No więc w niedzielę wstałam dość wcześnie, bo szliśmy wszyscy na Mszę na 7.00, żeby się pożegnać z Ks.Andrzejem. Jakieś panie składały podziękowania, bo w środę tego nie zrobiły, i jak ksiądz zaczął dziękować i mówić o miłości do bliźniego, to się wszyscy popłakaliśmy. No a potem przyszłam do domu i zasnęłam, bo byłam strasznie nie wyspana. A potem na 16 poszliśmy do Adama, bo urządziliśmy sobie "maraton filmowy". Chłopcy zostali na noc, ja poszłam o 21:30, Ada troszkę wcześniej, a Iza i Tocha coś koło północy. Było mega śmiesznie, szczególnie wojna na poduchy, udawanie brata Adama, smarowanie się pianką do golenia w łazience, i żółty kubeczek Ady, haha. Zdążyliśmy objerzeć kawałek filmu "Leon Zawodowiec", ale potem obejrzeliśmy "Koszmar z ulicy wiązów" (tą nową wersję) i "Straszny film 3" na którym co chwilę wybuchaliśmy śmiechem. Ogólnie było baardzo fajnie ! ;)
Kilka zdjęć z neta :p
To akurat nie z neta, tylko ja bawiąca się z małym wielbłądem w sobotę w stajni ;3 |
Brzuch <3 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz kilka słów od serca.