18 lut 2014

Walentynki + Miła wizyta

Witam !

Znów się opuściłam w pisaniu notek. Jestem na siebie o to zła, bo zamiast utrwalać tutaj wspomnienia i rozwijać się w jakiś sposób pisząc tutaj, to ja to olewam, brawo geniuszu.

Nie pisałam cały tydzień. A co ciekawego się działo ?
Szkoła jak to szkoła, nauka, latanie i załatwianie spraw Samorządu Uczniowskiego. W czwartek po południu w szkole zorganizowana była dyskoteka walentynkowa. Zjawiły się osoby praktycznie tylko z pierwszych klas, szczególnie z mojej i 1b. Mimo wszystko bawiliśmy się w miarę dobrze. No a w piątek w szkole było karaoke na korytarzu dla wszystkich klas, fajnie się tak śpiewało.

Ogólnie walentynki są dla mnie komercyjnym i trochę bezsensownym świętem, bo miłość powinno się okazywać na co dzień, jednak mimo to spędziłam ten dzień z Kamilem. Miałam dla Niego nawet mały "prezencik". No ogólnie w piątek kończyłam lekcje godzinę wcześniej niż On, więc przyjechałam do domu, zaczęłam się ogarniać. Nagle dzwoni Kamil i pyta za ile będę wychodzić z domu i iść do Niego, powiedziałam, że za około 10 minut. Nagle 2 minutki później zadzwonił znowu i oznajmił, że za minutkę będzie u mnie. I takim sposobem za minutkę już otwierałam drzwi, żeby ujrzeć za nimi uśmiechniętego, kochanego i cudownego mężczyznę którego kocham, z czerwoną różą w ręku. Było to baardzo, bardzo miłe, a fakt, że jestem romantyczką i dostanie czerwonej róży od chłopaka uważam za cudowne, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Włożyłam różę do dużego kufla na piwo (to już jest mało romantyczne, ale nie mam wysokiego wazonu) i razem z Kamilem poszliśmy do Niego. Spędziliśmy popołudnie raczej spokojnie i jak zazwyczaj. Zaczęliśmy oglądać film "Wilk z Wall Street", musimy go dokończyć w któryś dzień.

No a w sobotę odwiedził nas ks. Andrzej który aktualnie studiuje w Rzymie, i po pół roku studiów przyjechał do Polski na dwa tygodnie. Na świetlicy przy kościele zorganizowaliśmy "spotkanie". Wcześniej byliśmy wszyscy na Mszy na której czytałam czytanie (lubię to robić, już nawet nie stresuje mnie świadomość tego, że wszystkie ławki w kościele zapełnione są ludźmi, a ja wychodzę na sam środek), no a po Mszy poszliśmy na świetlicę. Tam przygotowane już były przekąski, sałatka itd. Było nas około 20 osób więc było wesoło i naprawdę cudownie. Wydaje mi się, że wszystkim nam brakuje tutaj ks. Andrzeja. Nie znam drugiego człowieka z tak widocznym powołaniem do kapłaństwa. Jest to człowiek tak serdeczny i mający to "coś", że nie da się przy nim być smutnym. Z zaciekawieniem słuchaliśmy opowieści o tym jacy to włosi są gadatliwi i wiecznie niedoinformowani, graliśmy w bieganego ping-ponga, w piłkarzyki, w bilard. Ksiądz przywiózł też ze sobą album ze zdjęciami który zrobiliśmy mu na "pożegnanie" gdy wyjeżdżał, więc też powspominaliśmy sobie.To nic, że spędziliśmy, włączając w to Mszę czas od 18.00-23.30. Było cudownie po pół roku spotkać się w takim gronie, poczuć taką wszechogarniającą radość, posłuchać mądrych rzeczy, śmiesznych historii i poczuć to co kiedyś. Następne spotkanie w czerwcu.

No a w niedzielę i dziś nie widziałam się z Kamilem, bo całą niedzielę przespałam, i miałam się uczyć zamiast spotkać czego oczywiście nie zrobiłam i byłam na siebie wściekła, a dzisiaj obydwoje mieliśmy dużo nauki. Jednak nareszcie jutro się zobaczymy :)

Już wszystko naszykowane..
Wielkie powitanie
"Kłótnia małżeńska" Adama i Tomka
Wszyscy z zaciekawieniem opowiadają śmieszne historie
Gra w bieganego- tyle radości
Dream Team w piłkarzyki- drużyna koszul- wygrana bez przeszkód
Twórczość Aldonki :3
Ja zanim odpadłam..
Gdy komuś się nudzi- związuje sznurówki 11 parom butów
Okładka albumu 
Zdjęcie z serii "moment przed wypadkiem"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz kilka słów od serca.