Dzisiaj w nocy miałam dwa sny, obydwa związane z tą samą osobą. W pierwszym dużo rozmawialiśmy, kilka dni bez przerwy, w jakimś pomieszczeniu. W drugim śnie straciłam już nadzieję na wszystko, straciłam sens tego wszystkiego i płakałam pół snu. Obudziłam się rano z oczami mokrymi od łez. Też tak czasem macie, że gdy płaczecie w śnie to budzicie się zapłakane ?
Co do samopoczucia, jest w miarę. Wszystko jest znów szare.. Może to przez to, że jest niedziela, i mam ochotę odpocząć. Chce mi się spać, żeby sobie nie zawracać głowy niepotrzebnymi myślami i "przeczuciami". Wszystko się jakoś ułoży. Musze dać radę ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz kilka słów od serca.