23 mar 2017

Luźny tydzień

Mały update ode mnie. Chcę wrócić do regularnego pisania. Mam nadzieję, że wena wróci, i oprócz trywialnego opisywania dni na studiach (na których wiele się nie dzieje) natchnie mnie na coś ambitniejszego, może nawet jakiś nowy 'fromat'.. zobaczymy.

Ten tydzień jak do tej pory jest całkiem w porządku. Oprócz poniedziałkowego kolokwium z Poznawczej Psychologii Stosowanej, (które raczej mi nie poszło), nic takiego się nie działo, ponieważ wtorki mam wolne, więc cały dzień spędziłam w domu, a dziś miałam odwołane poranne zajęcia z Neurobiologii i nie opłacało mi się jechać na dwa pozostałe wykłady. Jutro mam rano zajęcia z Metodologii, które dotychczas nie ujęły mnie za serce, a także ćwiczenia i wykład z Emocji i Motywacji. Czwartki to jedne z moich ulubionych dni tego semestru, ponieważ jest to ciekawy, życiowy przedmiot, prowadzący jest naprawdę jednym z moich ulubionych wykładowców jak dotychczas, no i ogólnie przedmiot jest na plus. Jutro są 'ważniejsze' zajęcia, bo moja trzyosobowa grupa przeprowadza część badania na reszcie naszej grupy. Niestety nie jest to żadne ciekawe badanie empiryczne z pomiarami fizjologicznymi ani nic takiego, a tylko zwykły kwestionariusz na temat Wartości do wypełnienia. Mimo wszystko możemy 'zasmakować' choć w minimalnym stopniu bycia 'badaczem'. 

Jest jedna rzecz nad którą chcę, a nawet muszę popracować, bo utrudnia mi ona funkcjonowanie. Mianowicie nie mogę zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę.. od zawszę tak robię, ale teraz staje się to coraz bardziej uciążliwe. Przykładem jest ten weekend. Jako, że do połowy kwietnia piątki mam wolne - mój weekend trwa trzy dni. Wiedząc, że w poniedziałek czeka mnie kolokwium, powinnam zacząć uczyć się w piątek, lub conajmnej w sobotę, żeby na spokojnie wszystko sobie ogarnąć bez stresu. Ja jak zwykle zabrałam się za to w niedzielę po południu.. Nie trudno domyśleć się jakie będą efekty tej panicznej nauki na ostatnią chwilę. No cóż, mam nad czym pracować w ciągu najblższych miesięcy. Jedynym plusem tej sytacji było to, że w piątek zobaczyłam się z moją 'ekipą' z liceum, a potem z Patką i Paulą jeszcze wytańczyłyśmy się w klubie do 3 nad ranem. Było super, szczególnie, że to taki cywilizowany klub [czyt: nie ma hołoty jak w Energy2000 itp.], a muzyka jest naprawdę dobra i można się wyszaleć i zmęczyć na parkiecie. 

A teraz lecę spać bo jutro wstaję trochę wcześniej, bo muszę skoczyć rano do Biedry, Dobranoc!   

Takie odważne jesteśmy z Patką, że dałyśmy się "ustrzelić" Panu Fotografowi ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz kilka słów od serca.