22 gru 2013

Christmas time is coming !



Witam !

Nie pisałam oj, dość długo. Ostatni post ukazał się jeszcze podczas mojego pobytu w szpitalu, a dokładnie 12-go grudnia. Od tamtego czasu zmieniło się to, że jestem już w domu, od poniedziałku. W środę zdjęli mi resztę szwów. Zdejmował mi je, tak samo jak w poniedziałek lekarz, na którego mówiłam "misiu" taki dość młody, postury "misia" a jeszcze dobiło mnie to, jak mama powiedziała mi potem, że jak wyjmował mi szwy i schylał się nade mną, to widziała jego szare bokserki w prosiaczki, haha. No i tak od poniedziałku leżę w domu, nudze się, jestem jeszcze słaba. W piątek mama zawiozła mnie do szkoły na wigilię klasową, bo i tak trzeba było iść do dyrektorki, dowiedzieć się co z moją klasyfikacją i ocenami na półrocze. Mam przesuniętą klasyfikacje do końca lutego, żebym mogła nadrobić zaległe oceny, bo do szkoły idę, uwaga... dopiero 2-go lutego, po feriach. Masakra.

Wracając do szkolnej wigilii. Pierwsze co stało się jak weszłam do klasy, to uwaga wszystkich zwrócona na mnie, i kilka osób podlatujących do mnie, wołających "Martynka" i przytulających mnie, pytających jak się czuję. Standardowo w tle leciały kolędy z radia, a my dzieliliśmy się opłatkiem. Pierwszy raz dostałam tyle razy życzenia o rozwijaniu talentu w rysunku, i fotografii. Bardzo miłe było to, jak ludzie przytulali mnie, i życzyli zdrowia i tego, żebym już nie znikała na tak długo, no i żebym w lutym powróciła w wielkim stylu. Potem zasiedliśmy do stołu, ja mam dość ograniczone możliwości żywieniowe narazie, więc zjadłam kilka ciasteczek, no i jednego małego pasztecika. Ogólnie, było bardzo miło na tej wigilii, pomimo tego, że nie pogadałam zbyt dużo ze wszystkimi, to składanie sobie życzeń było naprawdę bardzo miłe. Chcę już wrócić do szkoły, bo lenistwo mnie męczy, a w szkole zawsze dzieje się coś ciekawego, są jakieś akcje, i w ogóle. Poza tym, przez ten wyrostek stracę praktycznie dwa miesiące w szkole. Stęsknie się za tymi ludźmi, już trochę mi ich brakuje.

No a swoją drogą, to w ciągu dwóch tygodni schudłam 6-7 kg. Podobno widać to po moich nogach i rękach. Faktycznie, ostatnio zauważyłam, że bardziej widać mi żyły na rękach i kostki u dłoni. Jestem słabsza, i czuję to, że schudłam. Na wigilii ludzie życzyli mi tego, żebym przytyła, bo wyglądam jak szkielet. Jak już zacznę normalniej jeść, jak dieta nie będzie tak rygorystyczna(narazie nie mogę jeść czkolady,pić soków, jeść smażonych, ani ostrych potraw itd.) to pewnie przytyję kilka kg, ale nie wiem czy wrócę do tamtej wagi. Całe życie miałam niedowagę, więc to dla mnie nic nadzwyczajnego, ale teraz moja waga w stosunku do wzrostu klasyfikuje się jako "wychudzenie". Trzeba będzie chociaż trochę przytyć, dla własnego dobra.

No a w piątek wieczór byłam też na wigilii Oazowej. Też stęskniłam się za tym towarzystwem. Jak tylko mama mnie przywiozła tam na naszą salkę, to wszyscy mnie wyściskali na powitanie, potem zasiedliśmy do stołu, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, coś tam przekąsiliśmy. Oni wszyscy jedli sobie pyszne ciasto z galaretką i zatopionymi w niej delicjami, a ja mogłam tylko patrzeć i jeść zwykłe ciasteczka, ale cóż. Potem pośpiewaliśmy kolędy, i daliśmy sobie prezenty. Wcześniej każdy losował sobie osobę dla której ma prezent. Ja miałam prezent dla Aldony, a ona dla mnie. Przypadek? Nie sądzę. Ja dałam jej budzik, kartkę no i bransoletkę, którą sama wykonałam. Kupiłam tylko w bardzo fajnym sklepie taką "blaszkę" z napisem, i sznurek, no i zrobiłam z tego bransoletkę, z resztą dodam zdjęcia. Sobie też sprawiłam taką bransoletkę, ale z innym napisem.

No a dzisiaj porządki przedświąteczne, prezenty zapakowane (sama sobie wybierałam prezent, ale przynajmniej mam pewność, że jest to coś co chcę i co mi się przyda), szafa przystrojona lampkami, no i przede wszystkim, przepyszne pierniczki upieczone. Jutro zostaje ubieranie choinki, ale to działka mojej mamy, bo ona robi to najlepiej, no i dekorowanie pierniczków. Z ogromną chęcią zjadłabym je wszystkie, no ale muszą zaczekać do wtorku. Dla Kamila też mam prezent, który po zapakowaniu wygląda tak uroczo, że masakra.

A co ze świąteczną atmosferą ?
Zaczynam ją powoli czuć. W tym roku jest to trochę pokomplikowane przez ten mój wyrostek, bo za dużo w domu pomóc nie mogę i w ogóle. Jednak jak wczoraj zaczął prószyć śnieg, to poczułam nieco atmosferę świąt. Dzisiaj przy pakowaniu prezentów razem z mamą i ciocią też to poczułam. No i przede wszystkim słuchając świątecznych piosenek, ale nie tych standardowych lecz nieco innych, a konkretnie jednej. KLIK <-- jest to piosenka w wykonaniu moich ulubionych youtube'rów czyli Karola i Włodka(uwielbiam Karola za całokształt, jego teksty, rymowanie, i za śpiewanie, szczególnie w tym filmiku na końcu, po prostu uwielbiam tego mężczyznę).

A teraz idę spać, bo jutro czeka mnie pracowity dzień :)
Ja, Kamil "Jeleń" i Ciurka. Wigilijnie

Z tyłu też jest grawer. Hope shapes the future, a Aldona ma Faith to always believe

Zapakowany prezent dla Kamila. Czy taka paczuszka nie wygląda uroczo ? ;3
To dostałam od Aldonki. Mega fajny piórnik/saszetka z prasowanego drewna ozdobiony decoupage i choineczka z filcu, która jest przeurocza

2 komentarze:

  1. jakie śliczne te zdjęcia ;) cały blog masz wspaniały!
    zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne blaszki :D
    Życzę sobie 1 pierniczka w zamian dostaniesz ciacho (takie co możesz wszamać ;p)
    A no i jeszcze to nie wasza salka wypraszam sobie(nam) - społeczność MAPET :D

    OdpowiedzUsuń

Napisz kilka słów od serca.