22 lis 2013

Busy week.

Ostatni raz pisałam notkę tydzień temu. Nie miałam czasu ani chęci do pisania czegoś tutaj. Nie wiem nawet, czy byłabym w stanie sklecić coś sensownego i trzymającego się kupy. Ten tydzień pod względem nauki był "dość" napięty. Każdego dnia jakaś kartkówka, sprawdzian, odpowiedź. Ale na szczęście tydzień już się kończy.

Środa była bardzo miłym dniem. Mogłam pospać trochę dłużej, bo w środy mam do szkoły na 9.50. Nie miałam na ten dzień też za dużo nauki oprócz sprawdzianu z angielskiego, który poszedł mi w miarę dobrze. Tego dnia jednak spotkała mnie motywująca i bardzo miła sytuacja. Na wf zdawaliśmy odbijanie piłki górnym sposobem od ściany. Za 20 odbić była 2, 30-3 itd.. No i, jakoś tak dziwnie mi nie wychodziło. Zaczęłam się wkurzać, i coraz bardziej starać, żeby osiągnąć lepszy wynik. Klasa zaczęła grać w koszykówkę, ale nauczyciel dalej pozwolił mi próbować. Z każda nieudaną próbą denerwowałam się na siebie jeszcze bardziej, jednak postawiłam sobie za cel dostanie piątki lub szóstki. Wiedziałam, że potrafię to zrobić, bo nie jest to nic trudnego, jednak nie mogłam się skupić za bardzo na tym, bo robiłam to zbyt na siłę. Profesor cały czas mówił tylko "Uśmiech na twarz, i spróbuj jeszcze raz". No i w końcu nie udało mi się zdobyć tej szóstki, piątki teoretycznie też, ale w dzienniku i tak mam wpisaną -5, ponieważ nauczyciel lubi ambitnych ludzi, i widział, że naprawdę staram się to zrobić, i, że mam ambicje na wyższą ocenę niż 4. To mi trochę uświadomiło, że warto być ambitnym. W różnych sprawach. Wymagać od siebie, nawet gdy inni od nas nie wymagają.

Teraz idę spać, bo jutro po od razu po szkolę jadę z Kamilem, Ciurką, Patką i Olką na Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia

Dobranoc !


Budynek Miejskiej Biblioteki Publicznej w Centrum wieczorem :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz kilka słów od serca.