10 wrz 2012

Śmierć chomika.

Dzisiaj jest dość smutny dzień.
W szkole było fajnie, zamiast fizyki mieliśmy zastępstwo i zwolnienie z dwóch ostatnich lekcji więc skończyliśmy o 11.30. Było nam mega gorąco, więc poszłyśmy do mnie bo ja chciałam się przebrać. Ola Ł. chciała wziąć na ręce mojego chomika, a że ona też ma to zawsze sprawdza z przyzwyczajenia czy oddycha. No i powiedziała, że nie oddycha.

Chyba nawet teraz to do mnie nie dotarło. Myślałam, że będę płakać, ale nie płakałam. Przez cały czas jak szykowałam mu "trumne" i "płyte nagrobkową" to siedziałam jakoś tak w ciszy. Skupiłam sie na tym co robie. Poszłyśmy zakopać go w lesie niedaleko domu Karoliny. Ma płyte nagrobkową, sztuczne kwiaty, świeczke (pomysł Karo) i łyżkę, którą kopałam w ziemi. Może to dziecinne robić zdechłemu zwierzątku grób z płytą i w ogóle, ale przecież jemu też należy się godny pochówek ;)

Najgorszy był widok jego malutkiego białego ciałka na trocinach. Zapadnięty brzuszek, chude łapki, otwarty pyszczek i przednie łapki złożone jakby się modlił. Zdechł ze starości. Dożył około 3 lat, więc był już naprawdę staruszkiem. Już kilka dni temu przeczuwałam, że niedługo umrze, bo był taki słaby, powłóczył tylnymi nóżkami i w ogóle. Nawet nie było sensu iść do weterynarza, żeby go leczył czy coś, bo był po prostu stary.

Na zawsze w moim sercu. Dyzio ♥


1 komentarz:

Napisz kilka słów od serca.