz czas zabrać się porządnie za ten nowy. Mamy już fragmenty i już mi się podoba, ma moc.

A jutro idę odwiedzić babcię, na Msze, no i miałam jechać do znajomych z klasy robić projekt na angielski, ale może jakoś inaczej to ogarniemy niż spotykając się, bo tak będzie każdemu z nas wygodniej jeśli to spotkanie jutro się nie odbędzie.

No a teraz jeszcze popiszę sobie z Kamilem, i dokończę oglądać film "Całkiem zabawna historia", o ile dotrwam do końca, po tak mocnym bólu głowy, który na szczęście już przeszedł.


Jakaśtam słitfocia z kiedyś

Nie wiem co jest w tym zdjęciu takiego, ale jakoś mi się podoba :)

A to zdjęcie które udało mi się zrobić w zeszłym tygodniu. Piękne jesienne kolorki.






19 paź 2013

Odpoczynek..

Ten tydzień był masakryczny. Pod względem nauki, szkoły, ocen, wszystkiego. Zaczyna mi brakować czasu na cokolwiek, plus tyle nauki i brak chęci na to. No ale jakoś minęło. W piątek miałam już dość dobry humor, dzisiaj w sumie też. Pogoda dziś była bardzo ładna. Ogólnie, jakoś mam mało weny ostatnio, życie i szkoła zabardzo mnie absorbują :)


Przepiękne (made by http://deligaris.deviantart.com/)
Ja gdy zdam sobie sprawę, że czeka mnie jutro tyle nauki, i kolejny tydzień tak zawalony.



14 paź 2013

Długi weekend.

Sobota minęła mi bardzo spokojnie. Najpierw sprzątałam, potem spędziłam wieczór z Kamilem. No a wczoraj byłam na 7.30 na Mszy w centrum, bo zbierałyśmy pieniądze na stypendia dla uzdolnionych z biedniejszych rodzin. Po południu wybrałam się z Kamilem na urodziny kumpla. Były małe przygody w związku z kupnem prezentu, no ale nieważne. Było fajnie, pogadaliśmy sobie, pośmialiśmy się. Trochę dzięki tym rozmowom zdałam sobie sprawę, że za dwa lata z hakiem już będę wybierać kierunek studiów. Niby to dużo czasu, ale zleci w mgnieniu oka. I rozmyślając tak nad tym, zdałam sobie sprawę, że ja chyba jednak nie wiem co chcę robić w życiu. Zastanawiam się od dłuższego czasu nad medycyną, może chirurgią albo psychiatrią, jednak zdaje sobie sprawę, że chyba jestem za słaba psychicznie na chirurgię, na psychiatrię też. Nie wiem, nie wiem. Mam już mętlik w głowie. Poza tym medycyna to bardzo wymagający kierunek. Hmm, tak sobie nad tym rozkminiam i rozkminiam i.. nic. No cóż, jeszcze trochę czasu mam, jednak przydałoby się już wcześniej znaleźć swój życiowy "silnik napędowy" i coś co chcę robić w życiu.


Uwielbiam ten rysunek..Chciałabym tak

10 paź 2013

Świetny dzień !

Dzisiejszy dzień był naprawdę bardzo przyjemny.

Wyspana pojechałam do szkoły, w autobusie sobie powtarzałam na Pp i angielski, jednak ani na tym ani na tym mnie nie pytano. Bardzo podobał mi się wf. Na pierwszej godzinie mieliśmy różne ćwiczenia na stanowiskach. W tle leciała muzyka z radia, wszystkie ćwiczenia były spoko, bardzo mi się podobało. Skupienie na ćwiczeniach, relaks, uśmiech, no i to mi się podoba. Zakwasy na brzuchu będą, ale to dobrze. A na drugim wf poszliśmy na boisko zagrać w piłkę nożną. No i przy tym dużo śmiechu i emocji jak zwykle, nawet udało mi się strzelić jednego gola. Uwielbiam moją klasę, nauczycieli też prawie wszystkich. Atmosfera szkoły jest jak najbardziej pozytywna, nie ma jakiś głupich spojrzeń ze strony starszych itd. Po prostu wszystko mi się podoba. Jeszcze nie przytłoczyła mnie nauka, daję radę. Tak czy siak nie potrafię się inaczej uczyć niż wieczorem, w nocy, na sam koniec wszystkiego, leżąc już w łóżku. Oceny są w porządku. Mam 2 dwóje, a reszta to czwórki i piątki. Wszystko jest w porządku. Naprawdę !

No a po południu jako, że na jutro nie mam nic konkretnego do nauki poszłam się spotkać z moim skarbem. Uwielbiam takie popołudnia i wieczory. Poza tym,  uwielbiam jak specjalnie mnie wkurzasz i wkręcasz, chociaż wkurzam się przy tym to i tak uważam to za kochane, takie NASZE, specyficzne.. :3

No i tak na koniec jeszcze wspomnę, że dziękuję Sylwii za rozmowy. Zawsze brakowało mi starszej siostry, no to teraz mam taką Ciebie, prawie jak starsza siostra, aaaaa <3

I jeszcze pytanie do was. Jak podoba wam się w nowej szkole (jeśli chodzicie do nowej szkoły), i jak tam oceny po tym pierwszym miesiącu ?


Piosenka Bednarka jest świetna, no i kojarzy mi się z dzisiejszym wf-em bo leciało w radio.



8 paź 2013

Integracyjna cz.2

No więc przejdę do pobieżnego opisania integracyjnej. Nie chce mi się krok po kroku pisać co się działo, bo byłoby tego za dużo, poza tym nie mam weny.

Powiem tak :
-Mój pokój the best
-Telegazeta w TV
-Tomek na korytarzu
-Dyskoteka była mega
-Pyszne żarcie
-Łażenie po nocach po korytarzu
-Barierka w ścianie
-Różany zapach
-Przygody Jagody i Arabska Laska Regeneracji
-Prezentacja mojej klasy

Wiem, że nic wam to nie mówi, no ale nieważne. Takie "słowa klucze" do wspomnień z wycieczki. Naprawdę nie chce mi się wszystkiego opisywać. Wrzucę kilka zdjęć i tyle :)

Ja i Patka

Porządek musi być





Na tym wyjeździe zakochałam się w górach.. po prostu się zakochałam.. 

Pomysły przy farbowaniu rękawiczek do scenki "lekarskiej"


Uwielbiam ten gif. Kamil,Wiktor,Krzysiu, Kamila, Paulina i Ania



5 paź 2013

Wycieczka Integracyjna ! cz.1

Witam !

Dzisiaj o 14 wróciłam z trzydniowej wycieczki integracyjnej, jednak od razu zasnęłam, bo dzisiejszej nocy prawie cały ośrodek poszedł spać dopiero koło 4-5. Także już trochę odespałam, i staram się wypakować i ogarnąć to wszystko. No a zdjęcia i relację z wycieczki dodam dopiero później, jak będę miała trochę więcej zdjęć od innych ludzi i w ogóle :) Ale mogę przyznać, że było świetnie, i chętnie pojechałabym jeszcze nie raz na taką integracyjną !

2 paź 2013

Październik

No więc rozpoczął nam się miesiąc październik, jak zapewne wszyscy wiedzą. Dzisiaj już pierwszy raz tym sezonie jesienno - zimowym był przymrozek, ludzie musieli skrobać szyby aut.

W szkole wczoraj był dzień chłopaka. Nasi chłopcy dostali od nas takie skromne paczuszki, profesorowie dostali koszulki ze śmiesznymi, pasującymi napisami. Były też różne konkurencje dla trójki dziewczyn z każdej klasy. Najgorsze było picie kefiru. Wypiłam chyba pół litra kefiru w ciągu kilkunastu-kilkudziesięciu sekund.. Masakra. No a dzisiaj wszystko okej, gdyby nie ta kartkówka z geografii. Ciekawe skąd mam wiedzieć jaka jest stolica Libii, jak nawet nic o tym nie było wspomniane, no super będzie 2. Ale miłą częścią dzisiejszego dnia były dwie lekcje angielskiego, na których nasza klasa miała spotkanie z egipcjanką i turkiem, którzy od kilku dni mieszkają u nas w Jaworznie, i spędzają czas u nas w szkole. Obydwoje bardzo sympatyczni, podowiadywałam się trochę ciekawych rzeczy o Turcji i Egipcie. Swoją drogą, mam karteczkę od egipcjanki z napisanym swoim imieniem po egipsku i po japońsku, a z turkiem kojarzy mi się taniec weselny który prezentował razem z Olą.

No a po szkole zasnęłam, i potem na trening.. Na szczęście na jutro nie musiałam się niczego uczyć, bo nie mamy takich lekcji wymagających, a ponadto z racji tego, że mamy dzień języków obcych każdy kto przebierze się za postać z filmu,bajki,kultury Anglii,Francji,Niemiec lub Hiszpanii będzie zwolniony z odpowiedzi. Ja przebieram się za... Aa to słodka tajemnica, jutro wam powiem !


Cudowne <3

29 wrz 2013

Hello autumn !

Witam.

Nie było mnie tu równy tydzień. Ojej, tak jakoś wyszło, wiecie.. Szkoła, treningi i tak dalej.

W szkole jak najbardziej spoko, zaczyna się już rozkręcać. To co, że mam dwóję z matmy, ale inne oceny są dobre. Klasa się coraz lepiej dogaduje. W szkole jest super. W poniedziałek mamy dzień chłopaka, ciekawe jak to będzie. Poza tym, w środę mamy otrzęsiny, czyli zostaniemy okoceni, i będziemy już "oficjalnie" licealistami. A w czwartek wszystkie cztery 1 klasy jadą do Poronina. Wracamy w południe w sobotę. Bardzo mnie to ciekawi, będzie śmiesznie ! No i mam nadzieje, że nie będzie strasznie zimno. Mi już teraz, tutaj jest zimno, a co może być za tydzień w okolicach Zakopanego? Zimno !

Dzisiaj byłam u Kamila na urodzinach. Było fajnie, nie powiem, że nie. Najważniejsze, że mogłam się przytulić dziś i zobaczyć ten uśmiech :3

A teraz lecę już spać, bo boli mnie głowa i jestem zmęczona ..