28 gru 2015

Koncert Ich Troje

Witam !

Znów nie było mnie tutaj tak długo, ale naprawdę chce się zrehabilitować. Nowy rok, nowe postanowienia, i tak wyjdzie w praniu jak się to wszystko poukłada, ale zawsze warto próbować.

Jednak głównym powodem dla którego piszę ten post jest to, że chcę się podzielić bardzo radosną "nowiną" z mojego życia, a mianowicie: Spełniłam swoje największe marzenie dzieciństwa !

Mając 5 lat zaczęłam słuchać zespołu Ich Troje i wpadłam jak śliwka w kompot. Mama opowiada mi jak codziennie śpiewałam razem z Michałem piosenki z ich płyty. Ja natomiast pamiętam to, że miałam nad łóżkiem powieszony ogromny plakat z Panem Wiśniewskim, i CO WIECZÓR dawałam mu buziaka na dobranoc i w wieczornym pacierzu modliłam się o to, żebym pewnego dnia spotkała Michała. Byłam tak wielką-małą fanką, że potrafiłam zalewać się łzami, ponieważ chciałam, żeby Michał przyjechał do mnie do domu i zaśpiewał dla mnie.

Potem nastał dla mnie czas słuchania innej muzyki, innych wykonawców, takich jak np. Avril Lavigne, Pink, Rihanna itd. Ich Troje zeszło na dalszy plan, ja też w pewien sposób wyrosłam z mojej miłości do tego zespołu, a szczególnie do Michała, który był moją "pierwszą miłością".

Minęło 13 lat od momentu gdy miałam obsesje na punkcie Michała, jestem już pełnoletnia, piszę w tym roku maturę. Przeglądając pewnego razu Facebooka kilka miesięcy temu zauważyłam, że zespół Ich Troje w tym roku obchodzi 20lecie istnienia i z tej okazji wyruszają w trasę koncertową po Polsce. W mojej głowie zrodził się pomysł, żeby pojechać na koncert. Jednak przez pewien czas nie mówiłam o tym nikomu.

Jednak ciągle chodziło mi to po głowie, z ciekawości sprawdziłam transport. Na początku miałam pewne problemy z ogarnięciem tego, jednak w końcu się udało. Powiedziałam o tym koncercie mojemu chłopakowi. On z Ich Troje nie ma nic wspólnego, zna kilka piosenek, tych co wszyscy czyli np. "A wszystko to..". Jednak ciągle o tym mówiłam. Kamil zobaczył, że naprawdę mi na tym zależy i postanowił, że pojedzie ze mną na ten koncert. Kupiliśmy bilety na PolskiegoBusa i na koncert i wszystko zostało już ustalone. Odliczałam dni do 13 grudnia, do godziny 18.00 o której miał się zacząć koncert.

W końcu nadszedł ten dzień. Pogoda była okropna, jednak pojechaliśmy do Częstochowy te 70 km. Na miejscu okazało się, że ta Hala Sportowa na której odbywał się koncert jest położona dość spory kawałek drogi od dworca kolejowego. Jednak nie zniechęciło to nas. Zjedliśmy obiad w Galerii Jurajskiej i potem wyruszyliśmy spacerem na miejsce koncertu. Byliśmy godzinę wcześniej i czekaliśmy przed drzwiami. Na początku wydawało mi się, że będzie mało ludzi. Jednak parę minut przed otwarciem drzwi, całe duże pomieszczenie w Hali Sportowej było wypełnione ludźmi.

O godzinie 18.00 wpuszczono nas na Halę gdzie stała już wielka scena. Udało mi się z Kamilem stanąć w 4 rzędzie przy samym środku sceny. Byłam tak bardzo podekscytowana, że cały czas coś mówiłam do Kamila, podskakiwałam itp. Emocje były naprawdę oszałamiające. No i w końcu na scenę wyszedł cały zespół Ich Troje, a przede wszystkim Michał Wiśniewski. Spełniło się moje największe marzenie z dzieciństwa. Zobaczyłam moją pierwszą miłość i idola. Byłam naprawdę bardzo szczęśliwa. Nawet jeśli od wielu lat słucham Ich Troje naprawdę sporadycznie to jednak spełnianie marzeń zawsze niesie ze sobą niewyobrażalne szczęście dla mnie. Pozwala mi to naprawdę uwierzyć w siebie i w to, że nie ma rzeczy niemożliwych.

We wspaniałej atmosferze minęły 2 godziny koncertu. Bujałam się pod sceną, zdzierałam gardło przy piosenkach których tekst dobrze znałam, kilka razy miałam łzy w oczach gdy przez uczucia uniesienia docierały do mnie te realne przemyślenia, że naprawdę pare metrów ode mnie stoi Michał, że naprawdę słyszę TEN głos który tak uwielbiałam, i nadal uwielbiam. Był to naprawdę genialny koncert, zarówno pod względem audio-wizualnym jak i pod względem po prostu występu i "teatralności" Michała którą zawsze tak bardzo lubiłam. Oczywiście nie mogę zapomnieć o Marcie Millan, która ma naprawdę dobry wokal, no i o genialnym Jacku Łągwie, który ma świetny wokal, i dopiero na koncercie to zauważyłam i doceniłam.

Po koncercie udaliśmy się taksówką na dworzec PKS i czekaliśmy na powrotnego PolskiegoBusa. Siedząc na przystanku, gdy emocje już trochę opadły po prostu siedziałam z uśmiechem na twarzy a po policzkach leciały mi łzy. Koncert był świetny, jednak najbardziej uszczęśliwił mnie chyba sam fakt spełnionego marzenia. Marzenia, które siedziało w mojej podświadomości i sercu od 13 lat, aż w końcu doczekało się spełnienia. Oczywiście nie udało by się to bez ogromnego poświęcenia ze strony mojego chłopaka, który pomimo tego, że nie lubi Ich Troje to pojechał ze mną, żeby spełnić to moje ogromne marzenie. To był najpiękniejszy prezent jaki mogłam dostać (trochę wcześniej) na Gwiazdkę - Koncert mojego pierwszego i największego idola w towarzystwie mojej największej miłości.

2002-2015. Michał od zawsze, na zawsze <3 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz kilka słów od serca.