22 paź 2011

It's friday

Aloha !

Dzisiejszy dzień, jak wszyscy zapewne wiecie, jest długo oczekiwany. Piątek. Początek dwóch dni błogiego odpoczynku.Ja ten dzień spędziłam, baaardzo, bardzo pozytywnie. Po szkole wybrałam się z Sylwią,Olą,Karoliną,Maćkiem,Marcinem i Norbertem do Mc' donalds. Ja i Ola pojechałyśmy wcześniejszym autobusem, i byłyśmy na miejscu trochę wcześniej, no więc poszłyśmy jeszcze do Carrefour'a. Podchodzimy do drzwi automatycznych. Prawie dotykałyśmy szyby nosami, ale pech, stoimy z pół minuty przed tymi drzwiami, a tu nagle sensacja.. Otworzyły się! Ale opóźnienie niezłe. Stoimy przed nimi myslimy sb "WTF ? ".. Troche połaziłyśmy po sklepie, a potem przyszłyśmy do Mc i jak usiadłyśmy i miałam akurat pisać sms do Sylwii, to oni przyszli. Usiedliśmy sobie jakoś tak,że było dość ciasno, ale ok. Ola miała kupony promocyjne, i chciałyśmy sobie kupić dwa McZestawy. Przez dłuższą chwile kombinowałyśmy jak to zrobić, żeby podzielić się tą kasą, bo ja miałam całe 20 i 2 zł, Ola miała 10,10 i 5.. No i kombinowałyśmy, aż wykombinowałyśmy. Zamówiłyśmy sobie po BigMac'u do tego frytki i cola. Usiedliśmy przy stoliku, i przyszli do stolika obok, takiego wysokiego jakaś grupka chłopaków.. My "spokojnie" jemy a jeden z tamtych " fuuj, Szymon znowu się spierdziałeś ". Pół maka sie śmiało, ale to szczegół. No więc przesiedli się po to, żeby za chwilę przysiąść się jeszcze bliżej nas. Ja się takiego "zębatego" pytam " Skąd wy jesteście ?" A ten sie na mnie gapi i brechta głupawo. No bez jaj no. Potem zaczęliśmy się w swoim gronie wygłupiać, no ogólnie duużo śmiechu. ;] Marcin co chwile wychodził, tylko po to, żeby zaraz wrócić. Taka jego filozofia. No potem on sobie poszedł, a ja nawet nie pamiętam kiedy, i pojechał do domu. No to my kupiliśmy sobie jeszcze po lodzie z polewą i poszliśmy. Szliśmy po krawężnikach, bo jest przebudowa drogi, i chodnik jest daleko po drugiej stronie. Idziemy, idziemy i nagle sie zorientowaliśmy że ci z maka, z "zębatym" nas śledzą, no to pech. Poszli za nami do samego przystanku, po drodze śpiewali " A ty noś długie włosy", "było morze, w morzu kołek" i inne hity. Ja miałam ochote ich kopnąć w zadek, tak samo jak i reszta.. Wkurzali nas do samego przyjazdu autobusu, który przyjechał dopiero po pół godzinie. Nie wiedziałam, że po tym świecie chodzą takie nienormalne, nadpobudliwe osoby jak ta grupka.. Tylko jeden z nich, taki lokaty w czapce był normalny. ;] Ogólnie dzień baaardzo pozytywny, trzeba to powtórzyć niedługo gupole ♥ A tak pozatym to zmieniłam swoje zdanie co do niektórych osób, i dobrze ;d Nie ocenia się książki po okładce  ^ ^

TyŚka~♥
Życzę dobrej nocy i udanej soboty ~!

3 komentarze:

  1. Rzeczywiście miałaś fajny dzień. Ja chyba dzisiaj też się wybiorę do Maka, ale z trochę mniejszą ekipą.

    OdpowiedzUsuń
  2. No a Ty nie chciałaś jechać. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. W morzu kołek jest ponadczasowy.
    Przecież tyle tych kołków, a o każdym trzeba zaśpiewać piosenkę, by go zaspokoić.
    Jest też teoria, że z każdą zaśpiewaną zwrotką wyrasta nowy palik. Głupia piosenka daje życie. Co prawda czemuś martwemu, ale kiedyś ten kołek był żywy, bo jest drewniany, czyli był kiedyś drzewem. Więc może śpiewając zabijamy drzewo, by mógł się urodzić palik? Ciekawe, nie?
    Wszystko jest ciekawe.
    A przynajmniej większość.
    Miło jest wychodzić.
    Ech, czemu ja nie mam takich znajomych?

    Znowu pisze od rzeczy.

    OdpowiedzUsuń

Napisz kilka słów od serca.